niedziela, 8 września 2013

Rozdział 47. Na samym początku...

Słońce świeciło w moją twarz, a ja, zaspana i cała obolała, obudziłam się i rozejrzałam się dookoła. "Gdzie jestem?" pomyślałam, a po chwili uświadomiłam sobie, że niefortunnym trafem, wczorajszego wieczoru tutaj zasnęłam. Uniosłam się lekko do góry i złapałam się krzesełka, które stało obok. "Że też Jamesa obok mnie nie ma.. Dziwne" i w tym samym momencie uświadomiłam sobie, że Maslow wczoraj ledwo co dotarł do domu. Postanowiłam iść sprawdzić, czy nadal śpi. Schodziwszy na dół usłyszałam rozmowę dziewczyn, które były już w kuchni. Przywitałam się z nimi, ale ich miny nie były fenomenalne.
-Co jest?- spytałam zmartwiona siadając przy blacie kuchennym. Dziewczyny spojrzały na siebie, a potem zdziwione na mnie.
-To ty nic nie wiesz? Paparazzi było, nie wiem jakim cudem, na urodzinach Carlosa. Podobnież mają dużo materiałów... Nieciekawych materiałów.- rzekła strapiona Nina.
-Spokojnie, jakoś to będzie. Przecież chyba fotoreporterzy nie dowiedzieli się o ciąży. Nie mieli jak! - powiedziałam wzruszając ramionami. Zaczerpnęłam głębszego oddechu i poszłam sobie nalać do szklanki picia. Rozejrzałam się dookoła i postanowiłam iść sprawdzić co robi James. Skierowałam się do salonu, gdzie rozłożyłyśmy wczoraj z Anitą kanapy. Siedział tam, chyba dopiero co się obudził. Stanęłam w drzwiach i popatrzyłam się na niego. On słodko przeciągnął się, a następnie przetarł oczy i powędrował spojrzeniem na mnie.
-O hej.- uśmiechnął się słabo do mnie, a ja odwzajemniłam jego uśmiech. 
-Hej.- rzuciłam.- Jak się spało u boku Logana?- spytałam z ironią i spojrzałam na niego z irytacją.
-Tak w ogóle to jak ja tu przyjechałem?- wypytywał się lekko rozkojarzony.
-Em... No jak myślisz? Wróciłabym sama, bez ciebie, zostawiając cię na pastwę losu w clubie. Z pewnością.- mówiłam lekko zdenerwowana. Maslow widząc to wstał na nogi i chwiejnym krokiem podszedł do mnie. Objął mnie delikatnie i spojrzał mi w oczy.
-Dziękuję, wiesz? - musnął delikatnie moje usta, po czym mocno wtulił się w moje włosy. Trwaliśmy chwilę w takim stanie , ale ona pękła jak bańka na wietrze, a chłopak oddalił się na 5 cm ode mnie .
- Może wyjdziemy dziś na miasto, co?- zaproponował chłopak, a ja oczywiście się zgodziłam. Ruszyliśmy oboje do kuchni, a Anita widząc, że Maslow stoi obok mnie, pofrunęła do salonu. Potem już jej nie widzieliśmy. 
-My dziś wychodzimy na miasto, także nie wiem, co wy możecie robić.- rzuciłam w stronę Niny. - To pierwszy dzień po urodzinach, może ochłońcie i zostańcie w domu? Może... Wieczorne ognisko? Takie samo jak... Na samym początku? - zasugerowałam wspominając ten piękny wieczór.
-To bardzo dobry pomysł! - przytaknął James. Posłałam mu szybki, skromny uśmiech i zatrzymałam wzrok na dziewczynie Carlosa.
-To bardzo dobry pomysł! Ja się tym zajmę, a wy.. Róbcie , co macie robić.- rzekła i odskoczyła od stołu jak oparzona. Dopiliśmy swoje kawy, a następnie poszliśmy wziąć prysznice oraz się ubrać. Gdy byłam już gotowa  zeszłam na dół i wyszłam na zewnątrz. Wzięłam Fox'a na smycz i czekałam na Jamesa. Chwilę później chłopak był już obok i w trójkę, wliczając psa, poszliśmy w stronę miasta. 
Chodziliśmy różnymi uliczkami, robiliśmy sobie zdjęcia, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Dziwną rzeczą było to, że to James chciał ze mną wchodzić do sklepów z ciuchami, a nie ja z nim.
-Przecież dobrze wiem, że ty to robisz specjalnie, żeby mi coś kupić. Ale to jest daremne, ja nigdzie nie idę.- rzekłam i szłam dalej. Stanęłam w kolejce do budki z lodami, a razem ze mną stanął James. Nagle Fox zaczął ciągnąć mnie w lewą stronę i zobaczyłam, że bawi on się z jakąś małą dziewczynką. Uśmiechnęłam się na jej widok, a ona widząc moje spojrzenie, chyba się speszyła.
-Przepraszam, nie zapytałam, czy mogę. Po prostu ten piesek przypomina mi pieska Jamesa z Big Time Rush. Nie wiem, czy znasz ten zespół, ale on jest zajefajny!- mówiła podekscytowana. Wtedy zza mojej postury wyłonił się Maslow.
-Cześć! Jestem James, ale z tego, co słyszałem, to już o tym wiesz!- uśmiechnął się, a dziewczynka była w takim szoku, że nie potrafiła wypowiedzieć ani słowa. Do jej oczek napłynęły łzy, a zakryta twarz nie pozwalała dostrzec w jakim ona jest teraz nastroju. Na pewno zdziwiona...
-Ej, ale nie płacz!- krzyknął mój chłopak i podszedł do niej. Wziął ją na ręce i przytulił ją do siebie.
-Oooo jak ty słodko wyglądasz z dzieckiem.- uśmiechnęłam się, a po chwili złożyłam wolną rękę na swoim brzuchu. "Niebawem swoim będzie mógł się tak zajmować" pomyślałam i uśmiechnęłam się pod nosem.
-A mogę ci dać buzi?- zapytała mała blondynka z wielkimi , zielonymi oczkami, a James spojrzał na mnie.
-Nie wiem, czy moja dziewczyna nie będzie zazdrosna.- zrobił minę zbitego pieska, a jego fanka zrobiła wielkie oczy.
-To ty mas dziewcyne?!- spytała nie dowierzając. 
-Tak, stoi tutaj i pilnuje mojego pieska.- rzekł dumnie.
-Ojej, miło cię poznać.- spojrzała się na mnie. Odwzajemniłam jej gest i kiwnęłam Jamesowi "Tak" , co miało być odpowiedzią na to, czy może dać jej buzi. To było zabawne. Czemu mam mu pozwalać na robienie takich rzeczy.. To tylko fanka, dziecko-fanka! Więc o co mam się martwić? 
Mała w skowronkach odbiegła od nas, a Maslow podszedł do mnie. W tym samym czasie nadeszła moja kolej na zamówienie loda.
-Dwie jedna gałka lodów czekoladowych, straciatelli, ciasteczkowich i adwokatowych. - rzekłam do ciemnoskórego mężczyzny.
-Cztery gałki lodów dla młodej panienki.- uśmiechnął się , a ja chcąc zapłacić prawie straciłam swoje lody, przez Jammiego.
-Ja zapłacę.- rzekł w wyjaśnieniu. Wywróciłam zażenowana oczami i znów zaczęliśmy spacerować po deptaku.
-Nie rozumiem jednej rzeczy.- mówiłam oblizując loda. -Dlaczego ty się mnie pytasz o to, czy możesz pocałować fankę? To TYLKO fanka, do tego bardzo mała, więc dla mnie to nie jest problem, że jej dasz buziaka. Wręcz przeciwnie! Spełniasz jej marzenie! Ona ma swoją chwilę uniesienia myśląc "Ooo boże ten sławny James Diamond z Big Time Rush mnie pocałował" o ile zna cię tylko z serialu. Nie mam nic przeciwko temu..- uśmiechnęłam się do niego, a on patrzył przed siebie, tak jakby nie obecny..
-Wiesz, przecież ty też byłaś TYLKO fanką.- mówił akcentując wyrazy. Wywróciłam oczami i zatrzymałam się.
-Fakt, ale... Ja tobie wierzę. Ufam ci. Pomimo wszystko, jeśli nawet chciałbyś o mnie zapomnieć, nie możesz, masz ze mną dziecko skarbie. Ono nas zawsze będzie mogło złączyć.- zawołałam pokazując na lekko większy brzuszek.
-Tak, ale to nie przedmiot do łączenia. To człowiek.. Trochę mnie, trochę ciebie i wyszedł jeden mały ludzik, który ma być do nas podobny, a my mamy nazywać go swoim dzieckiem.- rzekł i cmoknął mnie w policzek. 
Pospacerowaliśmy jeszcze trochę i wróciliśmy do domu. Tam już wszyscy zaczęli szykować się na ognisko. Szykowanie kiełbasek, miejsca na ognisko.Skierowałam się do siebie do pokoju. Usiadłam na brzegu łóżka, odpaliłam laptopa i biegiem poszukałam na internecie piosenki, która kojarzy mi się z tym NASZYM pierwszym ogniskiem... Po znalezieniu piosenki włączyłam ją i zaczęłam wspominać. Ten moment, kiedy szłam niedzielnego poranku po parku i wpadłam na chłopaka, który całkowicie nie wiedział, co mówię. Ten czas, kiedy w ogóle nie potrafiłam wypowiedzieć się po angielsku! Nagle dostaję olśnienia, przez Big Time Rush! Uświadamiam sobie, że to oni uczą mnie tego języku i przy nich mogę spokojnie go używać. To jest niesamowite. Ten czas, kiedy pisałam o nich fanfiction i miałam tą głupią nadzieję "Jak będę wierzyć, to to się spełni!" , albo "Never say never ! Jak to mawiał Bieber! Jemu się udało ! Tobie też się uda!" I co? Udało się.. Jestem tutaj, z nim, przy nim, kocham go.. Będziemy mieli dzidziusia, którego już kocham... Kocham i to bardzo. 
-Gotowa?- zza drzwi pojawił się James. Przytaknęłam i ruszyłam w jego stronę. Złapałam go za rękę i ruszyliśmy za dom, w stronę lasu, który tam był. 
Wszyscy już tam byli, ognisko już się paliło, niebo zrobiło się ciemniejsze, a chłopcy pogrywali na gitarze. Atmosfera była niesamowita!
Usiadłam na pniu, wraz z brunetem. Oparłam głowę o jego bok i zamknęłam oczy. Czułam i ciepło ogniska i ciepło bijące od niego. Czułam się przy nim tak bezpiecznie.
-Pamiętacie to... Pierwszy koncert BTR w Polsce! Ta obawa : Niby mamy tam te fanki, ale czy one nie będą jakieś szalone? - zaczął wspominać Kendall.
-Tak, albo "Czy któraś z nich się nam na scenę nie rzuci?" . Haha , fajnie tak wspominać. - dodał Logan.
-Najlepszy moment w moim życiu? Niedzielny ranek, gdy dotarliśmy do Polski, a ja poszedłem się przewietrzyć. Szedłem po parku, wpadłem na pewną dziewczynę, która siedzi tutaj obok i którą bardzo kocham.- pocałował mnie w czubek głowy.
-A wiecie co ja Wam powiem? Gdyby nie Klaudia, nie poznałbym Niny. I ... Pewnie nadal byłbym kawalerem,który nie wie, co robić w życiu. Teraz siedzimy, wszystko jest idealne! Są wakacje, nie jesteśmy w trasie póki co, mamy przerwę i dbamy o samych siebie! Po prostu! Żyć nie umierać!- zawołał dumnie Pena. Każdy zaczął cicho chichotać, aż wreszcie zapadła cisza... Nikt nic nie mówił, a ja wlepiłam wzrok w ogień.
-Jak to wszystko cholernie szybko się zmienia..- westchnęłam na tyle cicho, że usłyszał mnie tylko Maslow. -Niegdyś mogłam o tym marzyć! Przecież to jest szalone! Jestem od ciebie tyle młodsza, nie jestem sławna, ładna i w ogóle, a tu taki ty pokazujesz mi, że z bycia nikim mogę dla kogoś stać się wszystkim! Nie ważne, czy ta osoba jest sławna, czy bogata, czy biedna.. Po prostu mnie kocha.. - szeptałam wtulając się jeszcze bardziej w Jamesa.
-Jesteś najlepszą rzeczą, jaka mnie w życiu spotkała.- pocałował mnie czule w czubek głowy i podniósł tak, aby spojrzeć mi w oczy. -Widząc oczy wielu Worldwide gril nie widziałem nigdy takich, jakie są twoje, w tej chwili. Kocham cię..
_________________________________
E wła la! :) 

Siemka, siemka kochani! :) Jest weekend! Więc jest rozdział. :d
 Podoobaa mi się ^^ hihihiihihih taki słodki <3
Chciałabym Was również zaprosić na NOWEGO BLOGA 
*KLIK* 
Będę Wam bardzo wdzięczna, jak wejdziecie, skomentujecie, zaobserwujecie i będziecie czytać! :3 
Tymczasem czekam na Waszą opinię! <3 Jak wam się podoba owy rozdział? Bo mi jak już mówiłam : BARDZO! ^^ 
Nie zanudzam, czekam na Wasze komy <3
czytasz? komentujesz! obserwujesz!