czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 34. Typowe love story.

Smak niewier­ności by­wa po­ciągający, ale mało kto pot­ra­fi się przyz­nać do zdra­dy. Kiedy ta wyj­dzie na jaw, zaz­wyczaj ludzie stają się nag­le święci, al­bo tracą pamięć.  
Weszłam do domu i zastałam tam zmartwionego Jamesa. Spojrzałam na niego i zrobiłam minę zbitego psiaka.
-Przepraszam, że mnie tak długo nie było.. Zasiedziałam się.- powiedziałam cicho i ruszyłam do kuchni. Wlałam sobie do szklanki picia i wróciłam do Maslowa. 
-Mogłaś chociaż napisać SMS'a, że będziesz później. Martwiłem się.- mówiąc to wstał i skierował się w moją stronę. Podszedł do mnie i objął w talii. Spojrzał mi głęboko w oczy i pocałował czule moje usta. Odwzajemniłam jego gest , a potem przytuliłam go mocno.
-Dziękuję Ci za wszystko.- szepnęłam tuląc go do siebie.
-Ale za co?- spytał zaskoczony.

-Za spełnienie marzeń, za to, że ze mną jesteś i mnie kochasz. Że to mnie uszczęśliwiłeś z całego świata. Każda pragnęłaby być na moim miejscu. Jejku.. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak moje życie się zmieniło.- szepnęłam i oboje usiedliśmy na kanapie.
-Jestem normalnym człowiekiem, sama widzisz. Mam po prostu taką pracę, robię to, co kocham. Przez ten zawód poznaję wspaniałych ludzi, m.in. Ciebie.- i mówiąc ostatnie słowo cmoknął mnie w czubek głowy.
-Kocham cię, wiesz?- dodał. Przytaknęłam i bez słowa siedzieliśmy w ciszy. Wtulona w jego gorący tors, czując ulubione perfumy, przymrużyłam oczy... Wyobraziłam sobie , że jestem sławna, że ktoś może mieć taką samą zajawkę jak ja na BTR. Nim się obejrzałam, zasnęłam.
Następnego ranka poczułam czyjeś czułe pocałunki na szyi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego Maslowa.
-Witam śpiącą królewnę.- powiedział, a ja przetarłam zaspane powieki i podniosłam się do góry. Byłam u siebie w pokoju.
-Dziękuję, że mnie przyniosłeś tutaj.- cmoknęłam go w policzek, a potem skierowałam się na górę. Wzięłam prysznic i ubrałam świerze ciuchy . Gotowa zeszłam na dół, a schodząc po schodach czułam unoszący się po parterze zapach pysznego śniadania. Od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Zawitałam w kuchni, a tam zobaczyłam Jamesa, jako kucharza. Takich rzeczy jeszcze nigdy nie widziałam. Zaczęłam się śmiać jak opętana, a Maslow z ubijaczką w ręce popatrzył na mnie i uniósł jedną brew do góry.
-Coś nie tak?- zapytał, a ja podeszłam i wpiłam się w jego usta.
-Wszystko w porządku skarbie. Co dziś gotujesz?- zapytałam patrząc na miskę z kremową masą.
-Naleśniki, do tego nutella i szklanka kakao. Same słodkości na początek dnia.- zawiadomił, a wtedy rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Ruszyłam je otworzyć i zastałam tam Carlosa wraz z Niną.
-No cześć!- zawołałam. Od czasu, gdy rozmawiałam z nimi na sekypie się nie widzieliśmy. Przytuliłam ich mocno i wpuściłam do środka. -A gdzie Asia i Kendall?- zapytałam, a Pena odwrócił się na pięcie i oznajmił, iż przyjadą , gdy zjedzą śniadanie. Kendall zabawił się w romantyka i przyrządził śniadanie na tarasie, jedna, czerwona róża na małym, okrągłym stoliku i piękny widok na ocean.
-Cóż za zbieg okoliczności. James też próbuje bawić się w romantyka. Idźcie do kuchni i zobaczcie , w czym on jest.- zaśmiałam się. Przyjaciele skierowali się w wyznaczone miejsce i od razu wybuchnęli gromkim śmiechem.
-Wiem, wiem. Za to go kocham.- powiedziałam. Usiadłam z nimi do stołu i opowiedziałam o wczorajszym dniu.
-Nooo nieźle. Wow. Tego się nie spodziewałam. To wiesz co? Już chcę autograf. Masz nasze zdjęcie (w tym momencie wyjęła małe zdjęcie, które zrobiłyśmy sobie kiedyś na zlocie) i podpisz mi się na nim.- poprosiła, a ja się zaśmiałam i odwróciłam zdjęcie.
Dla świetnej dziewczyny, która kocha Carlosa Penę. Przyjaciółka, która nigdy Cię nie zapomni: Claudia Piwkowska. <3
<- gdy już skończyłam to pisać Carlito zrobił mi zdjęcie ze zdjęciem i pokazał je Ninie.
-Masz pamiątkę na pamiątce. Hahahaha.- zaśmiał się, a reszta dołączyła się do tego. Maslow skończył pichcić i przyniósł posiłek nie tylko dla mnie, ale dla reszty również.
-Smacznego słońce.- rzucił i cmoknął mnie w policzek. Zajęłam się konsumpcją posiłku, który był na prawdę smaczny.
-Co myślicie na temat robienia tatuaży? Mam zamiar sobie zrobić.- palnęłam pijąc kakao. Nina wypluła kawałek naleśnika na talerz, James się zakrztusił, a Carlos upuścił naleśnika na podłogę.
-ŻE CO!?- krzyknęli równocześnie, a ja siporunowałam Penę.
-Ej,ej! Carlos! Ty też masz tatuaż! Nie zabronisz mi robić to, co mi się podoba, jasne?- powiedziałam, a chłopak poszedł po ścierkę i starł z podłogi czekoladę.
-Zauważ, że jestem starszy od ciebie. Jestem pełnoletni!- zawołał, a ja wywróciłam oczami.
-Ja będę niebawem pełnoletnia i co?!- westchnęłam. - Tak czy siak sobie go zrobię.- dodałam.
-Nic sobie nie zrobisz.- powiedział opanowany James i posłał mi uśmiech.
-Zobaczymy.- rzuciłam. Po skończeniu śniadania skierowaliśmy się nad basen. Tam każdy rozłożył się na leżaku i opalał się w blasku słońca. Miło mijał nam poranek, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałam go i usłyszałam głos Justina.
ROZMOWA TEL. J- Justin K-Klaudia
J;Hej! Spotykamy się dziś nagrać ten kawałek?
K; Wiesz, wczoraj obiecałam, więc dotrzymam słowa.
J; To świetnie. Znów o 14 ?
K; Mi jest obojętnie.
J; No to o 14;00 w tym samym studio co wczoraj. Do zobaczenia.
K; Pa.
KONIEC ROZMOWY TEL.
-Kto dzwonił?-zapytała Nina, a ja się uśmiechnęłam pod nosem.
-Pan Bieber, Justin Bieber.- zaśmiałam się, a ona zdębiała.
-Mry, mry. Teraz już numer telefonu musi być, uu romansik?- chichotała, a ja wywróciłam oczami. James odchrząknął.
-Niestety. Ja jestem niewidoczna dla innych mężczyzn. Mam pana Maslowa, Jamesa Maslowa.- powiedziałam i spojrzałam na niego. Uśmiechnął się do mnie, a ja do niego.
-Oooo jak słodko. Ej kochani , pójdę się przebrać w strój kąpielowy, zaraz wracam.- zawiadomiła Nina i ruszyła do domu. Miałam wtedy okazję zapytać Carlosa jak idą przygotowania. Wtedy właśnie przyszedł Kendall z Asią.Przywitałam ich na szybko i usiadłam przed Carlosem.
-Więc tak: wynająłem stadion, wszystko jest gotowe. Mam zamiar to zrobić jutro wieczorem.- powiedział,a my wszyscy zaczęliśmy klaskać i gwizdać.
-No to świetnie. Powodzenia.- powiedziałam i go przytuliłam.Wtedy wróciła Perge (Nina) i wskoczyła do basenu. Chłopcy nie czekając na nic też wskoczyli, a ja przeszłam na leżak Jamesa. Wcisnęłam się obok niego i położyłam mu się na rozgrzanym torsie. Co jakiś czas przejeżdżałam po skórze, co jakiś czas widząc u niego gęsią skórkę. Uśmiechałam się pod nosem, a w pewnej chwili go pocałowałam. Patrząc na to z góry, to typowe love story... Może wydawać się tak idealnie ułożonym związkiem, ale to nie prawda. Czuję, że coś się niebawem stanie. Nie chcę krakać, ani gdybać jak to robią starsze panie, dlatego swoje przemyślenia zostawię dla siebie. Przyglądałam się wygłupiającym się przyjaciołom. Każdy wariował! Asia w ciuchach była w wodzie i krzyczała na Kendalla za to, że ją tak wrzucił, ale potem się świetnie bawiła.
-Idziemy popływać?- zasugerował James, a ja się zgodziłam.
-Poczekaj moment, pójdę się przebrać, okej?- wstałam z leżaka i ruszyłam w stronę domu. Będą przy grillu, który stał przed wejściem do mieszkania, ktoś uniósł mnie do góry i zaczął biec ze mną w stronę wody.
-NIE! NIE! NIE! PROSZĘ NIE! BŁAGAM NIE WRZUCAJ MNIE DO WODY! NIEEEEEE! JAMES OGARNIJ SIĘ! NIE!- Maslow i tak postawił na swoim i wskoczył ze mną do basenu. Wyłoniłam się z wody i patrzyłam się na niego z wyrzutami sumienia.
-Jak ja teraz wyglądam?! - warknęłam, a ktoś wciągnął mnie pod wodę, chwytając za nogi. Patrzyłam pod wodą na tę osobę i widziałam Carlosa. Gdy wypłynęłam na powierzchnię znów byłam rządna mordu.
-Carlos Roberto Pena! Czy pan nie chce przypadkiem dostać w twarz.?! - krzyknęłam zdenerwowana, a on się roześmiał. Zniknęła mi z pola widzenia Asia wraz z Kendallem. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam zakochaną parę na leżaku. Obściskiwali się, a mi aż miło było na to patrzeć. Zakochana, szczęśliwa para...Poczułam czyjś oddech na sobie. Odwróciłam się i zobaczyłam Jamesa. Objął mnie namiętnie w talii, a potem zjechał na pośladki. Zarzuciłam ręce na jego szyję i popatrzyłam mu w oczy, które tak pięknie świeciły się przez odbijającą się wodę, że potrafiłam w nich zatonąć. Nagle usłyszałam wybuch śmiechu Peny.
-Ahh takie tam namiętne ściskanie pośladków dziewczyny, zawsze spoko! - chichotał , ale po chwili dostał od Niny w ramię. Przestał się śmiać i spiorunował ją wzrokiem.
-Coś ty zrobiła?!- wydarł się, a ona popatrzyła na niego.
-Nie poczułeś?! Mogę jeszcze raz!!!- powiedziała, a on wyglądał, jakby chciał ją zabić.
-Taka jesteś mądra!? To lepiej wiej!- krzyknął i zaczął ją gonić po całym basenie. Gonitwa trwała w najlepsze, a ja z Jamesem bacznie ją obserwowaliśmy. Wreszcie Pena dorwał swoją ukochaną i pocałował ją za karę.
-Ooooo... Jakie to urocze!- westchnęłam, a James mnie pocałował. Potem każdy z nas wyszedł z wody i zaczął się suszyć.
-Ja się idę szykować, bo muszę iść nagrać wreszcie tą piosenkę z Justinem!- westchnęłam, a Maslow w ostatnim momencie złapał mnie za rękę.
-Chwila.. To nie zrobiliście tego wczoraj!?- zdziwiony patrzył na mnie , a ja przytaknęłam i wyjaśniłam, że wczoraj rozmawialiśmy i nie nagraliśmy owego utworu.
-No okej. To leć.- rzucił Maslow. Ruszyłam do swojego pokoju i zaczęłam przeglądać garderobę. Wybrałam odpowiedni strój i poszłam się szykować. Gdy dochodziła 13;30 pożegnałam się z przyjaciółmi i ruszyłam do studia. Punktualnie, gdy ja dotarłam, wtedy z limuzyny wysiadł Bieber. Od razu tłum fotoreporterów rzuciło się na niego i pytało o setki rzeczy, a ja patrzyłam na to z boku. Chyba mnie dostrzegł, bo zaczął kierować się w moją stronę. Przywitał się , a paparazzi robili zdjęcia. Weszliśmy do budynku i skierowaliśmy się do odpowiedniej sali.
-Dziś bez gadania, nagrywamy kawałek.- powiedziałam wchodząc do studia.
-Spokojnie, spokojnie. Przecież nie nagramy od razu piosenki, gdzie ty nie znasz tekstu!- zawołał i podał mi kartkę. Siadłam na tej samej kanapie co wczoraj i przeczytałam tekst. Justin nucił melodię, a ja podśpiewywałam pod nosem.
- Zaraz przyjdzie tutaj operator tego sprzętu... Josh, a my śpiewamy. - powiedział
-Oczywiście! - zawołałam i uśmiechnęłam się do niego. Wtedy wszedł do pomieszczenia wysoki, siwy mężczyzna. Zasiadł na fotelu i zaczął wciskać jakieś guziki.
-Panie Bieber , sala gotowa do nagrywania. Zaczynamy?- spytał, a Justin spojrzał na mnie. - Zaczynamy?- skierował pytanie do mnie, a ja przytaknęłam i oboje ruszyliśmy do studia.
Zaczęliśmy śpiewać daną piosenkę... Wiele razy nam nie wychodziło, bo albo ja śpiewałam za wysoko, albo on za późno wchodził.
-Dam wam radę. Jeśli piosenka ma być szczera i do tego piękna, to wczujcie się w nią. Pomyślcie, że się kochacie! To nie jest trudne.- mówił Josh.
-Taak, łatwo tak mówić. Mam chłopaka!- powiedziałam zażenowana. -Ale spróbować mogę.- dodałam. Zaczęliśmy od nowa... I ani razu się nie pomyliliśmy.
-Woah! Brawo! - zaczął bić brawa, a ja wraz z Justinem przytuliliśmy się.
-Ty masz serio nieziemski głos. James to szczęściarz, że ma taką obok siebie.- zaśmiał się Bieber, a ja wywróciłam teatralnie oczami.
-Przestań. Możesz mieć przecież każdą, prawda? Prawda! Więc człowieku nie narzekaj. - rzekłam ,a potem zaczęłam zbierać swoje rzeczy.
- Audio będzie gotowe na jutro. Możecie przyjechać i je odebrać. Będą dwie sztuki.- zawiadomił Josh, a my z uśmiechem opuściliśmy salę.
-Odprowadzę cię, bo jest ciemno..- powiedział Justin, a ja wybuchnęłam śmiechem.
 -Aaaaaaaaaaaaalee ja nie jestem małym dzieckiem.- chichotałam dalej a on dołączył do mnie śmiechem. Wyszliśmy z budynku, a Bieber postanowił po odpowiadać na zadane pytania.
-Czy to twoja dziewczyna?- pierwsze pytanie , które padło.
-Przepraszam bardzo, ale jestem dziewczyną Jamesa Maslowa.- wtrąciłam się i lekko zdenerwowana nie czekałam na Justina.
-Claudia ! Czekaj!- krzyczał, a ja szłam dalej. Dogonił mnie i popatrzył na mnie.
-Czemu tak szybko odeszłaś?- zapytał.
-Bo nienawidzę takich ludzi. Oni po prostu chcą jakąś gorącą plotkę na pierwsze strony... A w Polsce, w kraju, z którego pochodzę, to albo ty , albo 1D jest na pierwszych stronach, ZAWSZE! A ja nie mam zamiaru potem odpowiadać na pytania typu: Czemu jedziesz na dwa fronty?! Dlaczego odbijasz nam Justina albo Jamesa. Kurcze.. Jestem z Maslowem i to z nim jestem szczęśliwa. Koniec tematu. Nie będę się wypowiadać na ten temat dalej.- oznajmiłam.
-Serio jestem praktycznie zawsze na pierwszych stronach? Wow.- zrobił wielkie oczy Justin.
-Tak, jesteś. - dodałam. Reszta drogi odbyła się w ciszy. Chyba oboje byliśmy zmęczeni po dzisiejszym dniu.
-No to pa.- powiedziałam i przytuliłam go, gdy byłam pod swoim domem.
-Do jutra! - rzucił i poczekał, aż wejdę do domu...
Na wejściu już słyszałam śmiechy i muzykę. Wchodząc głębiej słyszałam : UUUUU,a będąc w salonie zobaczyłam....
____________________
Hahahahaha <3 No i Wam przerwałam w takim niefajnym momencie... ;3 Ale trudno! :D Lubię to :D
W ogóle, to rozdział tak samo mi się podoba. <3 Mam wspaniały pomysł. Powiem, iż będzie coraz ciekawiej i nie będzie takiej sielanki! : D Oooojj będzie się działo! <3 Jak myślicie, co teraz zobaczy Claudia? ;3 Piszcie w komach! <3 Haahahahahaha <3 Lovki max

Dobranoc <3

środa, 29 maja 2013

Rozdział 33. Spotkanie z Justinem Bieberem.

Bo puki jesteśmy młodzi, powinniśmy korzystać z życia najlepiej, jak się da! Wiek upoważnia nas do robienia błędów, ale musimy też przemyśleć, czy robimy ten błąd logicznie.
Szybko zerwałam się na proste nogi i pognałam sprawdzić przyczyny dobiegającego hałasu. Będąc już na dole spostrzegłam mamę w kuchni, a na ganku stały walizki.
-Kochana, dobrze, że wstałaś. Ja, tata i Daniel jedziemy do babci na dwa tygodnie. Proszę cię, nie zrób głupstw. W barku masz kartę kredytową, nie strać wszystkiego. Jak będziesz coś potrzebować, dzwoń. - powiedziała i cmoknęła mnie w czubek głowy. 
-Dobrze mamo! Gdzie tato i Danio?- spytałam, a ona wskazała ruchem głowy salon. Ruszyłam do niego i pożegnałam się z nimi. Następnie chciałam iść znów spać, ale nie mogłam zasnąć. Włączyłam więc TV i leżąc oglądałam ,,Never Say Never", które leciało na MTV. Podczas trwania filmu słyszałam odjeżdżające auto, które oznaczało, że rodzice pojechali. Oglądałam film i ciągle po policzkach spływały łzy. Nawet Titanic mnie tak nie wzruszył, jak Never Say Never. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi, więc zeszłam prędko i otworzyłam je. W nich stał James z bukietem białych róż.
-Dzień dobry śpiąca królewno. - powiedział i pocałował mnie delikatnie w policzek.
-Hej.- wpuściłam go do środka i oboje udaliśmy się do mojego pokoju. -Tylko się nie wystrasz, bo jest tragicznie.- dodałam zatrzymując się przed drzwiami. Maslow posłał mi ciepłe spojrzenie i cmoknął mnie w policzek.
Weszliśmy więc do środka i usiedliśmy na łóżku. 
-Kochanie..- szepnął w pewnym momencie bawiąc się kosmykiem moich włosów.
-Tak?
-Ktoś ważny do mnie napisał.. W twojej sprawie.- kontynuował chłopak, a ja uniosłam się lekko do góry. Popatrzyłam mu w oczy i czekałam na kontynuację. -Pewien idol nastolatek przypadkiem znalazł twoje nagranie i je przesłuchał. Stwierdził, że chce z tobą zaśpiewać w duecie. A teraz zgaduj, kto to!- uśmiechnął się Maslow, a ja nie wiedząc o co mu chodzi .
- Powiem, że jego imię też rozpoczyna się na J. - dawał podpowiedzi i pocałował w czoło.
-Justin Bieber debilku! - powiedział i podniósł się do pozycji siedzącej. Ja zaś nie wierząc w to, co słyszę zrobiłam wielkie oczy.
-Że co?!- wrzasnęłam, a on zadowolony rzucił się na mnie i mocno mnie przytulił.
 -Że to. Widzisz, zanim wyjechałaś z L.A poszperałem na Twoim lapku i znalazłem ciekawe piosenki w twoim wykonaniu. Nagrałem jedno na płytę i zaniosłem do tego gościa, który chciał cię wypromować. Najwidoczniej zapomniał ją wziąć i e włala ! Moja mała, kochana Klaudia staje się gwiazdą! - patrzyłam na Jamesa i miałam ochotę go zabić. Jak mógł mi szperać po laptopie?! Nie rozumiem tego.
-Mogłeś chociaż zapytać o to, czy ja się na to godzę, a po drugie. No przecież to jest Justin Bieber! Ja nie mogę z nim zaśpiewać, bo zwiększy mu się liczba hejterów za to, że ze mną zaśpiewał... Zniszczę jego karierę...- mówiłam przygnębiona i wstałam z łóżka.
-Jesteś niemożliwa, wiesz? Cudownie śpiewasz i nawet nie zaprzeczaj. Siedzę już trochę w branży muzycznej i znam się na tym, czy ktoś ma talent, czy nie!- rzekł Maslow i również podniósł się z łóżka. Ja nie mówiąc już nic ruszyłam do łazienki wziąć prysznic. Ubrałam się  i wróciłam do chłopaka. Posprzątaliśmy pokój i postanowiliśmy wyjść na miasto.
Siedzieliśmy w kawiarni i zajadaliśmy się pucharami lodowymi. James wyjął telefon i zaczął do kogoś dzwonić.
-Justin? Masz chwilę?- rzekł do słuchawki, a ja zaczęłam się dławić kawałkiem owoca.
-Rozłącz się debilu!- wrzasnęłam, a ten tylko się uśmiechnął.
-Słuchaj. Wiem, że u was jest noc, więc... Szybka i krótka piłka. Kiedy chcesz nagrywać piosenkę z Claudią? Siedzi obok mnie i się dławi przez to, że z tobą gadam. - zaśmiał się. Jeszcze chwilę podyskutowali i wreszcie James się rozłączył.
-Za dwa dni mamy być w L.A. Nagra z Tobą piosenkę.- uśmiechnął się Maslow, a ja prawie zemdlałam.
-To musimy się pakować! Człowieku.. Nie , ja z nim nie zaśpiewam. Chyba cię posrało, ładnie mówiąc! - wykrzyczałam i wstałam od stolika.
-Przestań histeryzować. Wszystko będzie okej ! - przytulił mnie i oboje wyszliśmy z lokalu.
~ Oczami narratora ~
Claudia i James wrócili do domu dziewczyny i pierwsze, co zrobili , to wykonali telefon do mamy Piwkowskiej. Para bała się, że ona się nie zgodzi, bo może znów być rozczarowana i w ogóle. Jednak, gdy tylko jej mama dowiedziała się, że będzie śpiewać z Justinem Bieberem bez namysłu się zgodziła. Od zawsze lubiła Biebera, więc to, że jej córka z nim zaśpiewa,było dla niej szokiem.
-Pakuj się. Na konto przeleję ci trochę pieniędzy. Tylko proszę cię, bądź ostrożna i nie rób głupot.- zagroziła rodzicielka i rozłączyła się ze swoim dzieckiem. Claudia wraz z chłopakiem powędrowali do jej pokoju i zaczęli pakować jej ciuchy. James jej pomagał, a potem, gdy dziewczyna była gotowa, poszli do domu BTR, gdzie była Anita wraz z Loganem. Para opowiedziała przyjaciołom o tym, że szatynka będzie śpiewać z Justinem , a Anita, która bardzo kocha swoją przyjaciółkę, pogratulowała jej i ją mocno przytuliła.
-Powodzenia. Tylko nie wdaj się w wir sławy i jak już będziesz prestiżową gwiazdą, to nie zapominaj o nas!- powiedziała dziewczyna. Logan oznajmił, że oni jeszcze zostają w Polsce, ponieważ Henderson bardzo zaprzyjaźnił się z  rodziną Smith. Przyjaciele pożegnali się i z bagażem Jamesa wrócili do domu Klaudii. Tam zamówili bilety i na następny dzień był odlot.
____2 dni potem____
~ Oczami Claudii ~
To właśnie dziś! Właśnie dziś miałam śpiewać z Justinem Bieberem. Bardzo się tym stresowałam. Nie mogłam spać, a gdy tylko rozmawiałam z Maslowem na ten temat, trzęsłam się jak galareta.
-Wyobraź sobie, że śpiewasz ze mną.- pocieszał mnie szatyn.
-Jak ja nawet z tobą nigdy nie śpiewałam!!!- krzyknęłam wystraszona.
-Przestań tak histeryzować. Przecież to zwykły człowiek, taką ma pracę. Nie musisz się tak ekscytować.- widać, że James był już znudzony tym ciągłym gadaniem.
-Weź pod uwagę to, iż oprócz Rusherką jestem też Belieberką! Więc dla mnie to tak ważne, jak pierwsze spotkanie z Wami!!!- powiedziałam zdenerwowana i wstałam. Ruszyłam do swojego pokoju, w którym obecnie mieszkam i zaczęłam się zastanawiać, w co się ubrać. Wreszcie wybrałam kompet i poszłam się w niego ubrać. Wyprostowałam włosy, a następnie je spięłam, pomalowałam paznokcie i zrobiłam sobie makijaż. Gotowa wyszłam i spojrzałam na zegarek. Dochodziła 13;45, a o równiej 14 mamy spotkać się na miejscu.
-Woow..- szepnął James widząc mnie gotową.
-Coś nie tak?! Brudna jestem gdzieś, czy coś?!- wypytywałam zdenerwowana, a on podszedł do mnie i mnie pocałował.
-Wyglądasz idealnie. Chyba każdą dziewczynę przyćmiewasz swoim urokiem.- szepnął i z uśmiechem popatrzył mi w oczy.
-A idź ty..- zaśmiałam się i biorąc czarno-białą kopertówkę zaczęłam kierować się do wyjścia.
-Dobra... Jedziemy.- westchnęłam. Przełknęłam głośno ślinę i udaliśmy się do auta. James miał mnie tylko zawieść. Niestety nie mógł być przy mnie, ponieważ menager kazał przyjść mu do studia. Poinformował mnie, że będzie tam do późna, a ja muszę przełamać lody i zaśpiewać z Justinem.
Będąc pod studiem widziałam tłumy fotoreporterów.
-CO?! Ja nigdzie nie idę! Zawieź mnie z powrotem do domu! - powiedziałam i wróciłam szybko do auta. James otworzył drzwi od mojej strony i kucnął przed nimi. Złapał mnie za rękę i popatrzył na mnie.
-Klaudia... Przecież twoje marzenia się właśnie spełniają. Dlaczego ty się tak upierasz?! Nie rozumiem... Staniesz się sławna, poznasz kolejnego swojego idola, nagrasz z nim piosenkę. Dziewczyno! Ogarnij się i teraz wyjdź z auta. Pokaż wszystkim, że to właśnie TY będziesz śpiewać z Bieberem w duecie! Nikt inny! Moja kochana Claudia! - dopingował mnie , a na końcu przytulił i pocałował.
-No dobra.. - westchnęłam i z uśmiechem na twarzy wstałam i wyszłam z auta. Pewnym krokiem podążałam do drzwi głównych. Stali tam ochroniarze i popatrzyli na mnie z wyższością. Odwróciłam się lekko i z uśmiechem pomachałam Jamesowi na pożegnanie. Podałam swoje imię i nazwisko, a mężczyźni wpuścili mnie do środka. Skierowałam się na drugie piętro i weszłam do jednej z sal. Zastałam tam chłopaka odwróconego plecami do drzwi. Odchrząknęłam, a ten odwrócił się na ruchomym krześle w moją stronę. W tym momencie poczułam, jak robi mi się nie dobrze. Zakręciło mi się w głowie, a Bieber chyba to zauważył. Wstał i podszedł do mnie. Przytulił na powitanie i wskazał na miejsce obok niego.
-Więc.. Ty jesteś Klaudia Piwkowska, tak? - spytał i ciągle się na mnie patrzył. Bez słowa przytaknęłam ruchem głowy, a ten się zaśmiał.
-hahahaha ... Pewnie jesteś moją fanką, bo zwykłe dziewczyny zachowują się normalnie.
-Jestem zwykłą dziewczyną, przecież divą ani nic z tych rzeczy nie jestem.- westchnęłam i popatrzyłam na sprzęt obok nas.
-Może najpierw lepiej się poznajmy, aby piosenka dobrze wyszła, co ty na to?- zasugerował, a ja dalej w wielkim szoku przytaknęłam.
Rozmawialiśmy dobrych kilka godzin i nawet nie zorientowaliśmy się, kiedy była 22;30 .
-O kurde! James się będzie denerwował gdzie jestem tak długo...- westchnęłam i wstałam z kanapy.
-Poczekaj, podrzucę cię. Widocznie dziś już chyba nie nagramy nic, więc widzimy się jutro?- zasugerował, a ja bez namysłu się zgodziłam.
-Super, że cię poznałam. - uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił mój gest.
-To ja się cieszę, że natrafiłem na tą płytę, bo poznałem niesamowitą dziewczynę. - powiedział Justin i wstał.
-Przesadzasz!- powiedziałam i się zaśmiałam. Oboje wyszliśmy ze studia, a paparazzi nadal tam było. Przecisnęliśmy się przez tłumy i dotarliśmy do jego auta. Otworzył mi drzwi, a ja wsiadłam i zapięłam pasy.
Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Podziękowałam za miło spędzone popołudnie i ruszyłam do domu, gdzie już czekał na mnie zmartwiony James...
_______________________
Taaam tammm taaam <3 Haa! *o* Ale mi się długi rozdział udał. <3 Mogłabym pisać dalej, ale mówię, że Was przedobrzę>.< Okej.. Zmieniłam wygląd. :3 Jak widzicie na nagłówku bloga jest James i Selena, bo jak wspominałam, bohaterowie się zmienili. <3 A teraz... Co sądzicie o rozdziale? ;3 Mi się nawet podoba, nie powiem . <3 Czekam na Wasze komentarze i chciałabym polecić bloga pewnej dziewczyny:
*KLIK*
Dopiero zaczyna, więc warto jej dać trochę otuchy. <3 To na tyle ode mnie. Papatki <3

wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 32. Spacer

Żadna wielka miłość nie umiera do końca.Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamknąć w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza- wie, jak przeżyć.
Nim się obejrzałam Carlos był dostępny na skeypie. Połączyliśmy się ze sobą i zobaczyłam zakochaną parę. Nina siedziała na kolanach Peny i widocznie oboje byli zachwyceni swoją obecnością. Dopełniali się wzajemnie ... Czułam, że to na prawdę para stworzona dla siebie. A niech tylko ktoś stanie im na drodze, to zabiję własnymi rękoma!
-Hejka kochani!- zawołałam radośnie do kamerki i pomachałam im.
-Cześć!- odwzajemnili gest i również im uśmiechy z twarzy nie schodziły.
-Ej kochanie! Przypomniałam sobie! Miałam jechać na zakupy i tego nie zrobiłam! Pogadaj z Claudią, a ja szybko skoczę do sklepu! - powiedziała zakręcona dziewczyna i odeszła.
-No więc Carlos słyszałam o twoich planach. Serio gratuluję! To takie słodkie i romantyczne, że aż rzygam tęczą!- mówiłam podekscytowana. Widziałam, jak Carlos w pewnych momentach się zawstydza.
-Wszystko jest niby pięknie, ładnie, ale chcę, żeby było idealnie! Claudia pomóż! Jak ja mam jej się oświadczyć? Gdzie zabrać, co zrobić? - wypytywał zdesperowany. Odgarnęłam swoją BRĄZOWĄ grzywkę i popatrzyłam na niego.
-Słuchaj... Obie z Niną kochamy Titanica! I mam już genialny plan, jak możesz jej się oświadczyć! - zawołałam radośnie, a Pena wyczekiwał mojej wypowiedzi.
-A więc tak.. Na początku wynajmij jakiś stadion, potem...- i zaczęłam mu mówić co i jak, a on wszystko notował na kartce.
-Dzięki! Jesteś wspaniała! Na twoją cześć jedno z naszych dzieci będzie miało na imię Claudia!- zaśmiał się latynos, a ja westchnęłam. 
-Będę kończyć.. Mam niemiłą sytuację w domu.. Mama nakryła mnie i Jamesa w łóżku.- na moje słowa chłopak wybuchnął śmiechem i spadł z krzesła. Popatrzyłam na niego zdziwiona i wywróciłam teatralnie oczami.
-Eh... Nie ważne. Trzymaj się i mam nadzieję, że pomysł się spodoba!- zawołałam na koniec i pomachałam mu na pożegnanie. Carlitos zrobił to samo  . Rozłączyłam się i odłożyłam laptopa na bok. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i nie wiedząc kiedy zasnęłam.
~ Oczami Jamesa ~ 
Claudia nie odbiera ode mnie telefonu! Nie wiem, co się dzieje. Jestem sam w naszym domu, a Logan obecnie jest u Anity i poznaje się z jej rodziną. Wiedziałem, że gdy pójdę do jej domu, natknę się na jej mamę i nie będzie zbyt fajnie. Ona myśli, że ja ją wykorzystam i zostawię, ale przecież ja życia sobie bez niej nie wyobrażam. Więc jak mogę ją zostawić?
Nie mogłem się na niczym skupić. Spróbowałem siąść do fortepianu i zagrać jakąś piosenkę, ale nawet to nie pomagało. Musiałem więc do niej jechać. Wyszedłem z domu, zamknąłem drzwi na klucz i udałem się do auta, które stało na podjeździe. Ruszyłem bardzo szybko i po kilku minutach byłem na miejscu. Zadzwoniłem do drzwi i otworzyła mi jej mama.
-Dobry wieczór. Zastałem Klaudię w domu?-spytałem kulturalnie, a kobieta ze złowrogim spojrzeniem spoglądała na mnie i machała ścierką w ręku.
-Jest na górze, przekazać jej coś?-spytała sucho, a ja próbowałem jakoś załagodzić sytuację.
-Chciałbym się z nią przejść po mieście. Wyrazi pani ową zgodę, abym mógł poczuć się zaszczycony i wyjść z Klaudią na miasto?
-Hahahahah dobra! Nie wygłupiaj się! Wchodź. Już ją wołam.- powiedziała już radośniej i ruszyła po moją ukochaną.Wyczekiwałem na nią, aż ona zejdzie na dół, aż wreszcie się doczekałem. Przytuliłem ją czule na powitanie i razem udaliśmy się na przechadzkę po mieście.
Drogę oświetlały nam lampy , a my trzymając się za ręce kierowaliśmy się w stronę jedynej lodziarni, która była w tym momencie otwarta.Zamówiłem Claudii ulubione, czekoladowe lody, a sobie wziąłem śmietankowe. Przechodziliśmy właśnie obok spodka, w którym graliśmy jako BTR , pierwszy raz w Polsce.
-ahh... jak sobie przypomnę, jaką miałam podjarkę wiedząc, że Wy, Big Time Rush, zagracie w Polsce... nie mogłam spać po nocach, ciągle płakałam ze szczęścia ... A teraz na spokojnie z tobą rozmawiam, jak gdyby nigdy nic. Jakbyśmy się znali od wieków... Chore..- powiedziała dziewczyna, a ja zarzucając rękę na jej ramiona westchnąłem.
-Życie płata nam różne figle, ale mam największe szczęście na całym świecie! Bo robiąc to, co kocham, poznałem osobę, którą kocham nad życie.- szepnąłem i oboje pocałowaliśmy się .
~ Oczami Claudii ~
Spacerowaliśmy tak przez dłuższą chwilę, a potem Maslow postanowił mnie odprowadzić, aby nie podpaść mamie. Na pożegnanie mnie pocałował i wrócił do siebie, a ja do siebie. Wzięłam prysznic i poszłam spać.
Następnego ranka obudził mnie bardzo duży hałas...
_____________________
Jejku! przepraszam! Zapuściłam tego bloga jak nie wiem co.. :( Aż mi głupio :(
Dziękuję za 9.000 wyświetleń! <3 Co by tu jeszcze pisać...
A NO TAK! :D zaktualizowałam zdjęcia głównych bohaterów. Możecie ich zobaczyć w zakładce wyżej. :3 Mam nadzieję, że się spodobają. <3
Na dziś to tyle. Do następnego. xoxo CM ☻♥

piątek, 10 maja 2013

Rozdział 31. Kłotnia

Wygrywasz dopiero wtedy, gdy nauczysz się przegrywać.
Położył mnie delikatnie na łóżku , nie przestając całować. Muskał każdy milimetr mojej szyi i zjeżdżał niżej , w stronę mojego dekoltu.Poczułam , jak rozpina moją koszulę, aż wreszcie pozbywa jej się i rzuca energicznie w kąt pomieszczenia.Zaraz potem ja zdarłam szybko jego t-shirt i cieszyłam się chwilą, którą znów spędzam z mężczyzną, którego kocham.Przejechał delikatnie dłonią wzdłuż mojej klatki piersiowej zaczynając od szyi kończąc przy skrawku spodenek.Zaczął je zsuwać coraz niżej i nie przestawał całować. Błądził ustami po ciele, aż spoczął na moich i zaczęliśmy walkę ze swoimi uczuciami. W pocałunkach próbowaliśmy oddawać to, jak bardzo się kochamy... Każda chwila była dla mnie najcenniejszą w życiu. Wreszcie oboje nadzy nie przestając się całować dokonaliśmy różnych czynności. Co pewien czas pojękiwałam z podniecenia, a następnie oddawałam się w rozkoszy, którą było kochanie się... Zmęczeni oboje leżeliśmy na łóżku patrząc w sufit. W pewnym momencie wybuchnęłam śmiechem i chichocząc przytuliłam się do nagiego torsu Jamesa.
-Z czego się tak śmiejesz?-zapytał wyczekująco, a ja nie mówiąc nic, po prostu pocałowałam go w policzek. W objęciach zasnęliśmy...
Nagle ktoś zaczął głośno kaszleć. Otworzyłam ledwo żywa oczy i spojrzałam w tamtym kierunku. Zobaczyłam moją mamę , a za nią przyjaciół.
-KLAUDIA! CO TO MA DO JASNEJ CHOLERY ZNACZYĆ!?-wykrzyczała bardzo zdenerwowana mama. Wiedziałam, że ta sytuacja jest najgorszą, w jakiej mogła mnie zobaczyć...
-Nie, proszę cię! Nie denerwuj się.- poprosiłam , a Anita widząc mój wyraz twarzy postanowiła wyprosić całe towarzystwo.
-Spróbuję przekabacić twoją mamę, ale nie wiem, czy mi się uda... Jak zajdziesz w ciążę, to wiedz, że ona cię zabije!- pogroziła przyjaciółka i ona również opuściła pokój. Spojrzałam na Jamesa, który równie był zniesmaczony tą sytuacją. Kącik jego ust uniósł się ku górze i zaczął się śmiać. Uderzyłam go lekko w klatkę piersiową, a on nadal chichotał.
-Przestań no! To nie jest śmieszne! Ona może cie wyrzucić z domu w tym momencie, ona cię z siekierą może gonić, więc uważaj.- zagroziłam. Moja mama jest szalona, więc może jej do głowy strzelić wszystko... Wiadomo, po kim ja to mam!
-Serio? Z siekierą? Hahahhaa! - nadal się śmiał, a potem złapał mnie w talii i przyciągnął tak, że leżałam na nim i oboje znów się całowaliśmy.
-Dobra ! Trzeba wstawać.- westchnęłam chcąc iść po ubrania. Dorwałam szlafrok, który leżał obok łóżka i szybko go na siebie założyłam.
-Fajna dupcia skarbie.- zawołał Maslow, a ja wywróciłam oczami. Podeszłam do szafy i wyjęłam pierwsze lepsze ciuchy. Poszłam wziąć prysznic i ubrałam się . Gdy byłam gotowa wyszłam z pokoju i nie zastałam Jamesa w nim. Pościel była poukładana, a pokój w miarę czysty. Usłyszałam swoje imię, które ktoś wołał. Rozejrzałam się i zaczęłam kierować się w stronę drzwi. Zeszłam na dół i zobaczyłam, że chłopak siedzi w gronie przyjaciół I MAMY w kuchni. Przełknęłam głośno ślinę i poszłam zrobić nam coś do jedzenia. Rodzicielka słowem się nie odezwała, natomiast przyjaciele ciągle rozmawiali.
-Ej... A tak w ogóle, wczoraj Kendall poprosił Asię o chodzenie! -zawołał dumny Logan. Każdy z nas się uśmiechnął, natomiast Henderson ciągle patrzył w telefon.
-No i pięknie! Ktoś szykuje zaręczyny! - krzyknął ledwo oddychając. Każdy spojrzał na niego wystraszony. Wyczekiwaliśmy dalszej wypowiedzi.
-Carlos zbiera się z zaręczynami do Niny! O jacie. Czyli stary się serio zakochał. No masz... Będziemy wujkami James. - zażartował chłopak Anity, a zaraz potem cmoknął ją delikatnie w usta.
-Na razie zostawię was samych, ale potem porozmawiamy Klaudia.- powiedziała rodzicielka i zdenerwowana opuściła pomieszczenie. Pokręciłam głową zdenerwowana i skupiłam się na robieniu jajecznicy.
-Ciekawe, jak on to zrobi.. Ojć! Ja mogę mu pomóc. Nina kocha romantyczny klimat, więc... Mogę zrobić tak, że ona na samym początku zdębieje z wrażenia. - powiedziałam bardzo pewna siebie.
-To dobry pomysł! - przytaknęła Anita. Uśmiechnięta wróciłam do gotowania, a gdy posiłek był gotowy , przełożyłam go na talerze i podałam każdemu z nas. Potem postanowiliśmy iść na miasto. Krążąc po uliczkach Katowic, ciągle jakaś dziewczyna zaczepiała albo Jamesa, albo Logana prosząc o autograf. Chłopcy, jak to oni, zawsze chcą być mili dla fanów, więc dają autografy, robią zdjęcia i odpowiadają na proste pytania typu; Wyjdziesz za mnie? Śmieszyły mnie takie pytania, ale sama będąc fanką bym to zadała. Nie muszę tego robić, bo z nim jestem i jeśli mnie na prawdę kocha , to sam to zrobi, tak jak planuje to zrobić Carlos. On jest przesłodki! Uroczy z niego facet, a Nina to na prawdę super dziewczyna . Dobrali się do siebie i na pewno stworzą niesamowitą parę, małżeństwo i rodzinę... Ale z rodziną bym się nie spieszyła, bo jesteśmy jeszcze młodzi.
-Jestem padnięta.. Nie mam siły tu już chodzić.- westchnęłam siadając na ławeczkę. Reszta zrobiła to samo i w milczeniu czekaliśmy, aż ktoś coś wymyśli.
-W ogóle, to gdzie wy nocujecie?- zapytałam patrząc na Logana.
-U nas w domu. Przecież , nie zapominaj, mamy tutaj dom. - zaśmiał się Henderson, a ja pokiwałam głową, że rozumiem.
Poszliśmy potem do centrum handlowego i chodziliśmy po sklepach. Chłopcy nie mieli nic przeciwko temu i wchodzili razem z nami do nich. Ostatnim sklepem był sklep z bielizną. Tam chłopcy weszli najchętniej.
-Poczekajcie na zewnątrz.- poprosili, a my zgodnie usiadłyśmy na pufach , które stały przy jednej z kolumn. Wyczekiwaliśmy ich, aż wreszcie wyszli. Mieli w rękach reklamówki i nie chcieli nam pokazać, co mają w środku.
-Dowiecie się, jak wrócimy do L.A!- zawołał Logan, łapiąc Anitę za rękę. Maslow zrobił to samo ze mną i zaczęliśmy kierować się pod mój dom. Tam rozstałam się z przyjaciółmi i weszłam do domu, w którym czekała już bardzo zdenerwowana mama.
-Młoda damo, przegięłaś pałeczkę, wiesz o tym? -zawołała wkurzona.
-Przecież mam prawie 17 lat! Mam prawo to robić! Wiem, co to antykoncepcja, więc nie musisz mi prawić morałów, żebym się zabezpieczała, bo nie ma po co!- powiedziałam równie oschłym tonem.
-Uważaj, co mówisz. Jeszcze nie masz 17 lat, więc pod okiem prawa masz 16! Jesteś jeszcze młoda, masz na to czas, a on może cię wykorzystać i zostawić! A najgorsze będzie wtedy, gdy wpadniecie. Tak bardzo chcesz być młodą matką? Na prawdę tego chcesz?!
-No przecież ci kurde mówię, że się zabezpieczamy! Mamo błagam, nie jestem mała, dam radę sama, bez twoich głupich rad.- krzyczałam zdenerwowana, co budowało coraz większe napięcie.
-Nie masz prawa się z nim wieczorami spotykać, rozumiesz?! Jesteś młoda, nie masz osiemnastu lat, żeby się tak rządzić, więc będąc pod moim dachem, masz słuchać się mnie ! I gówno mnie interesuje, co masz jeszcze do powiedzenia. Zamknęłam ten temat! Wieczorami nie widujesz się z Jamesem, jeśli nie chcesz, aby ten związek się rozpadł!!!- ryknęła , a mnie wytrąciło to z równowagi.
-Może byś tak spojrzała na siebie?! Martwisz się o mnie, może lepiej od siebie zacznij, bo  z tobą jest coś nie tak!!!- mówiąc to trzasnęłam drzwiami i wyszłam z pomieszczenia. Skierowałam się do swojego pokoju i zatrzaskując głośno za sobą drzwi, usiadłam na łóżku i włączyłam sobie muzykę. Zaraz potem uruchomiłam laptopa i weszłam na twittera. Postanowiłam napisać do Carlosa, aby zadzwonił do mnie na skeypie. Chciałam mu doradzić coś w sprawie zaręczyn, bo to poważna sprawa, którą trzeba dopracować od początku do końca...
__________________________
No i macie tutaj taki rozdział nijaki. Nie podoba mi się w ogóle.-,- Widziałam, że mam nominację do znów tam czegoś, to ja to postaram się ogarnąć w ten weekend. :3 Dziękuję od razu za każde zgłoszenie. Love max ludki! <3
Zapraszam Was na mojego bloga:
www.crazy-for-you-btr.blogspot.com
Mam nadzieję, że zostawicie tam niejeden komentarz za sobą. <3 No i na innym blogu, z imaginami , pojawi się notka z Kendallem w Titanicu. Staram się , aby to nie było żywcem zerżnięte z filmu, więc będzie ciekawie, ale to dopiero jak napiszę, to dam Wam tutaj linka. Mam nadzieję, że wejdziecie na bloga podanego w linku, bardzo zależy mi na Waszej opinii.
xoxo Claudia >.< <3

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 30. Sen.

Czytaj przy Emeli Sande - CLOW
_________________________
Miłość od pierwszego wejrzenia kończy się często małżeństwem do ostatniego westchnienia.
Do pokoju wparowała mama. Była uzbrojona... Miała w dłoniach pistolet na wodę , owinięta była fartuchem, a na głowie miała garnek. W drugiej ręce znów trzymała patelkę. 
-James Maslow proszony na dół. W trybie now!!!-warknęła, a każdy na nią patrzył, jak gdyby zobaczył zjawę.James wstał i spokojnie zaczął kierować si w wyznaczone miejsce. Miałam już się zerwać na nogi i pobiec za chłopakiem, ale moja mama od razu wymierzyła we mnie pistoletem na wodę.
-Siadaj! I ani mi się waż wychodzić z pokoju!!!- powiedziała i zatrzasnęła drzwi. Chłopcy z niedowierzaniem na mnie patrzyli.
-Twoja mama zamieniła się w snajpera, mam rozumieć? - zapytał Logan, a każdy się zaśmiał.
-Chyba tak.- rzekłam. Ciągle bałam się, co moja mama wymyśli. Przyjaciele rozmawiali, a ja nie mogłam się na niczym skupić. Postanowiłam więc iść sprawdzić co się dzieje z Jamesem. Gdy byłam przy drzwiach Carlos się odezwał :
-Jesteś pewna, że chcesz stąd wyjść? A jak twoja mama walnie cię patelką w łeb? - zapytał, a ja się zaśmiałam.
-To będę leżeć, co mam robić? - rzuciłam i wyszłam.Wtedy poczułam dziwny ból w klatce piersiowej i ....
OBUDZIŁAM SIĘ.
Znów szara, przytłaczająca mnie rzeczywistość. Ten sam ptak, który ćwierka na parapecie, ten sam blask słońca wpadający do pokoju, ten sam pokój, w którym żyłam zanim poznała Big Time Rush. Nie wiem, jak radzić sobie z tym wszystkim. Zrezygnowana uruchomiłam laptopa i leżąc w łóżku patrzyłam aż się uruchomi. Postanowiłam zasłonić wszystkie swoje okna, abym miała strasznie ciemno w pokoju . Uruchomiłam TV oraz DVD i puściłam sobie "Martwe Zło". Horror, który właśnie się zaczął zapowiadał się bardzo ciekawie, więc ruszyłam na dół i zastałam na stoliku kartkę.
Pojechałam zawieść brata do babci na dwa dni. Ja dziś zostaję u cioci Wioli na noc, robimy babski wieczór.Bądź grzeczna! Chcesz, to zaproś przyjaciółki. Buziaki mama. ;*
Znów sama w domu. Nie jest to normalne, ale cóż. Wyjęłam dużą miskę i zrobiłam popcorn z dwóch opakowań. Nalałam do szklanki picia i ruszyłam szybko zamknąć drzwi. Gdy przekręcałam klucz, usłyszałam pukanie. Otworzyłam drzwi nie patrząc , w jakim stanie jestem.
-Panna Claudia?- spytał jakiś mężczyzna.
-Tak, to ja. O co chodzi?- spytałam, a on schował do spodni jakiś notes i podniósł z parapetu ogromny bukiet kwiatów.
-Dla pani. - rzucił i chciał już się kierować w stronę auta.
-Proszę chwileczkę zaczekać. Od kogo to?- zapytałam, a on posłał mi ciepły uśmiech i rzekł :
-Ma pani nie typowego wielbiciela. - i bez wahania wsiadł do powozu i zniknął mi z oczu. Zrezygnowana weszłam do domu i wstawiłam bukiet do wazonu.  Zaczęłam zaglądać do kwiatków, a wtedy poczułam, jak ktoś zasadził mi niezłego klapsa w tyłek. Podskoczyłam i zobaczyłam Marcela i Magdę.
-Nooo dzięki wiesz!- westchnęłam zawstydzona i posłałam jednak promienny uśmiech.
-W ogóle jak ty wyglądasz co?- wrzasnęła przyjaciółka .
-Em.. Jestem w piżamie? Nie wychodzę z domu?- mówiłam lekko zniesmaczona.
-Jest tak piękny dzień, a ty chcesz siedzieć w domu?! Chyba się zapomniałaś dziewczyno!!! - krzyknął Marcel.
-Ogarnijcie się. Nie mam na nic dziś ochoty, wybaczcie.- mówiłam zdołowana, a kumpel podszedł i mnie przytulił.
-Dziękuję, że nie odchodzicie ode mnie tak po prostu... Jesteście najlepsi.- westchnęłam ciężko i również go objęłam czule. 
-Nic tu po nas. Jak będziesz coś chcieć, to dzwoń. Przyjdziemy jak najszybciej. - powiedział Maj i pocałował mnie w policzek. Potem oboje ruszyli w stronę wyjścia, a ja szybko zabrałam wszystkie rzeczy i upewniłam się, że zamknęłam dom.  Gotowa znów położyłam się do łóżka i z włączonym laptopem oglądałam film. Przeglądałam również facebook'a i zobaczyłam to; 
NEWS Z OSTATNIEJ CHWILI! LOGAN JEST W POLSCE ZE SWOJĄ DZIEWCZYNĄ! WIDZIELI ICH,JAK WYSIADALI Z SAMOLOTU W KATOWICACH!!! NIE SĄ SAMI!
Nie są sami? Czyli są z kim? Ale wróć! ANITA JEST W POLSCE!!! Szybko wyjęłam swój telefon i chciałam do niej zadzwonić. Postanowiłam jednak iść wziąć prysznic.  Gdy już otuliłam się taflą przyjemnego ciepła, przypomniałam sobie, że nie zabrałam ubrań. Wyszłam z kabiny prysznicowej i ruszyłam, owinięta ręcznikiem do pokoju.
-CO WY TU DO CHOLERY ROBICIE?! - krzyknęła widząc Logana, Anitę i Jamesa.
- Głupolu! Ty jak zawsze zostawiasz klucz w kwiatku?!- westchnęła i mnie przytuliła.
-Cześć kochana.- szepnęłam zamykając oczy. Czułam, że dopływają do nich łzy, ale dlaczego?
- Cześć Logan! - powiedziałam równie radosnym co przytłaczającym głosem.
-Witaj.- szepnął i również mnie przytulił. Popatrzyłam teraz na Jamesa, który podniósł się i podszedł do mnie.
- Może mnie też jakoś przywitasz?- spytał. Wyminęłam go i ruszyłam po ciuchy. 
-Zaraz wracam.- westchnęłam ciężko. Weszłam szybko do łazienki i płacząc wykonałam dalsze czynności.
Gotowa wyszłam i spojrzałam na Jamesa, który stał plecami do mnie. Poklepałam go po barku,a  ten odwrócił się do mnie. Najpierw uderzyłam go w twarz z otwartej ręki, a ten nie wiedząc za co to spojrzał na mnie , łapiąc się za bolące miejsce. Szybko jednak złapałam jego twarz i delikatnie go pocałowałam.
-To pierwsze, za to co mi wtedy zrobiłeś, a to drugie, to dopisz sam znaczenie.- powiedziałam uśmiechnięta. Anita wraz z Loganem przyglądali się nam, wyciszając horror i jedząc mój popcorn.
- Em..No nie wiem, wracasz do mnie?- spytał z nadzieją, a ja znów dotknęłam delikatnie jego szyi i przybliżyłam się do niego. Złączyliśmy się w pocałunku, który trwał dłużej, niż przed chwilą.
- A teraz jak sądzisz?- mówiłam ciągle trzymając ręce na jego szyi.
- Teraz sądzę, że tak.- dodał , a potem uniósł mnie do góry. Zakręcił wokół własnej osi i popatrzył na mnie.
-Kocham cię.- powiedział mocno mnie przytulając.
-Ja ciebie też wariacie! Nie musiałeś tego wszystkiego robić.. Na każdym koncercie... -  szepnęłam patrząc mu w oczy.
-Ale czego?- spytał udając głupiego.
- Każde worldwide śpiewane zza kulis sceny. Nikt nie widzi, co w tym momencie robisz.. - mówiłam dalej.
- Wtedy włączyłem na tablecie twoje zdjęcie i tak udawało mi się śpiewać tą piosenkę. Odzwierciedlała moje uczucia do ciebie.- rzekł i pocałował mnie. Zrobiło mi się cieplej na sercu.
-Kochany jesteś! -westchnęłam.
-Dziękuję. Ty również.- i znów mnie pocałował. 
-WOOOOAH! Wreszcie!- zawołał Logan i przybił z Anitą piątkę. Popatrzyliśmy się na niego niezrozumiale .
-Nic, nic! Idziemy na miasto?- spytał, a każdy się zgodził. Przepełniona szczęściem ruszyłam z domu wreszcie z tym, z kim chciałam z niego wyjść... Z Jamesem...
Wreszcie nadszedł wieczór. Chłopcy byli w swojej willi , a Anita spała u siebie w domu. Siedziałam więc sama i oglądałam jakiś horror.  Usłyszałam pukanie w okno... Spojrzałam w jego kierunku i zobaczyłam Jamesa.
- Głupku co ty tu robisz?!- zapytałam i wpuściłam go w dość nietypowy sposób.
-Przyszedłem do swojej dziewczyny, nie można?- spytał i od razu mnie pocałował... Każdy jego całus był coraz bardziej zachłanny i pełen namiętności... Położył mnie na łóżku i nie przestawał całować...
________________________________
Tadam :) Haha :D Nie chciałam zaczynać tutaj swoich schiz! :3 Dodaję teraz notkę a w następnej będzie się działo : ) Czekam na Wasze komy! Dobranoc :*