piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 43. Wesołe Miasteczko

Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie. Jako smakujesz, aż się zepsujesz.
Może.. Kendall ma racje? Powinnam powiedzieć Jamesowi o tym, że będzie ojcem? 
~ Oczami Jamesa ~
Przeproszę ją! Zrobię coś niesamowitego! Tak! Wybierzmy się całą paczką do wesołego miasteczka... Mam niesamowity plan, oby wypalił !
~ Oczami Claudii ~ 
-Ejj słuchaj! Chodźmy dzisiaj całą grupką gdzieś! - zaproponował Kendall. Brzmiało interesująco.
-Okej, to za 10 minut. - i w tym momencie do pokoju wleciały dziewczyny.
-KLAUDIA?!- krzyknęła przerażona Anita. -Przecież miałaś być w szpitalu! Badania i w ogóle! A ty tu siedzisz z Kendallem?! - dodała zbulwersowana.
-Spokojnie, chciałam Was nabrać. Jestem tutaj od rana.- wstałam i podeszłam do niej. Przytuliłam ją na powitanie i tak też zrobiłam z resztą przyjaciółek.
-Za 10 minut idziemy do wesołego miasteczka. Przyszykujcie się. - zawiadomiłam z uśmiechem i czekałam, aż wyjdą z pomieszczenia. Gdy zostałam sama poszłam do torby i zaczęłam szukać jakiegoś ubrania. Wreszcie , po 15 minutach byłam gotowa . Zeszłam szybko na dół, gdzie czekała reszta.
-A James? - spytałam i rozejrzałam się dookoła. Wtedy zobaczyłam, że schodzi po schodach. Miał na sobie czarną, skórzaną kurtkę, a pod nią krył się czerwony, w miarę obcisły t-shirt, który uwydatniał jego cudowne mięśnie. Spodnie miał pod kolor kurtki, a buty pod kolor bluzki. Do tego ten elegancki nieład na głowie i... Śnieżnobiały uśmiech. Dlaczego on jest taki idealny?
-Się wystroił, jak stróż w boże ciało.- palnął Logan, a wszyscy się zaśmiali. Każdy chłopak był świetnie ubrany, ale to była prawda, że Maslow wyglądał najlepiej. Ostatnia wychodziłam ja i James. Zamknęłam drzwi i odetchnęłam ciężko. Przede mną coś ważnego, co muszę mu powiedzieć, ale nie wiem, jak to zrobić... Szliśmy razem, obok siebie tak, jak kiedyś, gdy nie byliśmy ze sobą. Krępująca cisza powodowała, że stresowałam się jeszcze bardziej. Znienacka James objął moją dłoń i ścisnął ją tak, jakby chciał mi przekazać, że mogę na nim polegać. Westchnęłam ciężko i sama złapałam mocniej jego rękę. Wreszcie dotarliśmy na miejsce. Puściłam Maslow'a pod pretekstem kupienia biletu na Diabelski Młyn. Potem razem z przyjaciółmi ruszyliśmy w stronę kolejki do niego. Nim się obejrzeliśmy każdy z nas siadł w swoim przedziale. Ja, szczerze, nie chciałam siedzieć z Jamesem. Bałam się, że mogę stchórzyć i mu nie powiedzieć... Jednak los tak chciał, że niestety nie miałam innego wyjścia. Usiadłam obok niego i skrępowana włożyłam ręce między nogi. Zawiało chłodnym powietrzem, przez co skóra się "nastroszyła" i można było spostrzec tzw. "gęsią skórkę" .
-Chłodno ci? - i nie czekając na moją odpowiedź James zdjął z siebie kurtkę i odział ją mi na plecy. Poczułam te piękne perfumy, które używał, gdy był na koncercie w Polsce. Tyle wspomnień za sobą ciągną, że aż miło jest wspominać. Zaraz potem jego ręka powędrowała przez ramię i znalazła się po drugiej stronie. Jak on to robi, ze jest tak gorący?
-Słuchaj...- zaczął cicho. Spojrzałam na niego i zaraz poczułam nieprzyjemne skręcanie żołądka. Znów ta cisza...
-Wiem, że ty już nie chcesz mieć ze mną nic do czynienia...- kontynuował ciężko. Oparłam głowę o jego ramię, pokazując że może mówić dalej.
-Ale ja jednak chciałbym do ciebie wrócić. - kontynuował. -Nie wiem jednak, czy ty tego chcesz..- Nie mówiąc nic, po prostu go przytuliłam.
-Mam ci coś ważnego do powiedzenia. - westchnęłam i uniosłam się tak, by patrzeć mu w oczy. Te, jak nigdy, błyszczały zielenią i mieniły się diamentami przez zachodzące słońce. Ciężko było mi wyczytać z oczu, jak się teraz czuje... Nigdy takich nie widziałam.
-Bo ja jestem....- chciałam to wydusić z siebie i mieć święty spokój, ale się nie dało.. Kolejka się nagle zatrzymała, a ja zrzucając z siebie kurtkę i rękę Maslow'a. Nie wiem czemu to zrobiłam, po prostu uciekłam. Stanęłam na boku i rozejrzałam się dookoła. Zobaczyłam, że przyjaciele podążają w moim kierunku. Usiadłam na pobliskiej ławeczce i poczekałam na nich. Znów na samym końcu szedł James. Nie był nachalny. Mieliśmy do siebie dystans.
-Klaudia, come on! Chodź!- krzyknęła i chwyciła mnie za ręce przyjaciółka. Wstałam na równe nogi i pod uściskiem przyjaciółki szłam dalej. Lekko zmieszana, próbowałam zerknąć za siebie i sprawdzić, co robi James.. Niestety nigdzie nie mogłam go dostrzec.Zatrzymałam się gwałtownie i powiedziałam przyjaciołom, że idę znaleźć Jamesa i razem ich dogonimy.
Czytaj przy tym : *KLIK*
Szłam w stronę Diabelskiego Młyna. Rozglądałam się za nim, lecz nigdzie nie mogłam go znaleźć. Szłam dalej... Nagle, nie spodziewanie, znalazłam się poza terenem miasteczka. Czułam, że jednak on gdzieś tutaj jest. Nie myliłam się. Znajdował się na molo. Gdy szłam po deskach, białe balony, które zapalały się, gdy przechodziłam obok nich. Gdy spostrzegłam ciemny cień Jamesa, wtedy reszta, w sznurku ustawiona, zapaliła się i widziałam dokładnie posturę chłopaka. Ręce trzymał w kieszeni, stał w lekkim rozkroku, oczami bacznie mnie obserwując. Co pewną chwilę mrugał, ale nic nie mówił. Ja, sama, skrępowana, trzymałam ręką, drugą i nadgryzałam dolną wargę. Kosmyki włosów zaczęły spadać na moją twarz i zasłaniać jedno oko. Widzę, że Maslow wszystko idealnie ustalił. Wiedział, że tu przyjdę. Wreszcie jednak ruszył... Podszedł, blisko mnie.. Odgarnął kosmyki za ucho i uniósł mój podbródek do góry. Spojrzał mi w oczy, ale nadal nic nie mówił. Z perspektywy kogoś obcego, pomyśleć by się mogło, że jesteśmy jacyś chorzy... Zakochani..
-Możesz tak seksownie nie nadgryzać dolnej wargi? - spytał patrząc na nią. Uśmiechnęłam się i spuściłam głowę w dół. Mogę mu się rzucić na szyję?
-Dusisz mnie!- krzyknął Maslow, a ja uświadomiłam sobie, że to zrobiłam.
-Łooo, sory.- rzuciłam speszona, a potem niespodziewanie oboje się pocałowaliśmy...Zarzuciłam ręce na jego szyję i przyległam do niego jeszcze mocniej. On zaś objął mnie w talii i również przyciągnął mocniej... Obdarowywaliśmy się delikatnymi pocałunkami, a gdy się oderwaliśmy od siebie, był moment, gdy nic nie mówiliśmy, a patrzyliśmy sobie w oczy.
-Wiesz, że ci wybaczę wszystko...Ale nie zapominaj, że to boli i, że to zapamiętam.- mówiłam i znów go cmoknęłam.
-Prawdziwa miłość..- szepnął i przytulił mnie mocno. Wtuliłam się w jego tors i wszelkie obawy odpłynęły.
-Czyli, że jesteśmy razem, tak..?- spytałam, aby się upewnić.
-Kotku, głupie pytanie, oczywiście, że tak.- pocałował mnie znów. Potem usiedliśmy przy samym końcu mola, gdzie leżał koc i gitara. Maslow wziął ją do ręki i usiadł obok mnie. Zaczął śpiewać jakieś miłosne serenady i dla mnie zaśpiewał "Worldwide" .
-Jesteś kochany.. - szepnęłam i oparłam głowę o jego ramię.
-Na karuzeli chciałaś mi coś powiedzieć..- przypomniał, a wtedy wszystkie obawy wróciły...
-Ano tak..- przyznałam, przełykając głośno ślinę. Odgarnęłam włosy za ucho i popatrzyłam mu w oczy...
-James.. Ja jestem w ciąży...
___________________
I e wła la ! :) hahahahahaha udał mi się ten rozdział <3 Serio... I like it *w*
Siedziałam nad nim spooroo czasu, próbując sklepać tak wyrazy, żeby wyszły rozsądne zdania. No, nie udało mi się xD
Rozdział dedykuję znów solenizantce, bo to jej obiecałam dwa rozdziały.. o.o No, skoczyłam na głęboką wodę, ale to nic. :3
No.. Jak Wam się podobał rozdział? :) Mam nadzieję, że... Ujdzie od biedy >.<
Czekam na komy.
xoxo CM


wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 42. Kendall

Zanim podejmiesz jakąkolwiek decyzję, przemyśl ją dwa razy,
Zakłopotana weszłam wgłąb pomieszczenia i pomyślałam: może jednak źle robię nie dając mu kolejnej szansy? Do trzech razy sztuka! Nie ważne.. Ruszyliśmy do salonu, a ja patrzyłam z wielkim uśmiechem na twarzy na Carlosa, który widać było, że jest bardzo zadowolony z tego, że wróciłam.
-Co robiliście, jak mnie nie było?- spytałam i zasiadłam na kanapie, rzucając wcześniej wszelkie bagaże do kąta.
-W sumie,to.. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy i strasznie tęskniliśmy!- krzyknął Carlos i mnie przytulił.
-Te, rączki przy sobie! Nie zapominaj, że masz narzeczoną! - przypomniałam i spojrzałam na niego z pogardą, lecz po chwili się uśmiechnęłam.-Cieszę się, że mnie tak lubicie.- dodałam ze śmiechem. Maslow siedział na fotelu i patrzył na coś, co trzymał w rękach. Serce krajało się na jego widok i gdy tylko widziałam smutek na jego twarzy, chciałam podejść i go pocałować, mówiąc, że wszystko będzie dobrze... Nie, nie będzie dobrze. Z rozmyślań wyrwał mnie Pitbull wraz z Jeniffer Lopez , czyli tak po ludzku.. Dzwoni mój telefon.  Odebrałam go i usłyszałam w słuchawce głos podekscytowanej Anity.
-I jak przyjeżdżasz do L.A ?- postanowiłam ją nabrać.
-Anita, ja teraz leżę w szpitalu. Potrąciło mnie auto i jestem ledwo żywa.- mówiłam zachrypniętym, cichym głosem. Potrafiłam dobrze grać i wykorzystywałam to.
-Jak to!? Co jest? - krzyknęła przerażona dziewczyna.
-Nie mogę rozmawiać, jadę na jakieś badania. Pa.- i rozłączyłam się, nie czekając na jej reakcję. Każdy chłopak się na mnie spojrzał i posłał zdziwione spojrzenie.
-Daję im pięć minut.- rzekłam i poprawiłam swoje włosy.
-Na ?- uśmiechnęłam się do Kendalla.
-Zobaczysz. - rzuciłam i poszłam na górę. Weszłam do pokoju, w którym miałam niedawno mieszkanie. Usiadłam na dużym łożu małżeńskim i zalałam się kolejną falą myśli. Czemu to wszystko musi być takie trudne? Mogłabym wieść spokojne życie, bez zmartwienia , jeśli chodzi o dziecko, bez zbędnych kłopotów.. Czasem nawet żałuję, że poznałam BTR osobiście... Mogłam ich zobaczyć na koncercie i na tym kończy się nasza znajomość, ale nie! Mój stan wolał czekać na nich przed Spodkiem i ich zaatakować, jak gdyby nigdy nic. Byłam tak głupia i naiwna... Naiwna, bo myślałam, że serio coś z tego będzie. Wyszło... Dziecko ... A tego nie mieliśmy w planach. Moja podświadomość, jak i serce miało w planach szczęśliwy związek, z wieloma uniesieniami, a nie małego brzdąca, o którym James nic nie wie.
-Puk, puk. Mogę?- spytał Kendall zerkając zza drzwi. Przytaknęłam i ze spuszczoną głową wlepiłam spojrzenie w swoje stopy.
-Ej, może chcesz pogadać, co? - siadł obok i wyczekiwał momentu, gdy spojrzę mu w twarz. Nie chciałam tego, wstydziłam się, że ukrywam coś tak ważnego..
-To wszystko jest takie trudne.- westchnęłam i zatopiłam twarz w dłoniach. Kosmyki moich ciemnych włosów stoczył się w dół i opadł na ręce.
-Ale co jest trudne? - głos Schmidt'a był opanowany. Poczułam, że chce mi pomóc, nie zaszkodzić. Przez ostatni czas nabrałam dystansu do ludzi. Ciężko mogę zaufać komukolwiek, ale... Ktoś mi musi pomóc.
-Słuchaj, ale to nie może opuścić tych czterech ścian. To musi być nasza tajemnica. Nikt, ale to nikt się nie może o tym dowiedzieć.- mówiłam wolno, wyraźnie, czując jak kamień miażdży moje serce, a gula w gardle powoduje trudności z oddechem i mową.
-No okej, wal śmiało.
-Więc... My, z Jamesem, zanim z nim zerwałam, to, no wiesz... No i potem miałam mdłości, źle się czułam, a Anita poprosiła, żebym zrobiła test. Zrobiłam go. Okazało się, że jestem w ciąży. Musiałam powiedzieć o tym mamie. Nie ukrywałam przed nią tego. Dlatego też uciekłam stąd.
-Czekaj chwilę. Uciekłaś stąd, bo co? Nie rozumiem. -przerwał rozkojarzony Kend.
-Przed Jamesem. Nie chcę wywoływać skandali wokół Was. Nie nad tym pracujecie przez te lata, prawda? I on nic o tym nie wie. Póki co, jesteś piątą osobą, która o tym wie. Powiedziałam o tym swojej mamie i mamie Jamesa oraz swojemu tacie. No i Anicie... Proszę cię, Kendall, nie możesz mnie wydać.- prosiłam załamującym się głosem.
-Nie wydam cię. O to się nie martw Klaudia, ale... Dlaczego mu o tym nie powiesz? Przecież będzie ojcem! Chyba bym zwariował, gdybym nie wiedział, że moja dziewczyna jest ze mną w ciąży! No kurcze on będzie ojcem! Maslow kocha dzieci. Jest chyba najbardziej dojrzałym chłopakiem w całym Big Time Rush! Nie zauważyłaś jeszcze tego?
-Sądziłam, że to Carlos jest tym najmądrzejszym.- przyznałam i spuściłam wzrok w dół. Mimowolnie łzy zaczęły spływać po policzku. Szybko otarłam je opuszkami palców i kątem oka dostrzegłam zakłopotanie, które maluje się na twarzy przyjaciela. Sądzę, że jednak on mi nie pomoże..
-Słuchaj.. Powiedz to Jamesowi. Nikt ci nie będzie miał za złe tego, że ... Brzydko mówiąc : narobiliście sobie bagna. Cóż ci mogę jeszcze powiedzieć? Cieszę się, że będziecie mieć dziecko, bo wiem, że tworzycie idealną parę. - przyznał...
____________________
Wiem, przepraszam, że krótki, ale nie mam już głowy. Rozdział dla Jubilaki JULKI +Julkaa Stefańska  <3 STO LAT, STO LAT <3 No , bo ona potrafi czytać mojego bloga od rana do nocy! Od zmierzchu do świtu <3 Tak, much love. <3
Rozjebałam przed momentem sobie głowę, krew się leje jak nw co, ale to nic! Piszę dalej i nie zwracam uwagi na to, że poduszka już w połowie pobrudzona krwią. :D Jak to zrobiłam? Rozjebałam głową żyrandol, gdy chciałam iść odebrać telefon. Wstałam na łóżku i .... JEB... Moja głowa.. xd
Nie zanudzam już. <3 Do napisania <3 

niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 41. Urodziny Carlosa tuż, tuż..



Never let you go.
Biegłam, ciągle biegłam. Brzuch mnie niemiłosiernie bolał, a ja , całkowicie zapłakana nie chciałam widzieć się z Jamesem. W tym momencie nie może dowiedzieć się o ciąży. To zbyt ważna sprawa, jego kariera może stanąć pod wielkim znakiem zapytania.
-CLAUDIA!- krzyczał Maslow i… Biegł. Vivienne siedziała mu na karku i próbowała go spowolnić i dać mi więcej czasu do ucieczki. Nagle potknęłam się i upadłam. Strasznie rozbolał mnie brzuch , ale nie dawałam po sobie poznać. Wreszcie weszłam do jakiegoś pubu i … Straciłam z pola widzenia Jamesa. Zamówiłam herbatę i usiadłam przy wolnym stoliku. Kelner przyniósł mi zamówienie, a ja smakując napoju patrzyłam przez szybę. Zaczął padać deszcz, a ja bacznie obserwowałam spływające po szybie krople wody. Zapłaciłam i wyszłam z lokalu. Kierowałam się w stronę mieszkania ciotki. Deszcz opatulał moje ciało, przez co byłam cała mokra. Kopałam kamyczek napotkany na drodze i … Płakałam. Dlaczego to musiało spotkać właśnie mnie? Dlaczego James nie mógł się zakochać  w innej dziewczynie, tylko we mnie? I do tego… Jestem w ciąży! Przed 18 rokiem życia… Gdybym wróciła do Polski, kraj ten mówiłby o tym, że puściłam się z gwiazdą, a teraz wróciłam i płaczę… Tak, to właśnie nasz zasrany kraj, z którego tak bardzo chciałam uciec od dzieciństwa. Myślałam, że sława będzie miała wiele plusów, ale … Co okazuje się, ma też wiele minusów. Ojczyzna śledzi mnie na każdym kroku , więc to, że wracam do Polski z brzuchem byłoby niezłą przynętą na paparazzi. Tego chcę uniknąć, dlatego zostaję u ciotki. Brzuch zaczął boleć mnie coraz bardziej. Myślałam, że mi przejdzie, ale niestety tak nie było. Postanowiłam wstąpić do lekarza i się zbadać.
Będąc na recepcji ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. Nie wiedziałam o co im chodzi. Spojrzałam na siebie i nie dostrzegłam czegoś dziwnego. Zasiadłam więc na krześle w poczekalni i czekałam na swoją kolej. Wreszcie lekarz zaprosił mnie do gabinetu, a ja posłusznie weszłam.

Siedziałam w salonie i piłam jakieś gorzkie zioła. Ciotka została wezwana do przychodni, bo lekarz bał się puścić mnie samą do domu.
-Już jest okej?- spytała, a ja przytaknęłam.
-Muszę to pić?!- zapytałam, wykręcając się w grymas.
-Niestety! Mogłaś się nie przewracać! Dobrze, że dziecku nic nie jest!- warknęła i zmierzyła mnie wzrokiem z góry na dół.
-Dobrze, dobrze.- westchnęłam. Dochodziła 22 i wraz z ciocią oglądałyśmy „Ostry Dyżur” . Kobieta poroniła dziecko i przez to, jej mąż ją zostawił. Po policzku spłynęły łzy.
-Co jest?- spytała kobieta i usiadła obok. Przytuliła mnie i zaczęła głaskać po głowie.
-Nic.. Po prostu.. Kocham strasznie Jamesa i boli mnie to, że nie wie, że zostanie ojcem. Robię to dla jego dobra! Dlaczego dobro musi być złe? Oho! Włączają mi się rozkminy! – westchnęłam i otarłam łzy. Chrzestna nic nie powiedziała, tylko przytuliła mnie mocniej do swojej piersi i cmoknęła w czubek głowy.
-Czasem warto jednak zaryzykować i zrobić ten głupi krok! Nie powinnam ci tak mówić, ale.. Nie oszukujmy się! Kto nie popełnia błędów? Nikt nie jest idealny i każdy płaci za swoje grzechy! Spróbuj mu o tym powiedzieć, a nie przekreślaj tego na starcie. Nie mów hop, póki nie przeskoczysz.- mówiła, a następnie wstała z kanapy. Wyszła z pomieszczenia i zostawiła mnie zupełnie rozkojarzoną. Myślami byłam już przy Jamesie. Przytulałam go i mówiłam, jak bardzo jest dla mnie ważny. W rzeczywistości leżałam przykryta starym kocem, pijąc jakieś obrzydliwe zioła i oglądając lekarzy, którzy rozkrajają innych w pół. Śmieszne..- pomyślałam, a następnie dopijając lekarstwo położyłam się na kanapie. Zasnęłam…
Następnego dnia obudziłam się i nie za bardzo kontaktowałam. Cały dzień chodziłam lekko zamulona, nic do mnie nie docierało, a gdy ciotka chciała ze mną porozmawiać, musiała się powtórzyć co najmniej 3 razy, żebym wreszcie jakoś zrozumiała to, o czym ona do mnie mówi. Zmęczona tym wszystkim znów się położyłam do łóżka. Nie miałam najmniejszej ochoty wychodzić z domu. Tylko ja i te cztery kąty, w których teraz spędzam jak najwięcej się da.
14 sierpnia.
Jutro są urodziny Carlosa. Pomyślałam, że może mogłabym mu jakiś prezent zorganizować? Powrócę na ten jeden dzień do L.A ? Może… Najpierw muszę się upewnić, że nie ma tam Jamesa. Zadzwoniłam do Anity. Ta szybko odebrała telefon.
-Co się dzieje? Nie mogę zbytnio rozmawiać, bo szykujemy z Niną i Asią salę na urodziny Carlita.- mówiła szybko dziewczyna.
-Jest tam James? W sensie, że w L.A? – spytałam nie przedłużając.
-Nie. W Nowym Yorku jest ciągle.
-Do zobaczenia.- rzuciłam nie przedłużając i zaczęłam się pakować. Jadę tam na dwa dni i ani jeden dzień dłużej. Jest ranek i może będą jakieś wolne linie lotnicze, którymi będę mogła tam dotrzeć? Módlmy się, żeby były.
-Ciociu jadę na dwa dni do L.A , bo Carlos ma urodziny. Chciałabym być przy nim, bo to mój dobry przyjaciel.- oznajmiłam.
-Okej, ale co z transportem?- spytała, a ja wywróciłam oczami.
-O mnie się nie martw, o mnie się nie martw! Ja sobie radę dam! – zaczęłam śpiewać piosenkę Anny Jantar. Chrzestna tylko poklepała mnie po ramieniu i posłała mi ciepły uśmiech. Zostawiłam ją w kuchni samą i chwyciłam torbę, która była już zapakowana.
-To ja jadę! Do zobaczenia za dwa dni!- krzyknęłam i wyszłam z domu. Rozejrzałam się, czy aby James mnie nie widzi i … Złapałam pierwszą, lepszą taksówkę. Wsiadłam do niej i czekałam, aż dojedziemy na lotnisko.
Tam znalazłam jakiś samolot, linia lotnicza miała na swoim koncie jakieś problemy, ale dla mnie liczyło się to, żeby jak najszybciej dotrzeć do L.A. !
Lot się dłużył, a pilot poinformował nas, że lądujemy awaryjnie w jakimś miasteczku oddalonym 40 km od L.A. Jeszcze tego brakowało…
Na lotnisku czekał na nas autobus, który zawiezie nas do Los Angeles. Wsiadłam do niego i zobaczyłam..
-Nie no proszę! – westchnęłam czując, jak jakiś kamień miażdży mój żołądek.
-Claudia?- spytał James i przesunął się tak, abym usiadła obok niego. Moje niedoczekanie. Siadłam obok jakiejś dziewczyny. Na oko wyglądała na 18 lat. Od razu mnie zaprosiła obok siebie. Wydawała się być sympatyczną osóbką.  Obok siedział jakiś chłopak, nadpobudliwy chłopak… Zapowiada się długa podróż.  
Na iPodzie słuchałam właśnie „Worldwide”, a dziewczyna wyjęła mi słuchawkę i zobaczyła czego słucham.
-Dobre to! – przyznała wczuwając się w piosenkę. – Kto to śpiewa? – spytała.
-Big Time Rush.- odpowiedziałam cicho.
-Masz jeszcze jakieś ich piosenki? – dopytywała, a ja podałam jej urządzenie, na którym miałam każdą ich piosenkę.
-Woow. Dużo tego.- przyznała. Zauważyłam, jak Maslow zaczyna rozglądać się po autobusie. Widząc wolne miejsce obok mnie przesiadł się.
-Mogę?- spytał chłopaka, a ten widocznie go znał i nie odpowiadając patrzył się na niego jak na ducha i przesunął się na miejsce obok. Ze żwawego chłopaka, stał się pokornym, cichutkim chłopczykiem.
-Claudia proszę cię… Możemy porozmawiać?- nie zwracałam na niego uwagi. Dziewczyna obok wyszła z playlisty i zobaczyła tapetę.
-Zaraz, chwila moment. To nie jest ten z tego zespołu od tej piosenki?- czy ona musi zadawać tyle pytań? Nie może siedzieć cicho?!- pomyślałam zażenowana.
-Od jakiej? – teraz James spojrzał na nią. Mogłam wreszcie, ale tylko na moment odetchnąć z ulgą.
-Szła ona tak… - i zaczęła śpiewać, a chłopak dołączył się.
-Boże, przecież to ty! Mogę prosić o autograf?- spytała wyjmując zeszyt. Wtedy ten spokojny chłopak się odezwał.
-Mogę też sobie wziąć kartkę ?- dziewczyna się zgodziła. Maslow rozdał dwa autografy ze specjalnymi dedykacjami i spojrzał na mnie.
-Posłuchaj.. Ale proszę cię, posłuchaj..- zaczął i spojrzał mi w oczy. –Wtedy… Z Halston.. Może to zabrzmi jak typowa wymówka, ale… Ona naprawdę się  mnie rzuciła. Miała mi pomóc ze specjalnym wieczorem, który organizowałem dla ciebie, ale niestety tego nie zrobiła. Starała się mnie uwieść..
-Jakim specjalnym wieczorem?- spytałam nie za bardzo rozumiejąc.
-Chciałem.. No .. Ja tego… Chciałem..- pierwszy raz w życiu widziałam tak zawstydzonego Jamesa. –Chciałem ci się oświadczyć no! – powiedział wreszcie. Złapał mnie za rękę i patrzył mi w oczy.
-No jakoś ci nie wierzę.. – rzekłam. Taką wymówkę to na poczekaniu mogę wymyślić. Wtedy chłopak wyjął pudełeczko z kieszeni.
-Noszę go od tamtej pory cały czas przy sobie. Może to dla ciebie nie jest „poważny związek” , bo uważasz, że do tego nie dorosłem, ale się mylisz. Kocham cię jak jakiś naiwniak! Wskoczyłbym dla ciebie w ogień! Odciąłbym sobie genitalia, gdybyś tego sobie zażyczyła. Kocham cię i tyle! I nie wiem, co bym sobie zrobił, gdybym cię stracił na zawsze! – nie mogłam w to uwierzyć. Łzy płynęły mi strumieniami. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam puste miejsca. Przesiadłam się tam i położyłam się na fotelu. Zaczęłam płakać i zwijać się w kłębek.  Nagle, zasnęłam…
Ktoś zaczął mnie budzić, gdy byliśmy już na miejscu. Był to James..
-Wstawaj.. Dojechaliśmy..- powiedział i podał mi rękę. Wstając coś bardzo ukuło mnie w brzuchu. Pierwszy raz poczułam, jak płód się we mnie rusza… Syknęłam z bólu i usiadłam z powrotem na fotelu.
-Claudia co jest? – spytał wystraszony Maslow.
-Nie, nic! Zaraz mi przejdzie!- dalej grałam przed nim tą samą Klaudię, którą byłam kiedyś. Ból narastał. Nie mogłam się ruszyć, bo każde drgnienie ciała powodowało podwojone boleści.
-W torebce mam lekarstwo. Podaj mi je, proszę.- szepnęłam zaciskając sobie podbrzusze. Ten pobiegł po leki i wrócił razem z nimi. Kierowca bacznie obserwował zajście i wreszcie zapytał:
-Zadzwonić na pogotowie?- zaprzeczyłam ruchem głowy. Maslow wziął mnie na ręce i wyniósł na dwór. Położył na ławeczce i z lękiem w oczach patrzył na mnie.
-Jesteś cała blada. Nie mogę tego tak zostawić. Jedziemy do szpitala.- mówił, a ja nadal się buntowałam. Jeśli on pojedzie ze mną tam, wtedy się wyda, że jestem w ciąży. Dlatego… Postanowiłam grać…
-Zaraz mi przejdzie. – złapałam jeden wielki oddech, a następnie kilka płytkich. Tak, jak myślałam! Ból zaczął mijać.
-Już dobrze?- spytał z nadzieją w głosie. Usiadłam już normalnie i popatrzyłam na niego.
-Tak, już dobrze.- rzekłam i odgarnęłam kosmyk włosów za ucho. Przetarłam załzawione oczy i pomyślałam : Czemu by mu nie dać kolejnej szansy? Do trzech razy sztuka!
- To, co mówiłeś w autobusie, to serio?- zapytałam. Ten tylko z lekkim uśmiechem na twarzy przytaknął. 
-Wiesz, że jesteś bardzo słodki?- zaśmiałam się, a on podniósł się i podał mi ręce.
-To jak? Robimy im niespodziankę, czy wiedzą, że przyjeżdżasz?- spytał Maslow .
- Niespodzianka. Ale będzie to podwójna niespodzianka, bo wracam z tobą. –zaśmiałam się. Zamówiliśmy taksówkę, a po chwili byliśmy już na miejscu.
-Haj, hej, heloł! – zawołałam wchodząc bez pukania do mieszkania. Na mój głos cała trójka pojawiła się na korytarzu.
-KLAUDIA!! JAMES!!- zawołali chłopacy i podbiegli do mnie. Przytulili mnie mocno i przywitali się z Jamesem.
- Dziewczyny gdzie?- spytałam i od razu spojrzałam na Logana, który lubi robić dziwne miny. Teraz zacisnął zęby i oczami pokazał na Carlosa. Zrobił tzw. „wytrzeszcz” jak kto z „co ja paczę”.
-Ahha.-powiedziałam z wielkim uśmiechem.
-A wy tego no…- zaczął Kendall.
-Nie, my nie jesteśmy razem.- wyprzedziłam od razu z powagą na twarzy.
- I wszystko jasne..- burknął James. Zrobiło mi się go żal.. 
_______________
Soooł słiit ^^ Dziękuję za komentarze, dziękuję Emily za obronę mnie, gdy anonim wyraził swoją opinię na mój temat. (ah te anonimy, uwaga, bo mnie to ruszy). Aby tego nie roztrząsać usunęłam komentarz i ... Jestem pod wielkim i miłym zaskoczeniem! 17 komów to dla mnie bardzo dużo i dziękuję za nie. :') Jesteście wielcy. <3
Co do rozdziału to.. Pisałam go dwa razy. Nie spodziewajcie się na razie cudów, bo mam inne plany, niż sobie możecie myśleć. Zaskoczę Was! Obiecuję. :*
Zaraz dodam bohaterów do zakładki z BOHATEROWIE. Uprzedzam iż kolejny rozdział znów nie wiem za ile się pojawi, ponieważ wyjeżdżam znów jutro na tydzień. Miejmy nadzieję, że będę mogła pisać i jak napiszę, to na pewno wstawię to w ciągu tygodnia. :)
Chciałabym też Was poinformować, że chyba założę kolejnego bloga. Dzięki książce "Pamiętnik Narkomanki" oraz "5o twarzy Grey'a" i filmowi "Spring Breakres" naszła mnie bardzo wena i mam pełno pomysłów. Zatem... Do usłyszenia niebawem , a ja teraz zabieram się za bohaterów. <3
Buziaki <3

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 40. Nowy York part 2.

This is love.
 Wstąpiłem do kawiarni i tam zobaczyłem dziewczynę, która była zniewalająco podobna do Claudii. Podszedłem do lady i zamówiłem kawę. Dziewczyna ciągle siedziała do mnie plecami, dlatego też nie miałem tej pewności, czy to ona. Moja ciekawość zatriumfowała! Wstałem od stolika i szybkim tempem podążyłem w stronę owej dziewczyny. Położyłem rękę, na jej ramieniu i szepnąłem "Claudia". Wtem kobieta odwróciła się i zrobiła bardzo duże oczy.
-Przepraszam, pomyłka. - powiedziała i zrzuciła moją rękę. Zrezygnowany wróciłem do stolika i wypiłem szybko napój. Wszędzie ją widzę. Jak tak dalej pójdzie, to przez nią zwariuję! 
Po powrocie do domu poszedłem  do dziadka, który siedział na ganku i czytał gazetę. Zasiadłem obok niego i zmarnowany spuściłem głowę w dół.
-Co się stało?- spytał chropowatym głosem.
-Co ja mam robić?! Zwariuję zaraz ! - mówiłem..
-Stop. Wytłumacz mi od początku, co się dzieje.Chodzi o tą polkę, Claudię?- wypytywał, a ja przytaknąłem.
-Ah... No bo to polka. One nam tak mieszają w głowach... Kiedyś sam byłem w związku z taką Kariną! To była sztuka! Mówiłem do niej Katerina. - zaczął wspominać staruszek, a ja uśmiechnąłem się pod nosem.
-Na prawdę ją kocham. Wiem, może jestem nie dojrzały co do takich poważnych związków, ale dla niej mogę zrezygnować ze wszystkiego, byle żeby ze mną była. Ona.. Daje mi powody do życia. Jak się budzę, pomyślę o niej, już pojawia mi się uśmiech. Gdy jestem padnięty, a mam właśnie koncert, pomyślę o niej i już świat staje się piękniejszy. Ja nie wiem.. Co się ze mną dzieje, że ja ją tak krzywdzę? Nie chcę tego! Chcę znowu być tym samym, beztroskim chłopakiem, który ma naście lat i może robić wszystko. - otarłem szybko łzę, która spłynęła mi po policzku. 
-James.. Jeśli ją kochasz, to teraz ją znajdź. Zrób wszystko, żeby cię wysłuchała. Powiedz jej, jak bardzo ważna jest dla ciebie ! Nie możesz tak po prostu tego zostawić i się użalać nad sobą! Chłopie! Jesteś z rodu MASLOW! Masz kurde wstać, powiedzieć , że potrafisz i nie dać się! Chwytaj dziewuchę, póki jeszcze nie uciekła, bo .... Potem może być już za późno!- rzekł dziadek i klepnął mnie po ramieniu. 
-Masz rację... Wracam do L.A i ... poproszę o pomoc przyjaciół. Jesteś wielki! Dziękuję .- zawołałem i przytuliłem go mocno.
-Nie ma za co wnusiu. Jak będzie za późno, to sklepie ci tyłek! Zobaczysz!- pogroził, a ja nie czekając ani chwili dłużej pobiegłem pakować swoje rzeczy. Poczułem, jakbym naładował baterię! Jestem James Maslow! Znajdę ją! - pomyślałem.
~ Oczami Claudii ~ 
Właśnie szłam spacerkiem do kafejki. Ciągle rozmawiałam z Anitą. Kopałam kamyczki i spoglądałam co jakiś czas przed siebie.
-Boże, ale ta piosenka jest niesamowita!- mówiła podekscytowana przyjaciółka.
-Dziękuję. Starałam się wymyślić jakiś fajny.- westchnęłam i szłam dalej. 
-Claudia...
-Co?
-Wróć do Jamesa... Ja, twoja przyjaciółka, która zawsze popierała twoje zdanie i decyzję, teraz ci to mówię. Musisz wrócić do niego. On teraz jest u dziadków,bo musiał od tego wszystkiego odpocząć i poukładać wszystko na nowo.
-Chwila, stop! Gdzie u dziadków?!- wrzasnęłam wystraszona.
-W ... O kurde! Zapomniałam ci powiedzieć. W NOWYM YORKU!- zawołała do słuchawki, a ja się rozłączyłam. Włożyłam komórkę do kieszeni i spojrzałam bacznie przed siebie. Potem odwróciłam się i zaczęłam biec w stronę domu. Mijałam kolejno uliczki, byłam już strasznie zmęczona, nagle, przy jednym z zakrętów wpadłam na ...
-Claudia!?- wrzasnął Maslow, a ja nie wiedząc co robić, zaczęłam biec dalej. "Jeszcze kawałek! Claudia, dasz radę!'' <- mówiłam sobie i biegłam dalej. Nie mogłam w tym momencie wrócić do domu, bo on mógłby mnie śledzić. Obejrzałam się za siebie, czy biegnie, ale widziałam to... Pruł przed siebie jak rakieta, mijał przechodniów, przeskakiwał ławeczki , byle, żeby mnie dogonić. Nagle ktoś wciągnął mnie do ślepego zaułka tuż , za zakrętem. 
-Claudia Piwkowska? Tak. Miło mi, jestem Vivienne Gilbert. Słyszałam twoją piosenkę z Bieberem i teraz nową "Come and get it" ! A teraz... Przed kim uciekasz?- spytała, a ja patrzyłam na nią wielkimi oczami.
-Chłopak, z którym zerwałam, mnie goni, ale nie , że chce mi coś zrobić. Po prostu nie chcę z nim rozmawiać. - powiedziałam zdyszana, ledwo łapiąc oddech. Dziewczyna, o szczupłej posturze, zarzuciła swoimi długimi, ciemnymi włosami i uśmiechnęła się do mnie.
-A jak się nazywa twój chłopak?- dopytywała się. Westchnęłam ciężko i wyjrzałam spod rogu, czy aby tutaj nie idzie. Widziałam go.. Całkowicie roztrzęsionego, zdyszanego, zdenerwowanego, ale zarazem załamanego. Chciałabym do niego teraz podejść, powiedzieć mu wszystko i rzucić mu się na szyję z tekstem " i że cię nie opuszczę..." 
-James..- szepnęłam, a ona uśmiechnęła się. 
-James kojarzy mi się z Bondem i Maslow'em z Big Time Rush. Kocham ten zespół.- westchnęła, a ja odwróciłam się do niej twarzą.
-Chodzę z Maslow'em. Spójrz, ale nie piszcz.- szarpnęłam ją za rękaw, a ona spojrzała w stronę ławeczki, gdzie siedział załamany mężczyzna.
-Pojebało cię doszczętnie?!- warknęła i usiadła obok mnie. -Wiesz co ty robisz?! A ... Wróć.. Widziałam cię w gazecie. Od dłuższego czasu królujesz z Maslowem na okładkach. - przyznała nowo poznana dziewczyna, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
-Mam traktować to jako komplement, czy raczej mam się bać?- spytałam, a Vivienne się roześmiała.
-Komplement. Wierz mi ! Nie jedna dziewczyna zabiłaby się o twoje miejsce.. James, okładka, duet z Bieberem i kariera solo się rozkręca! - rzekła i podniosła się z brudnego betonu.
-Super. - podniosłam się i otrzepałam spodnie z piachu.
-A czemu przed nim uciekasz?- dziewczyna dopytywała się wszystkich szczegółów, ale chyba chciała pomóc.
-Długa historia.- przyznałam, a ona spojrzała na mnie i zerknęła na siedzącego chłopaka. 
-Widząc jego, to sądzę, że mamy dużo czasu do rozmowy.- usiadła po turecku przede mną i patrzyła wyczekująco na mnie.
-Zacznijmy od początku. Byłam, jak i nadal jestem, ogromną fanką Big Time Rush. Moje życie opierało się na pisaniu o nich opowiadań i dowiadywania się nowych rzeczy. Cóż...Polska, to kraj, do którego gwiazdy się nie spieszą i dlatego rozpaczałam z przyjaciółkami, że nigdy nie zobaczę BTR na żywo. Pewnego ranka budzę się i widzę, że mają dawać koncert... To był dla mnie szok!- mówiłam, przy każdym wspomnieniu nabierając więcej powietrza. Tyle wspomnień z Jamesem...
-Woow! Ale ty masz szczęście.. - przyznała z szeroko otwartą buzią. 
-Ale to nie wszystko. Jest jeszcze coś, o czym wiele, na prawdę wiele osób nie wie... Między innymi taka, że...- przerwałam na moment i położyłam ręce na brzuchu. -Jestem w ciąży. - dodałam. Wtedy Gilbert się przewróciła na bok. 
-What the fuck?!- krzyknęła,a ja zatkałam zaraz jej usta.
-Uspokój się! - wrzasnęłam, a wtedy zobaczyłam duży cień przed sobą. Wiedziałam, że ktoś za mną stoi.
-Błagam, Claudia, nie uciekaj.- usłyszałam głos Jamesa. "Klaudia, trzymaj się. Nie rozpłacz się, nie wybuchnij.." <-mówiłam sobie i wstałam na proste nogi. Nie odwróciłam się do niego przodem. Dalej stałam tyłem.
-James proszę... Nie utrudniaj nam tego.- mówiłam wolno, przy tym zaciskając ręce w pięść.
-Błagam..- jego głos zaczął się łamać. Odchrząknął i kontynuował. Złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę. Spojrzał mi głęboko w oczy, a następnie gwałtownie zbliżył swoją twarz do mojej. Nasze usta dzieliły milimetry.
-Zrozum, że jesteś tą, którą kocham. Nie chcę żadnej innej,tylko ciebie, Claudia..- szepnął i mnie pocałował. Po policzkach spływały łzy, a on.. On po prostu kierował mną, jak jakąś lalką, kukiełką...
Oderwałam się od niego, a Vivienne pokazała jednoznacznie, żebym uciekała, ona go zatrzyma.
______________________
I oto rozdział 40. (wooow) Szybko leci ten czas, ale wiecie co Wam powiem?
KONKURS!: D
ahah ^^
Nie mogłam się zdecydować, która ma wygrać, dlatego też wygrywają obie! :D Emily oraz Vivienne ! Że miałam kontakt osobisty z Vivienne , to wplątałam ją do rozdziału już teraz, a pod tym postem proszę Emily, aby wysłała 3 zdjęcia swojej bohaterki, opisała się i jak ma się nazywać. :)
Dziękuję serdecznie wszystkim za udział w konkursie :*
PRZERWA.
A więc... Wyjeżdżam na dość długo... Najpierw babcia, powrót w sobotę, potem Kraków, niedziela, a od poniedziałku za tydz. ciocia i nie wiadomo kiedy powrót...  ;C Więc... Wiadomo tyle, że dostępu do neta nie będę miała u babci, więc żegnamy się do soboty. <3 Natomiast wrócę i dodaję rozdziały, które napiszę u babci ( nie spodziewajcie się cudów xD). Mam nadzieję, (ale ze mnie egoistkaa -,-) , że będziecie tęsknić. <3
Tymczasem papa <3 Gorących wakacji <3

piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 39. Love Somebody

Czytaj przy : *KLIK*  
 ______________________________________
Kul­tu­ra roz­sta­nia : nie mu­sisz mieć o mnie dob­rych wspom­nień, ale nie za­pomi­naj, że te­lewi­zor na­leży do mnie, dy­wan też za­bieram, łyżki też są moje.  
 ~ Oczami Jamesa ~
Siedzę od kilku dni, sam, w domu. Nie wychodzę z chłopakami nigdzie, nie dzwonię do nich, nie rozmawiam z ludźmi. Siedzę na kanapie w salonie razem z Fox'em. Nie ćwiczymy z chłopakami piosenek, ani choreografii. Nie wiem, jak tak dłużej pociągnę. Potrzebuję Claudii jak nikogo innego. Jest dla mnie bardzo ważna. Dziwne... Nigdy nie przypuszczałem, że mogę zakochać się w swojej fance. Szaleństwo.. Być raz w jednym kraju, poznać jakąś dziewczynę i się w niej zakochać.
Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Zerwałem się, aby je otworzyć.
-SIEMAAAAAAA! - krzyknęli wszyscy. Wywróciłem oczami i widząc alkohol w dłoniach kumpli powiedziałem, że nie będę z nimi nic pić.
-Oj James rozerwij się trochę! Przecież nie będziesz wiecznie obwiniać się za to, że chciałeś z nią..
-Nie mów , dobra? Po prostu nie przypominaj mi o tym. - otworzyłem szerzej drzwi i wpuściłem wszystkich do domu.Carlos skoczył na kanape, a Logan i Kendall rozsiedli się w fotelach.
-Stary! Chcesz ją odzyskać, nie?- spytał Logan. Przytaknąłem i zająłem miejsce obok. - Szukaj jej. Czy tak ciężko zgłosić zaginięcie? - kontynuował, a mnie olśniło...
~ Oczami Anity ~
Gdy usłyszałam, co zaproponował Logan zrobiłam wielkie oczy.
-Powaliło was? Dostaniecie jeszcze zakaz zbliżana się do niej w sądzie! Uspokójcie się i myślcie racjonalnie! James.. Może nagraj dla niej piosenkę? Przecież... Ona kocha twój głos.- próbowałam jakoś wybić im z głosy ten pomysł, ale widocznie Maslow już był nastawiony, żeby to robić. Wyjął telefon i miał już dzwonić , ale Carlos wyrwał mu urządzenie z ręki.
-Co robisz?!- krzyknął, a Pena wskazał na mnie.
-Ona dobrze mówi. Posłuchaj się jej, bo puki co to widzę, że każdy z was zdesperowany jest w poszukiwaniu Claudii. - westchnął i rzucił telefon do mnie. Schowałam go do kieszeni i ruszyłam do łazienki. Zadzwoniłam do Claudii. Muszę powiedzieć jej, na co musi być gotowa, gdyby jednak James zgłosił zaginięcie.
-Słuchaj. Nie wiem, może daj jakiś znak życia im, bo powoli chłopcy wariują. Widać, że się o ciebie martwią. Maslow chciał dzwonić na policję w sprawie zaginięcia.- mówiłam, a dziewczyna bacznie słuchała.
-Serio? Powalony. Przecież nie zaginęłam. Rodzice wiedzą, gdzie jestem i ty też wiesz. Więc... Żyję i już.- powiedziała spokojnie.
~ Oczami Jamesa ~
-Wiecie co? Robię sobie wolne. Jadę do dziadków do Nowego Yorku. Może tam spokojnie będę mógł pomyśleć?- powiedziałem.
-Dobry pomysł.- przyznał Kendall.
-Tylko nie zrób niczego głupiego James.- powiedziała Asia,a ja wywróciłem oczami.
-Co mogę głupiego zrobić? Przecież się nie zabiję.- westchnąłem. -Zadzwonię do babci wieczorem i zapytam, czy mógłbym do niej przyjechać... Odpocząć.- dodałem.
~ Oczami Claudii ~
Przeglądałam się w lustrze... Sprawdzałam, czy widać po mnie już oznaki ciąży. Nadal jednak byłam chuda. Postanowiłam to wykorzystać.Nagram teledysk do piosenki, którą napisałam. Mam nadzieję, że mi się uda...
Ruszyłam do ciotki. Do teatru, w którym występuje. Obecnie była na kulisach, więc spokojnie mogłam do niej pójść i powiedzieć o swoich planach.
-Wszystko okej, ale.. Gdzie znajdziesz kamerzystę i scenerię i w ogóle.. Zastanowiłaś się nad tym?- spytała, a ja przytaknęłam.
-Mam już plan, teraz go zrealizować...- powiedziałam i zniknęłam jej z oczu.
4 dni później.
Teledysk był gotowy, piosenka także. Znalazłam całą ekipę, która się tym zajęła. Wystarczyło powiedzieć, że współpracowałam z Bieberem, a już się zgodzili.
Siedzę właśnie przed laptopem i czekam, aż teledysk właduje się na moje konto..Wreszcie się załadowało i ... Po kilku sekundach mój teledysk był na internecie. Wyłączyłam sprzęt i postanowiłam iść się przejść...
~ Oczami Jamesa ~
Siedziałem u babci w pokoju, przed oknem słyszałem pisk dziewczyn. Pewnie się dowiedziały, że tutaj jestem. Babcia wraz z dziadkiem siedzieli i oglądali jakąś starą telenowelę. Nie mogąc się na niczym skupić, postanowiłem iść pobrzdąkać sobie na gitarze. W tle leciał Maroon 5- Love Somebody, a ja podśpiewywałem tekst piosenki. Wiadomo, że jest to mój ulubiony zespół. Przypomniały mi się słowa Anity, która mówiła o tym, aby nagrać piosenkę dla Claudii... Zrobię to.. Poprosiłem dziadka o pomoc. W serce włożyłem całe swoje serce. Mam nadzieję, że ona to zobaczy. Po wielu godzinach , zasiadłem przed laptopem i wszedłem na konto na YT. Zobaczyłem.. Claudię?! I jej teledysk? Otworzyłem go i zacząłem oglądać. Claudia.. Moja kochana Claudia.. Wcale się nie zmieniła. Wgrałem swój filmik  i skomentowałem teledysk.
Potem znużył mnie sen, więc się położyłem i zasnąłem.
Następnego dnia, tuż po śniadaniu, postanowiłem iść na miasto. Często tutaj nie bywam, więc dlaczego by nie pozwiedzać. Od razu, gdy wyszedłem z domu, zaatakowały mnie fanki. Zaczęły piszczeć i krzyczeć. Ja nie mając w ogóle humoru dałem dwa autografy i zrobiłem 4 zdjęcia. Wstąpiłem do kawiarni i tam zobaczyłem...
_______________________________________
I oto nowy rozdział. Nie podoba mi się w ogóle, taki tam szczegół =,=
Chciałabym poinformować o konkursie. Niestety, dwie z Was tak świetnie napisały, że robię dogrywkę. Zabrakło mi jednego : Dlaczego Claudia poroniła? Żadna z Was tego nie napisała. A tego właśnie mi tu brakuje!
Ale wracając. Dogrywkę będzie mieć ; Emily oraz Vivienne 
Obie wersje ciągu dalszego mi się spodobały, dlatego macie dogrywkę. 
Wracając do rozdziału (lool xdd haha) chciałam was przeprosić, że wyszedł mi , jak wyszedł. Nie jest za dobry, w ogóle nie jest, ale okej. Po prostu nie mam pomysłów na te miesiące ciąży... Więc będzie puki co nijak, ale ... Powiem tyle, że skrócimy tą akcję. Zaraz dodam ankiety,na które PROSZĘ odpowiadajcie. <3
kocham Was. <3 Do napisania :*