czwartek, 3 października 2013

Rozdział 48. Róża...

Ognisko dalej trwało, a ja byłam bardzo zmęczona.
-Wiecie co? Wracam do pokoju, bo mi się już spać chcę. - rzekłam i zaczęłam się podnosić. James złapał mnie za rękę i spojrzał mi w oczy.
-Może też wrócić z tobą?- zasugerował, a cała grupa zaraz zaczęła gwizdać. Zaprzeczyłam i wolnym krokiem poszłam do pokoju. Wzięłam orzeźwiający prysznic i w piżamie usiadłam na parapecie, patrząc na chodnik przed domem. Po ulicy kręciło się wiele ludzi, dla nich czy dzień czy noc, ciągle ,, żyją ''. Jakiś mężczyzna, zatrzymał się przed domem i wpatrywał się w... kogo? Sama nie wiem. Kim był? Też nie wiem. Był ubrany na czarno, miał bejsbolówkę, czarną bluzę, czarne spodnie i do tego tego samego koloru buty. Przeciwsłoneczne okulary zasłaniały mu całą twarz, dlatego nie wiedziałam, kim on jest. Postanowiłam to sprawdzić... Ubrałam na siebie pierwszą lepszą bluzę i zbiegłam szybko po schodach. Wybiegłam przed dom i zobaczyłam Justina.
-Co ty tu robisz o tej porze? I dlaczego mnie straszysz?- spytałam podejrzliwie. On, nie mówiąc nic, uśmiechnął się i wręczył mi piękną, dużą, czerwoną różę. Pocałował mnie w policzek i odszedł. Uniosłam jedną brew do góry i patrzyłam się na oddalającego się chłopaka. Zadziwił mnie jego gest, pozytywnie. Wróciłam na dawne miejsce, ciągle trzymając w ręku różę i wąchając ją. Piękna woń kwiatu pozwoliła mi odpłynąć do ... innego świata, dla mnie jeszcze nie znanego. Nowe przeżycia, nowe wspomnienia, nowe odpały i ... nowy chłopak z nowymi przyjaciółmi. Co to mogło oznaczać?
Wsadziłam kwiat do wazonu, a jego ustawiłam obok łóżka. Potem położyłam się i zasnęłam....
Pomimo zmęczenia nie przespałam całej nocy. Gdy tylko zasypiałam, miałam przed oczami obraz całującego mnie Justina, a następnie pochylonego nad kołyską. Dla mnie to było już za wiele. Maslow wrócił, położył się ledwo przytomny obok i zasnął nim się obejrzałam. Jak już miałam sto procent pewności, że śpi, wstałam z łóżka i poszłam na dół. Włączyłam sobie tv i włączyłam MTV, na której leciał zwiastun nowego filmu Justina. "Believe" szepnęłam pod nosem i patrzyłam na telewizor. Zapowiadał się niesamowicie, więc na pewno na niego pójdę.
I tak nastał ranek. Siedziałam ciągle w salonie i oglądałam jakieś kretyńskie seriale, wywiady, wiadomości. Całkowicie nie wiedziałam co zrobić, żeby iść spać. Nic nie pomagało, a byłam bardzo śpiąca. Powieki były takie ciężkie, że nie miałam siły z nimi walczyć, ale gdy już odpływałam do krainy Morfeusza... Ten sam obraz. Bieber pochylony nad kołyską i całujący mnie. To powodowało, że musiałam się męczyć dalej. Może to przez tą ciążę?
Wybiła godzina 10:30. Słyszałam, jak śpiochy schodzą po schodach. Musieli wczoraj nieźle popić. Zobaczyłam zaspaną Anitę. Nalałam jej soku i usiadłam obok niej na kanapie.
-Co tu robił wczoraj Bieber?- spytała ocierając zaspane oczy. Spojrzałam na nią pytająco. -Widziałam was.- wyjaśniła, a ja westchnęłam ciężko i odgarnęłam włosy do tyłu.
-Eh.. W sumie to sama nie wiem. Przyszedł, dał mi różę i odszedł. - rzuciłam, próbując zataić pewien szczegół.
-Akurat widziałam, jak się żegnaliście.- oznajmiła przyjaciółka upijając sok z szklanki. Wtopa, nie potrafię kłamać, ani nic z tych rzeczy. -Mów na prawdę co się stało.- rzekła.
- No więc tak.. Siedziałam sobie spokojnie w pokoju, na parapecie, wyglądałam przez okno. Zobaczyłam, że jakiś typek zamaskowany stoi sobie pod domem, więc wyszłam to sprawdzić. Gdy byłam na zewnątrz okazało się, że to Justin, który wręczył mi różę i bez słowa odszedł. Nie wiem, o co chodzi, ale czuję się dziwnie.- dziewczyna patrzyła na mnie lekko zdziwiona, unosząc jedną brew do góry.
-Może się chłopak zakochał?- spytała ironicznie, a ja zaczęłam się śmiać. To by było dziwne.. Bardzo dziwne.
-Wiesz co? Pójdę na zakupy. Zrobię śniadanie i spokojnie będziemy mogły porozmawiać. - rzekłam i wstałam na proste nogi. Poszłam się ubrać  i gotowa ruszyłam do garażu po rower. Wsiadłam na niego i pojechałam do sklepu.
Chodziłam między półkami robiąc zakupy, gdy nagle wpadł na mnie nie kto inny, jak Justin.
-Hejjj! - krzyknął radośnie, lekko skrępowany.
-Cześć?- podniosłam z ziemi sałatę, która upadła mi przy zderzeniu z chłopakiem.
-Przepraszam, śpieszę się. Porozmawiamy kiedy indziej. Pa!- nim się obejrzałam, jego już nie było. Zdziwiona jego zachowaniem udałam się do kasy, a następnie do domu.
Zrobiłam śniadanie, a potem wraz z Anitą, poszłyśmy wszystkich budzić.
Siedząc przy jednym stole zastanawialiśmy się nad tym, co będziemy dzisiaj robić.
-Wiecie co? Dziś odbywa się jakiś wyścig na przedmieściach. Moglibyśmy się tam udać! - zaproponował Kendall. Każdy posłał między sobą krótkie spojrzenie, po czym głos zabrał Carlos:
-To dobra okazja, żeby popatrzeć na te wszystkie, niezłe fury.
-Tak, idźcie! Ja zostanę, bo jakoś źle się czuję.- westchnęłam wstając od stołu.
-Czemu? Co ci jest?- wypytywał James. Oczami pokazałam brzuch, a każdy zrozumiał. Ruszyłam do pokoju, a tam położyłam się do łóżka. Chwilę leżałam , aż wreszcie zasnęłam...
Około 17 obudził mnie Maslow.
-Cześć kochanie! Wróciłem wcześniej do domu dla ciebie, bo się martwiłem.- szepnął, kładąc się obok mnie.
-To bardzo miłe z Twojej strony kochanie.- pocałowałam go czule w usta, a następnie położyłam się na jego klatce piersiowej.
- Jak sądzisz... Co się nam urodzi? Chłopczyk czy dziewczynka?- spytałam w pewnym momencie.
-Sądzę, że dziewczynka, bo taka spokojna tam jest. - zaśmiał się  i położył rękę na podbrzuszu.
-Może. Gdy to będzie chłopczyk, to damy mu na imię David  i będzie się nazywał David Justin Maslow! Co ty na to? - zasugerowałam i spojrzałam się w oczy chłopaka.
-Jestem na tak! A jeśli to będzie dziewczynka, damy jej na imię Selena Jessica! I będzie Selena Jessica Maslow! Bardzo ładnie to brzmi! - zaśmialiśmy się z naszych pomysłów, aż wreszcie tą ciszę przerwało walenie do drzwi. Oboje zerwaliśmy się na proste nogi i udaliśmy się zobaczyć, kto próbuje się do nas dobić. W drzwiach stała policja. Otworzyłam drzwi, a funkcjonariusze się przedstawili:
-Pani Claudia?- zapytał jeden z nich - Jose.
-Tak, to ja.
-Pójdzie pani z nami.- rzekł drugi i kazał mi się ubrać. James nie wiedział co się dzieje, zresztą ja też. Co się stało? Dlaczego jadę na policję?
__________________________________
Jezus nie wierzę.. Tyle czasu nie pisać. Zresztą... Nie mam siły, ani weny na to.. :c Jakoś tak... No nie chce mi się już pisać.!: c No , ale wydukałam jakiś całkowicie beznadziejny rozdział z racji tego, że dawno nic nie było tutaj! :)
Nie wiem,czy nie zawieszę bloga.. Zastanawiam się nad tym coraz bardziej, bo w ogóle czasu nie mam :c
Ale to pomyślimy , zobaczymy! :)
A teraz: Co się stało, że Claudia trafiła na policję?
Piszcie swoje propozycje w komach! :)
Podobał się rozdział?
Nie zdziwiłabym się, jeśli by się nie spodobał . xd
Dobra, nie zanudzam!
Dobrano! :***