niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 41. Urodziny Carlosa tuż, tuż..



Never let you go.
Biegłam, ciągle biegłam. Brzuch mnie niemiłosiernie bolał, a ja , całkowicie zapłakana nie chciałam widzieć się z Jamesem. W tym momencie nie może dowiedzieć się o ciąży. To zbyt ważna sprawa, jego kariera może stanąć pod wielkim znakiem zapytania.
-CLAUDIA!- krzyczał Maslow i… Biegł. Vivienne siedziała mu na karku i próbowała go spowolnić i dać mi więcej czasu do ucieczki. Nagle potknęłam się i upadłam. Strasznie rozbolał mnie brzuch , ale nie dawałam po sobie poznać. Wreszcie weszłam do jakiegoś pubu i … Straciłam z pola widzenia Jamesa. Zamówiłam herbatę i usiadłam przy wolnym stoliku. Kelner przyniósł mi zamówienie, a ja smakując napoju patrzyłam przez szybę. Zaczął padać deszcz, a ja bacznie obserwowałam spływające po szybie krople wody. Zapłaciłam i wyszłam z lokalu. Kierowałam się w stronę mieszkania ciotki. Deszcz opatulał moje ciało, przez co byłam cała mokra. Kopałam kamyczek napotkany na drodze i … Płakałam. Dlaczego to musiało spotkać właśnie mnie? Dlaczego James nie mógł się zakochać  w innej dziewczynie, tylko we mnie? I do tego… Jestem w ciąży! Przed 18 rokiem życia… Gdybym wróciła do Polski, kraj ten mówiłby o tym, że puściłam się z gwiazdą, a teraz wróciłam i płaczę… Tak, to właśnie nasz zasrany kraj, z którego tak bardzo chciałam uciec od dzieciństwa. Myślałam, że sława będzie miała wiele plusów, ale … Co okazuje się, ma też wiele minusów. Ojczyzna śledzi mnie na każdym kroku , więc to, że wracam do Polski z brzuchem byłoby niezłą przynętą na paparazzi. Tego chcę uniknąć, dlatego zostaję u ciotki. Brzuch zaczął boleć mnie coraz bardziej. Myślałam, że mi przejdzie, ale niestety tak nie było. Postanowiłam wstąpić do lekarza i się zbadać.
Będąc na recepcji ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. Nie wiedziałam o co im chodzi. Spojrzałam na siebie i nie dostrzegłam czegoś dziwnego. Zasiadłam więc na krześle w poczekalni i czekałam na swoją kolej. Wreszcie lekarz zaprosił mnie do gabinetu, a ja posłusznie weszłam.

Siedziałam w salonie i piłam jakieś gorzkie zioła. Ciotka została wezwana do przychodni, bo lekarz bał się puścić mnie samą do domu.
-Już jest okej?- spytała, a ja przytaknęłam.
-Muszę to pić?!- zapytałam, wykręcając się w grymas.
-Niestety! Mogłaś się nie przewracać! Dobrze, że dziecku nic nie jest!- warknęła i zmierzyła mnie wzrokiem z góry na dół.
-Dobrze, dobrze.- westchnęłam. Dochodziła 22 i wraz z ciocią oglądałyśmy „Ostry Dyżur” . Kobieta poroniła dziecko i przez to, jej mąż ją zostawił. Po policzku spłynęły łzy.
-Co jest?- spytała kobieta i usiadła obok. Przytuliła mnie i zaczęła głaskać po głowie.
-Nic.. Po prostu.. Kocham strasznie Jamesa i boli mnie to, że nie wie, że zostanie ojcem. Robię to dla jego dobra! Dlaczego dobro musi być złe? Oho! Włączają mi się rozkminy! – westchnęłam i otarłam łzy. Chrzestna nic nie powiedziała, tylko przytuliła mnie mocniej do swojej piersi i cmoknęła w czubek głowy.
-Czasem warto jednak zaryzykować i zrobić ten głupi krok! Nie powinnam ci tak mówić, ale.. Nie oszukujmy się! Kto nie popełnia błędów? Nikt nie jest idealny i każdy płaci za swoje grzechy! Spróbuj mu o tym powiedzieć, a nie przekreślaj tego na starcie. Nie mów hop, póki nie przeskoczysz.- mówiła, a następnie wstała z kanapy. Wyszła z pomieszczenia i zostawiła mnie zupełnie rozkojarzoną. Myślami byłam już przy Jamesie. Przytulałam go i mówiłam, jak bardzo jest dla mnie ważny. W rzeczywistości leżałam przykryta starym kocem, pijąc jakieś obrzydliwe zioła i oglądając lekarzy, którzy rozkrajają innych w pół. Śmieszne..- pomyślałam, a następnie dopijając lekarstwo położyłam się na kanapie. Zasnęłam…
Następnego dnia obudziłam się i nie za bardzo kontaktowałam. Cały dzień chodziłam lekko zamulona, nic do mnie nie docierało, a gdy ciotka chciała ze mną porozmawiać, musiała się powtórzyć co najmniej 3 razy, żebym wreszcie jakoś zrozumiała to, o czym ona do mnie mówi. Zmęczona tym wszystkim znów się położyłam do łóżka. Nie miałam najmniejszej ochoty wychodzić z domu. Tylko ja i te cztery kąty, w których teraz spędzam jak najwięcej się da.
14 sierpnia.
Jutro są urodziny Carlosa. Pomyślałam, że może mogłabym mu jakiś prezent zorganizować? Powrócę na ten jeden dzień do L.A ? Może… Najpierw muszę się upewnić, że nie ma tam Jamesa. Zadzwoniłam do Anity. Ta szybko odebrała telefon.
-Co się dzieje? Nie mogę zbytnio rozmawiać, bo szykujemy z Niną i Asią salę na urodziny Carlita.- mówiła szybko dziewczyna.
-Jest tam James? W sensie, że w L.A? – spytałam nie przedłużając.
-Nie. W Nowym Yorku jest ciągle.
-Do zobaczenia.- rzuciłam nie przedłużając i zaczęłam się pakować. Jadę tam na dwa dni i ani jeden dzień dłużej. Jest ranek i może będą jakieś wolne linie lotnicze, którymi będę mogła tam dotrzeć? Módlmy się, żeby były.
-Ciociu jadę na dwa dni do L.A , bo Carlos ma urodziny. Chciałabym być przy nim, bo to mój dobry przyjaciel.- oznajmiłam.
-Okej, ale co z transportem?- spytała, a ja wywróciłam oczami.
-O mnie się nie martw, o mnie się nie martw! Ja sobie radę dam! – zaczęłam śpiewać piosenkę Anny Jantar. Chrzestna tylko poklepała mnie po ramieniu i posłała mi ciepły uśmiech. Zostawiłam ją w kuchni samą i chwyciłam torbę, która była już zapakowana.
-To ja jadę! Do zobaczenia za dwa dni!- krzyknęłam i wyszłam z domu. Rozejrzałam się, czy aby James mnie nie widzi i … Złapałam pierwszą, lepszą taksówkę. Wsiadłam do niej i czekałam, aż dojedziemy na lotnisko.
Tam znalazłam jakiś samolot, linia lotnicza miała na swoim koncie jakieś problemy, ale dla mnie liczyło się to, żeby jak najszybciej dotrzeć do L.A. !
Lot się dłużył, a pilot poinformował nas, że lądujemy awaryjnie w jakimś miasteczku oddalonym 40 km od L.A. Jeszcze tego brakowało…
Na lotnisku czekał na nas autobus, który zawiezie nas do Los Angeles. Wsiadłam do niego i zobaczyłam..
-Nie no proszę! – westchnęłam czując, jak jakiś kamień miażdży mój żołądek.
-Claudia?- spytał James i przesunął się tak, abym usiadła obok niego. Moje niedoczekanie. Siadłam obok jakiejś dziewczyny. Na oko wyglądała na 18 lat. Od razu mnie zaprosiła obok siebie. Wydawała się być sympatyczną osóbką.  Obok siedział jakiś chłopak, nadpobudliwy chłopak… Zapowiada się długa podróż.  
Na iPodzie słuchałam właśnie „Worldwide”, a dziewczyna wyjęła mi słuchawkę i zobaczyła czego słucham.
-Dobre to! – przyznała wczuwając się w piosenkę. – Kto to śpiewa? – spytała.
-Big Time Rush.- odpowiedziałam cicho.
-Masz jeszcze jakieś ich piosenki? – dopytywała, a ja podałam jej urządzenie, na którym miałam każdą ich piosenkę.
-Woow. Dużo tego.- przyznała. Zauważyłam, jak Maslow zaczyna rozglądać się po autobusie. Widząc wolne miejsce obok mnie przesiadł się.
-Mogę?- spytał chłopaka, a ten widocznie go znał i nie odpowiadając patrzył się na niego jak na ducha i przesunął się na miejsce obok. Ze żwawego chłopaka, stał się pokornym, cichutkim chłopczykiem.
-Claudia proszę cię… Możemy porozmawiać?- nie zwracałam na niego uwagi. Dziewczyna obok wyszła z playlisty i zobaczyła tapetę.
-Zaraz, chwila moment. To nie jest ten z tego zespołu od tej piosenki?- czy ona musi zadawać tyle pytań? Nie może siedzieć cicho?!- pomyślałam zażenowana.
-Od jakiej? – teraz James spojrzał na nią. Mogłam wreszcie, ale tylko na moment odetchnąć z ulgą.
-Szła ona tak… - i zaczęła śpiewać, a chłopak dołączył się.
-Boże, przecież to ty! Mogę prosić o autograf?- spytała wyjmując zeszyt. Wtedy ten spokojny chłopak się odezwał.
-Mogę też sobie wziąć kartkę ?- dziewczyna się zgodziła. Maslow rozdał dwa autografy ze specjalnymi dedykacjami i spojrzał na mnie.
-Posłuchaj.. Ale proszę cię, posłuchaj..- zaczął i spojrzał mi w oczy. –Wtedy… Z Halston.. Może to zabrzmi jak typowa wymówka, ale… Ona naprawdę się  mnie rzuciła. Miała mi pomóc ze specjalnym wieczorem, który organizowałem dla ciebie, ale niestety tego nie zrobiła. Starała się mnie uwieść..
-Jakim specjalnym wieczorem?- spytałam nie za bardzo rozumiejąc.
-Chciałem.. No .. Ja tego… Chciałem..- pierwszy raz w życiu widziałam tak zawstydzonego Jamesa. –Chciałem ci się oświadczyć no! – powiedział wreszcie. Złapał mnie za rękę i patrzył mi w oczy.
-No jakoś ci nie wierzę.. – rzekłam. Taką wymówkę to na poczekaniu mogę wymyślić. Wtedy chłopak wyjął pudełeczko z kieszeni.
-Noszę go od tamtej pory cały czas przy sobie. Może to dla ciebie nie jest „poważny związek” , bo uważasz, że do tego nie dorosłem, ale się mylisz. Kocham cię jak jakiś naiwniak! Wskoczyłbym dla ciebie w ogień! Odciąłbym sobie genitalia, gdybyś tego sobie zażyczyła. Kocham cię i tyle! I nie wiem, co bym sobie zrobił, gdybym cię stracił na zawsze! – nie mogłam w to uwierzyć. Łzy płynęły mi strumieniami. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam puste miejsca. Przesiadłam się tam i położyłam się na fotelu. Zaczęłam płakać i zwijać się w kłębek.  Nagle, zasnęłam…
Ktoś zaczął mnie budzić, gdy byliśmy już na miejscu. Był to James..
-Wstawaj.. Dojechaliśmy..- powiedział i podał mi rękę. Wstając coś bardzo ukuło mnie w brzuchu. Pierwszy raz poczułam, jak płód się we mnie rusza… Syknęłam z bólu i usiadłam z powrotem na fotelu.
-Claudia co jest? – spytał wystraszony Maslow.
-Nie, nic! Zaraz mi przejdzie!- dalej grałam przed nim tą samą Klaudię, którą byłam kiedyś. Ból narastał. Nie mogłam się ruszyć, bo każde drgnienie ciała powodowało podwojone boleści.
-W torebce mam lekarstwo. Podaj mi je, proszę.- szepnęłam zaciskając sobie podbrzusze. Ten pobiegł po leki i wrócił razem z nimi. Kierowca bacznie obserwował zajście i wreszcie zapytał:
-Zadzwonić na pogotowie?- zaprzeczyłam ruchem głowy. Maslow wziął mnie na ręce i wyniósł na dwór. Położył na ławeczce i z lękiem w oczach patrzył na mnie.
-Jesteś cała blada. Nie mogę tego tak zostawić. Jedziemy do szpitala.- mówił, a ja nadal się buntowałam. Jeśli on pojedzie ze mną tam, wtedy się wyda, że jestem w ciąży. Dlatego… Postanowiłam grać…
-Zaraz mi przejdzie. – złapałam jeden wielki oddech, a następnie kilka płytkich. Tak, jak myślałam! Ból zaczął mijać.
-Już dobrze?- spytał z nadzieją w głosie. Usiadłam już normalnie i popatrzyłam na niego.
-Tak, już dobrze.- rzekłam i odgarnęłam kosmyk włosów za ucho. Przetarłam załzawione oczy i pomyślałam : Czemu by mu nie dać kolejnej szansy? Do trzech razy sztuka!
- To, co mówiłeś w autobusie, to serio?- zapytałam. Ten tylko z lekkim uśmiechem na twarzy przytaknął. 
-Wiesz, że jesteś bardzo słodki?- zaśmiałam się, a on podniósł się i podał mi ręce.
-To jak? Robimy im niespodziankę, czy wiedzą, że przyjeżdżasz?- spytał Maslow .
- Niespodzianka. Ale będzie to podwójna niespodzianka, bo wracam z tobą. –zaśmiałam się. Zamówiliśmy taksówkę, a po chwili byliśmy już na miejscu.
-Haj, hej, heloł! – zawołałam wchodząc bez pukania do mieszkania. Na mój głos cała trójka pojawiła się na korytarzu.
-KLAUDIA!! JAMES!!- zawołali chłopacy i podbiegli do mnie. Przytulili mnie mocno i przywitali się z Jamesem.
- Dziewczyny gdzie?- spytałam i od razu spojrzałam na Logana, który lubi robić dziwne miny. Teraz zacisnął zęby i oczami pokazał na Carlosa. Zrobił tzw. „wytrzeszcz” jak kto z „co ja paczę”.
-Ahha.-powiedziałam z wielkim uśmiechem.
-A wy tego no…- zaczął Kendall.
-Nie, my nie jesteśmy razem.- wyprzedziłam od razu z powagą na twarzy.
- I wszystko jasne..- burknął James. Zrobiło mi się go żal.. 
_______________
Soooł słiit ^^ Dziękuję za komentarze, dziękuję Emily za obronę mnie, gdy anonim wyraził swoją opinię na mój temat. (ah te anonimy, uwaga, bo mnie to ruszy). Aby tego nie roztrząsać usunęłam komentarz i ... Jestem pod wielkim i miłym zaskoczeniem! 17 komów to dla mnie bardzo dużo i dziękuję za nie. :') Jesteście wielcy. <3
Co do rozdziału to.. Pisałam go dwa razy. Nie spodziewajcie się na razie cudów, bo mam inne plany, niż sobie możecie myśleć. Zaskoczę Was! Obiecuję. :*
Zaraz dodam bohaterów do zakładki z BOHATEROWIE. Uprzedzam iż kolejny rozdział znów nie wiem za ile się pojawi, ponieważ wyjeżdżam znów jutro na tydzień. Miejmy nadzieję, że będę mogła pisać i jak napiszę, to na pewno wstawię to w ciągu tygodnia. :)
Chciałabym też Was poinformować, że chyba założę kolejnego bloga. Dzięki książce "Pamiętnik Narkomanki" oraz "5o twarzy Grey'a" i filmowi "Spring Breakres" naszła mnie bardzo wena i mam pełno pomysłów. Zatem... Do usłyszenia niebawem , a ja teraz zabieram się za bohaterów. <3
Buziaki <3

22 komentarze:

  1. Jak zawsze super!
    Już się nie mogę doczekać następnego :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech ona mu już powie. I niech będą razem i niech świat będzie żył w pokoju. Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  3. zaskakujesz mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział genialny <3
    A miałam taką nadzieję.. Dlaczego mu nie dasz tej ostatniej szansy, skoro ci wszystko wytłumaczył. No proszę Cię ! ;3
    Wybacz mu no, bo ja tu zeświruje !
    Uszczęśliw jubilatkę heuheu :D
    No nic czekam na nn i oby była happy ;> ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział czekam na next a tak wogóle to super piszesz :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Ju si nie mogę doczekać nex

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział ! :D czekam na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ależ nie ma za co moja droga , trzeba bronić siostry ^^
    Rozdział świetny , ale jeśli ona mu tego nie powie to tam do ciebie przyjadę i już nie będę taka milutka !! :D
    Czekam na nexta ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudoowny rozdział . !
    Czekam na nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteś niesamowita! Moja koleżanka nie lubi czytać, a jak jej pokazałam ten rozdział to się pyta kiedy następny, ty działasz cuda :-D

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaki zajebisty! *o*
    Siedziałam Jamesowi na karku? Serio? Wow! xD
    Uuuu... ziółka -,-
    Rozdział zajebisty! Wiem, powtarzam się xD
    Czekam na nn! xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Kolejny blog? Wow o.O Ale i tak chce już go! ^ ^ co do rozdziału to niech Claudia w końcu powie że jest w ciąży i James chciał się jej oświadczyć *.* Oooo *.* Czekam nn :*

    Ps. zapraszam http://nic-sie-nie-liczy-tylko-ty.blogspot.com/2013/07/004-witaj-babciu.html xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Po prostu cudo ! <3
    Jak najszybciej nn ;3
    Już się nie mogę doczekaĆ urodzin Losa ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział cudowny :)
    Już myślałam, że mu wybaczyła, a tu dupa. Niech oni będą znów razem i ma powiedzieć mu o ciąży.
    Słodkie, że James chciał się jej oświadczyć <3
    Fajnie, że zaczniesz nowy blog, na pewno będzę czytać.
    Czekam na next :)
    Zapraszam cię do siebie.

    http://all-over-again-btr.blogspot.com Mile widziany komentarz

    Pozdrawiam Maddie :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Piękny ten rozdział, ale pod koniec prawie sie popłakałam ;_; Dlaczego Klaudia? :(
    Bądźcie razem, proszę ;D Czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział cudny! Już miałam nadzieję, że mu wybaczy i znów będą razem, ale nie...
    I dawaj kolejnego bloga! :D Z chęcią będę wpadać i czytać! ;) I po tym z czego cię wena naszła, mam małe przeczucia o czym będzie ten blog xD
    PS. Zapraszam, na jednorazóweczkę ;**
    http://big-time-rush-lovestory-4ever-bypaula.blogspot.com/
    Mam nadzieję, że się spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie spałam, bo w dzień się dłuuuugo wyspałam. ;33
    A ty ruszt ten zad i pisz rozdział, bo jak nie to zobaczysz jak tu wrócisz! ;D
    Lovki. <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Pomyslowo i fajnie :)
    Follow?
    fashionlikealife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie znam Cię,ale jak oni nie będą razem to do domu nie wejdziesz!!
    Niech ona już mu to powie i mają być razem PLISSS....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na mojego bloczka: http://jamie-i-jess-big-love.blogspot.com

      Usuń