wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 26. Jesteś jedyną.

Rozdział czytaj do ; STAY
_______________________________

Czasem zdrada coś kończy… Rozpada się jedność jak opuszczone szkło. Nie da się poskładać do kupy zdradzonego szczęścia. Nigdy już nie będzie tak samo, żal pozostanie na zawsze, jak wbity w serce nóż a wspomnienia powrócą przy każdej sprzeczce. Dlatego trzeba wybaczyć i odejść… na zawsze. 
Nie byłam w stanie słuchać tego, co chcą mówić mi przyjaciele. Wiem, że oni nie potrafili by mnie okłamać. Mogę im zawsze zaufać. Jednak nie to jest najgorsze.. Najgorsze jest to, że mówił, że mnie kocha, że jestem tą jedyną, a kilka godzin potem całował inną i zapewne mówił to samo.
-Wiecie co? Muszę iść się przejść. - szepnęłam zapłakana, a Carlos przyjacielsko mnie przytulił.
-Nie płacz... Nie warto. Na prawdę... - mówił głaskając mnie po głowie. Nina siadła obok i zaraz oderwała mnie od Peny. Popatrzyła na mnie z troską i ona również mnie przytuliła.
-Tylko nie zrób głupstwa.- powiedziała, a ja biorąc ze sobą telefon ruszyłam jeszcze na górę. Przebrałam się i tuż przy wyjściu z pokoju znów zrobiło mi się nie dobrze. Pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam. To ze stresu, mój organizm tak czasem reaguje. Umyłam porządnie jamę ustną i ruszyłam na dół.
-Wychodzę.- powiedziałam słabo, ciągle płacząc. Chcę stąd wyjechać, zapomnieć o tym, co się tu wydarzyło. Powinnam wrócić do Polski. Włożyłam słuchawki na uczy, założyłam kaptur na głowę i szłam przed siebie, nie patrząc na nic. Myślałam o każdej chwili tutaj, jak bardzo byłam naiwna. Szara, zwykła nastolatka z Polski, która nie jest idealna myślała, że jakiś super, przystojny, bogaty gwiazdor na nią spojrzy. Byłam głupia, ale za głupotę się płaci. Tyle czasu mu poświęcałam, łudziłam się, że na prawdę coś do mnie czuje. Już myślałam na poważnie o przyszłości. No tak, dzieli nas trochę duża różnica wiekowa, ale nie chcę pogłębiać tego, jak bardzo się myliłam. Wyjadę stąd. Rzucam swoje marzenia o ścianę, a one rozpryskują się na tysiąc kawałków i nikt ich nie może skleić... Nikt, prócz mnie samej. Zabłąkanej nastolatki, ze zranionym sercem, tonącej w morzu łez, szukająca deski, pnia, czegokolwiek, co powstrzyma ją przed utonięciem.
Ni stąd ni zowąd zobaczyłam, że idzie James. Postanowiłam bez wahania zawrócić do domu. Nie chcę tutaj dłużej być, chcę stąd wyjechać, zostawić to wszystko i nigdy więcej nie wspominać tych miłych, pięknych chwil spędzonych z gwiazdą. Zaczęłam biec, gdyż usłyszałam, że Maslow krzyczy w moją stronę, abym się zatrzymała. Nie miałam o czym z nim rozmawiać, wszystko między nami skończone, ale trzeba stanąć z tym oko w oko i powiedzieć, że to oficjalny koniec. 
Wbiegłam do domu, całkowicie zapłakana i ruszyłam na górę. Wszyscy, prócz Jamesa byli w domu. Nie wszyscy pewnie zaś wiedzieli o zdradzie Jamesa.
-Kochana!- słyszałam wołanie Anity, która biegła za mną po schodach.
-Nie teraz, proszę cię..- szepnęłam i zatrzasnęłam się w swoim pokoju. Położyłam się na łóżku i nie ukrywałam swoich łez i bólu, jaki mi towarzyszył odkąd się dowiedziałam o jego zdradzie. Nie przestanę o tym myśleć, puki stąd nie wyjadę! Wracam do Polski. Otworzyłam laptopa i od razu sprawdziłam linie lotnicze. Zadzwoniłam na skeypie do mamy i wszystko jej opowiedziałam.
-Jesteś pewna, że tego właśnie chcesz? Nie dasz mu się wytłumaczyć? - wypytywała współczująca rodzicielka.
-Nie chcę go widzieć. Zniszczył mnie, od środka. Od tylu lat o tym marzyłam! Od tylu lat mi się podobał! Byłam zapatrzona w niego jak w obrazek, a on to wykorzystał! Rozumiesz?!- płakałam jeszcze bardziej. Każde wspomnienie uderzało mnie z mocą kilkuset tonów. Bolało mnie to tak, jakbym leżała na torach, a pociągi ciągle by po mnie przejeżdżały. 
-Dobrze..To ja ci zamawiam bilet na jutro. Może być?- spytała, a wtedy wpadł do pokoju Logan.
-Przyszedł.- rzucił i wyszedł tak szybko, jak tutaj wszedł.
-Mamo muszę kończyć. Jutro samolot. O której?- wypytywałam.
-O 18. - powiedziała. - Zamówię ci przez angielską stronę, to na lotnisku odbierzesz bilet. Papa!- dodała i się rozłączyła. Henderson dobrze mówił.Nim zamknęłam sprzęt zobaczyłam zdyszanego Jamesa. Znów po policzku spłynęły ciężkie, gorzkie łzy.
-Klaudia, ja..
-Nie odzywaj się do mnie. Z nami koniec. Nie wiesz, jak to cholernie boli!! Nigdy tego nie będziesz wiedział, bo jesteś zadufaną w sobie gwiazdą, która nie potrafi zrozumieć, czym jest miłość dla kogoś, kto nie jest sławny, a kocha się w takiej osobie! Zrobiłeś mi nadzieję! Kochałam cię, zresztą, nadal kocham, ale nie będę już z tobą. To dla mnie za dużo. - mówiłam wstając i nadal płacząc. Każde słowo powodowało gorszy ból, więcej łez...
-Klaudia, ale ja na prawdę cię kocham! Ty nic nie rozumiesz!!!- mówił , próbując mnie jakoś uspokoić.
-Nie dotykaj mnie!!!- warknęłam z zaciśniętymi zębami. Patrzyłam na niego z wielką złością, w tym momencie nie było mi smutno, byłam na siebie wściekła.
-Nie rozumiesz!!! Ona chciała ze mną być, a dziś spotkałem się z nią, bo chciałem powiedzieć jej, że to ciebie kocham! Nie ją!!! Zrozum!- mówił James trzymając moje ręce. Wyrwałam je szybko i podeszłam do okna.
-Skoro tak odmawiasz dziewczynom, to mi odmówiłeś już dawno temu.- szepnęłam z założonymi rękoma. Nie patrzyłam w jego stronę. Znów zaczęłabym płakać, a nie chcę, aby on patrzył na to, że jestem słaba.
-Kurde nic nie rozumiesz! To ciebie kocham! Chcę z tobą być, nie z Halston, to ciebie kocham! Kurwa ogarnij to wreszcie, że to ty jesteś tą najważniejszą dziewczyną na całym moim świecie!!!- powiedział i podszedł do mnie. Uniósł mój podbródek do góry i spojrzał w zaszklone oczy. Od razu skierowałam spojrzenie w inną stronę.
-Zostaw mnie samą. To koniec James.. Jutro wracam do Polski..- szepnęłam patrząc na gwieździste niebo. 
-Jak to? Przecież jutro masz spotkanie z menagerem! Nie możesz wyjechać, od tak.
-Odwołam spotkanie. Powiem, że to nie moja bajka. A wylecieć mogę. Mama zarezerwowała bilet powrotny do domu. A teraz wyjdź. Proszę, zrób to ty, albo ja wyjdę, ale już tu nie wrócę.- powiedziałam cicho i spojrzałam na niego. Widziałam, że jego oczy się zaszkliły... Wychodząc przewrócił stolik, złapał wazon i roztrzaskał go o ścianę. Wtedy zaniosłam się płaczem... Usiadłam na parapecie i ciągle płakałam.Wycierałam łzy krańcami bluzy, ale one już były tak mokre, że to nic nie dawało. Usłyszałam, że ktoś chce wejść do pokoju. Spojrzałam w danym kierunku i zobaczyłam całą grupkę przyjaciół. Weszli i omijali każdy kawałek szkła, jaki był. 
-Boże co tu się działo?!- wrzasnęła Asia i popatrzyła na mnie. Zakryłam twarz rękami i znów zaniosłam się płaczem. Dziewczyny od razu podbiegły i mnie przytuliły.
-Nie płacz! Proszę... - szepnęła Anita i pogłaskała mnie po głowie.
-Ale się nie da...- powiedziałam cicho i dalej płakałam. Chłopcy również podeszli do mnie i mnie przytulili. 
-Jutro wracam do Polski...- rzekłam w pewnym momencie, a wszyscy od razu odeszli ode mnie o krok dalej.
-Ty sobie żarty stroisz, prawda?- wrzasnęła bardzo zdenerwowana dziewczyna Logana.
-Dziewczyno nie przejmuj się Jamesem! Spełniaj swoje marzenia! Nie przejmuj się nim! - powiedział Kendall.-Masz ogromny talent, wykorzystaj go, jeśli ktoś daje ci szansę! Nie poddawaj się tak łatwo.
-Nie namówicie mnie, żebym została, wszystko tutaj mi przypomina te chwile z nim. Nie chcę, nie chcę dłużej o tym myśleć. Mama zarezerwowała bilety, więc przykro mi...- przetarłam oczy i usiadłam na łóżku. Reszta również się porozsiadała, ale tak, żeby mnie mieć na oku.
-Ehh... Proszę cię, nie wyjeżdżaj..- powiedziała Nina. 
-Błagam, nie proście, bo robi mi się jeszcze smutniej. 
-Ale my ci nie damy wyjechać!- zawołał Pena, a każdy na niego spojrzał.-Jesteś tutaj potrzebna! Prawdziwa przyjaciółka!!! - dodał, a ja pomimo tego płaczu na moment się uśmiechnęłam. 
-Przepraszam was. Jesteście najlepszym, co mnie w życiu spotkało, ale ja nie dam rady... Muszę wrócić tam, skąd tu przybyłam. To nie miejsce dla mnie. Ten świat, to wszytko.. Wydawało się być tak pięknie... Teraz właśnie zrozumiałam, że wszystko wraca do normy. Wrócę do Polski i będę musiała się skupić znów na nauce, jak zawsze będę pogodną Rusher, która nikomu nie powie, że widziała was, że była z wami pod jednym domem, a z jednym z nich miała letni romans. Tak właśnie, tak jak wszystkie letnie romanse, musiały się kiedyś skończyć..- zakończyłam swoje przemówienie i przez chwilę zapadła cisza.
-Dlaczego będziesz ukrywać, że nas nie znasz? My cię znamy i się z tym nie kryjemy...- westchnął Logan.
-Zrozum, że jakbym powiedziała którejkolwiek dziewczynie, która kocha się w was i mogłaby was słuchać godzinami, to nie dałaby mi życia. Wypytywała by mnie o wszystko, a ja tego nie chcę.- szepnęłam i wytarłam oczy. - Przeproszę was, ale muszę zacząć się pakować. Jutro o 18 mam wylot. - powiedziałam wstając z łóżka. Każdy mnie przytulił jeszcze raz i wyszedł. Ja zaś zaczęłam sprzątać cały bałagan, jaki tu panował. Zbierając szkło , znów płakałam, przecięłam się kilka razy, ale za którymś tak mocno, że zaczęłam krzyczeć. Krew się lała jak woda z kranu, a ja nie mogłam jej zatamować. Poszłam do łazienki i z apteczki wyjęłam bandaż. Udało mi się zatamować krwotok, ale byłam zła na siebie , ciągle płakałam. Miałam tego dość. Rzuciłam to wszystko i wybiegłam za dom. Znajdował się tam las, do którego zmierzałam. Będąc już w nim, było strasznie ciemno. Ja padłam na kolana i zaczęłam krzyczeć.
-DLACZEGO?! DLACZEGO MUSIAŁAM TO BYĆ JA?!- i ciągle płakałam. Scena jak z filmu, ale tak było na prawdę. Miałam sobie za złe, że tak szybko się na wszystko zgodziłam. Postanowiłam wrócić i położyć się spać. Wzięłam szybko prysznic i położyłam się do łóżka. Zasnęłam....

Następnego dnia, gdy głowa niemiłosiernie mnie bolała, a oczy szczypały i łzawiły od płaczu, zeszłam na dół. Widziałam wszystkich przyjaciół, prócz jednego. 
-O boże.. Jak ty wyglądasz..- wystraszyła się Asia i podbiegła do mnie. - Jesteś cała we krwi! Co ty zrobiłaś z ręką?!- zapytała z niedowierzaniem.
-Wypadek przy wczorajszym sprzątaniu.- westchnęłam i skierowałyśmy się obie do łazienki. Przyjaciółka zmyła mi zeschniętą krew z twarzy i odwinęła bandaż.
-Powinniśmy jechać do szpitala, bo to za ciekawie nie wygląda.- powiedziała poważnie Asia.
-Nie ma takiej potrzeby..- westchnęłam, a wtedy pojawił się Kendall.
-Jest i to pilna potrzeba! Całą noc krwawiła ci ręka! Dziewczyno ty nic chyba nie rozumiesz! Nie zdajesz sobie sprawy z tego, co może się stać!!- powiedział i wyjął telefon. Usłyszałam, że dzwoni na pogotowie.
-Ogłupiałeś? Nie dzwoń po tych idiotów! Sama tam pojadę, jak tak bardzo chcecie!!!- wrzasnęłam zdenerwowana. Poszłam szybko na górę i przebrałam się w coś luźnego. Zeszłam na dół i udałam się z przyjaciółmi do auta. 
3 godziny potem...
Siedziałam w swoim pokoju i dziewczyny pomagały mi się pakować, ponieważ lewa ręka była zszywana i strasznie mnie bolała. 
-Może daj mu szansę, znaczy nie, że w związku, ale ogólnie..- powiedziała Anita pakując moją sukienkę.
-Nie... Odkąd mnie znasz , mówiłam, że nie wchodzę drugi raz do tej samej rzeki. Nie chcę mieć z nim nic do czynienia! - zawołałam i usłyszałam , jak ktoś krzyczy pod moim balkonem. Wyszłam i zobaczyłam Jamesa z bukietem kwiatów.
-Klaudia! Przepraszam! Wybacz mi!- mówił, a ja machnęłam ręką i weszłam do środka. Nadal jednak słyszałam jego głos.
-Pamiętasz? Spotkanie w parku? - postanowiłam wrócić. Chciałam wysłuchać tego, co ma mi do powiedzenia.
- Wtedy... W Katowicach? Nie wiem, co wtedy czułaś, ale mogę zgadywać, że byłaś podekscytowana naszym koncertem.. Potem co? Worldwide... To ono nas połączyło! Potem spotkanie w galerii... To przeznaczenie...
* OD TERAZ CZYTAJ PRZY ; WORLDWIDE *
-Zrobiłem błąd, wiem, ale każdemu człowiekowi przypada druga szansa.. Ja nadal bardzo cię kocham, jak teraz wyjedziesz, nie wiem, co zrobię. Jesteś moim natchnieniem, muzą, bez której nie potrafiłbym śpiewać... Może wcześniej umiałem, ale teraz nie potrafię.. Jesteś dla mnie bardzo ważna .. Bardzo cię przepraszam...Wróć do mnie..- mówił, a jego głos wskazywał, że chyba zaczyna płakać. 
-James.. Nie ma do czego wracać. Zrobiłeś błąd, dobrze, że się przyznałeś, ale widocznie tak miało być. Nie byliśmy sobie przeznaczeni...- powiedziałam cicho i wróciłam do pokoju. Ledwo powstrzymywałam łzy, które tak bardzo cisnęły mi się do oczy. Nie będę płakać!- powiedziałam sobie w myślach i skupiłam się na pakowaniu. Dochodziła 16.15 , więc postanowiłam iść wziąć kąpiel. Ubrałam się i spojrzałam w swoje odbicie.
-Mimo, że nie jestem idealna, bogata i sławna, zasługuję na miłość.- powiedziałam sama do siebie i otarłam łzę. Z walizkami zeszłam na dół i postanowiłam ostatnie godziny posiedzieć z przyjaciółmi.
-Jesteście niesamowici. Kocham was jak bracia!- rzekłam załamującym się głosem. Przytuliłam każdego z nich i spojrzałam w ich kierunku. Znów zaczęłam płakać. - Będę opowiadać to swoim dzieciom, jak poznałam sławne gwiazdy i się z nimi zakumplowałam. Życzę wam, aby wasza sława nigdy nie umarła, żebyście byli tak popularni jak The Beatles. Na prawdę, wasza muzyka jest niesamowita...- westchnęłam i otarłam łzy.
-Daj spokój! Nie płacz już..- powiedział Kendall i posłał mi ciepły uśmiech.
-Żeby się dało. Smutno mi, że teraz się z wami muszę żegnać. Jest mi tak cholernie przykro, że tak bajka się już kończy...
-Nie musi się kończyć, to ty ją szybko zamykasz..- rzekł Henderson. Nikt się nie odezwał, zapanowała cisza. 
-Nie to, że stoję po stronie Jamesa, ale.. On na prawdę cię kocha.. Może popełnił błąd, ale kto ich nie popełnia?- dodał zaraz Logan.
-Nie namawiaj mnie, żebym do niego wróciła... Nie chcę znów tak cierpieć.. To dla mnie za dużo...- szepnęłam i wstałam, ponieważ była 17;30. Zaczął boleć mnie brzuch... Czuję, że coś się wydarzy...
Po 5 minutach byliśmy, wszyscy, na lotnisku.
-Kocham was chłopaki. Oddana Rusher forever..- szepnęłam. Podeszłam do Carlosa i go przytuliłam.
-Siemasz karzełku. Nie mogę przywyknąć do tego, że jesteś niższy ode mnie. Ale i tak jesteś fantastyczny! - powiedziałam, a on uśmiechnął się, gdy go puściłam. Podeszłam do Kendalla.
-Wiem, że podoba ci się Asia... Działaj! Tylko nie skrzywdź, tak jak James mnie.- zagroziłam, ale zaraz wybuchnęłam śmiechem. Łzy już leciały, ale nie chciałam na nie zwracać uwagi. Niech płyną.
-Logan.. Ty też nie skrzywdź mi przyjaciółki, bo nie wiem, co ci zrobię. Jesteś niesamowitym chłopakiem, tak trzymaj... Mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy.- powiedziałam i uścisnęłam go mocno.
-Na pewno. Obiecuję, że wszyscy się jeszcze spotkamy.- zaśmiał się. Nie było Jamesa... Chciałam się chociaż pożegnać..
Podeszłam do dziewczyn i mocno je przytuliłam. Znów płakałam jak dziecko.
-Nie no proszęę! Nie wylewaj znów tych łez.. To jest daremne. On to ostatni dupek!- wrzasnęła Asia i mocno mnie przytuliła.
-Hahah.. Żeby mi tak łatwo było to powiedzieć..- szepnęłam. Uściskałam każdą z nich i zobaczyłam jego.. Biegnącego w moją stronę, z bukietem róż, w garniturze.. Zasłoniłam twarz rękami i patrzyłam na niego. 
-Błagam nie wyjeżdżaj..- mówił zdyszany, gdy był już tuż przede mną.
-Nie James.. Muszę... Nie chcę tutaj dłużej być.. Skrzywdziłeś mnie i to bardzo.. Najgorsze jest to, że ..- i tu już bałam się dokończyć.
-Że co?- spytał i spojrzał mi w oczy.
-Straciłam coś z tobą, może pamiętasz.. - westchnęłam i płakałam jeszcze bardziej..
-Nie wyjeżdżaj! Kocham cię no! ... EJ! LUDZIE SŁUCHAJCIE! KOCHAM TĄ DZIEWCZYNĘ! JAK MAM JĄ ZATRZYMAĆ, ŻEBY NIE WYJECHAŁA?!- zaczął krzyczeć, a ludzie dookoła zaczęli się na nas patrzeć. Usłyszałam pisk. Zobaczyłam tabun dziewczyn, które biegną w stronę chłopaków. 
- Widzisz... Ty masz swoje życie, różni się ono od mojego..- powiedziałam i przytuliłam go na pożegnanie.
-Pamiętaj, że mimo wszystko, mimo krzywd i łez, nadal cię kocham..- szepnęłam i odeszłam , a fanki stanęły na moje miejsce. Maslow przedostał się z tego sztucznego tłumu, zatrzymał mnie i pocałował.
-Nie dam ci odejść, rozumiesz? Nie dam!!!- powiedział i znów się złączyliśmy.
-Dlaczego James?! Dlaczego ty znowu mi to robisz.?- wrzasnęłam zanosząc się łzami.
-Bo cię kocham! Ty mnie też! Masz tu zostać! Ja cię potrzebuję!!!- krzyczał równie głośno jak ja. Przytulił mnie, a ja wyrwałam się z jego objęć.
-Nie James... Koniec..- szepnęłam i zaczęłam biec do odprawy biletowej.. Odwróciłam się i zobaczyłam załamanego Maslowa, resztę przyjaciół, dziewczyny, które płakały i chłopaków, którzy je pocieszali..
-Żegnajcie.- szepnęłam i przeszłam przez barierkę.
**************************
Woooow... No to mi się udało... Podoba mi się ten rozdział. Wymyśliłam go w nocy, gdy nie mogłam spać. Powiem, że chyba jestem z niego baaardzo zadowolona.. <3 A Wy jak sądzicie? Podoba się? 
Czekam na Wasze komy. <3 Buziaki :*

13 komentarzy:

  1. Aaaaaa! Dlaczego?! Nieeeeeeeee! Ale płacze! Czemu ona wyjechała?! Czemu nie została?! O boziu! Czemu?! Why?! Aaaaaaa! Tak mi smutno! Ja na jej miejscu zgodziłabym się zostać! No nic. Może wroci......
    Czekam nn:( :********

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać nie ty jedna piszesz zajebiste rozdziały nocą :3 Zadowolona? Dziewczyno to było genialne ! Aż się popłakałam ;(( Poważnie.. jejkuu :C James teraz tonie w łzach tak jak ja ;( Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaqaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Nie! Claudia nie wyjeżdżaj!!! Zostań!!! James i inni cię potrzebują!!! Posłuchaj ich no!!!!! Klaudia ja przez cieboe ryczę!!! Ja nigdy nie płaczę ale teraz tak!! To nie fair!!! Ona ma do nich wrócić i do Jamesa!!! Czekam nn :'')

    Ninna Rusherka ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny rozdział. ;) Czekam na nn. ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Nieeee! To nie może być prawda! Ona wyjechała! I teraz beczeć zaczynam ;((( A James tak się starał... Ojj nie ma tak! Oni mają być znowu razem! Na pewno będą, prawda? I będą żyć długo i szczęśliwie ;D Błagam niech tak będzie! Nie przeżyje jeśli będzie inaczej... Rozdział mega wzruszający! Czekam na nn ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki cudowny! ♥ Nie wiem jak można się nie popłakać czytając ten rozdział! Serce mi się darło jak to czytałam...Claudia+James=... Nie wiem jak wstawić złamane serce... Skoro nie ma złamanego serca to trzeba coś zrobić, aby znowu byli razem, co nie? :P
    CLAUDIA+JAMES=♥4EVER
    Jesteś wspaniała! Oczywiście tak jak wszyscy nie mogę doczekać się kolejnego, fantastycznego rozdziału! Liczę na Ciebie!

    PS. Piszesz gimnazjalny egzamin? Tak mi coś świta...A jak tak to POWODZENIA ♥
    Kocham Olivia Holt ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże dlaczego ona wyjechała???? Powinna zostać i wspierać przyjaciół a oni ją. Dlaczego?????????
    Zajebisty rozdział. :). Czekam na następny.
    Oby ona wróciła chociaż dala przyjaciół. Chociaż tylko dl nich.

    OdpowiedzUsuń
  8. O________O Nieeeeee! No co ona robi, no?! ;( James, rusz dupę i zapierdzielaj za nią! Pacanie jeden, było się z Halston nie całować! -,- Bosz, wstyd mi za niego ... -,-" Rozdział cudny *-* Kobieto, ja Ci normalnie zazdroszczę tego pisania ;D Sukcesów życzę i czekam nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Omomom...długi rozdział *-* Kocham takie czytać, chociaż jest on smutny... W pewnym momencie łzy zaczęły mi lecieć, ale jakoś się ogarnęłam :D
    Nie rozumiem toku myślenia James'a. Nie chciał z nią być, to po jakiego chuja się z nią całował?! Czesami chłopaki są naprawdę dziwni. Pff... i weź tu zrozum faceta.
    Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  10. EJJJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ona nie może tak po prostu wyjechać...Przecież...no...I mam łzy w oczach no!! :( Jednak nadal się zastanawiam jak to jest, że gdy czytam coś smutnego to mam łzy w oczach...Ale dobra...Rozdział jest Zajebisty po prostu nic dodać nic odjąć :* Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Prawie płakałam, ale jakoś wytrzymałam. Rozdział smutny ,ale warty uwagi. Mam nadzieje ,że już niedługo dodasz następny rozdział. Czekam z niecierpliwością i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. eeeeej no to bylo taaaakie wzruszzaajace ze looooo;o co jak to nie mozesz sb wyjeeechac no on jest wszystkim i wgl no wez wez! ja chce hapoy end! praacuj nad kolejnym bo czekam z niecierpliwoscia! <3 <3 /R

    OdpowiedzUsuń
  13. To było Takie.... Takie... Takie piękne, aż się płakać chce :'( :'( :'(

    OdpowiedzUsuń