piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 38. Welcome Nowy York.

Nie do­puść, by zmiana miej­sca za­mie­szka­nia wiązała się z całko­witą przep­ro­wadzką Twoich uczuć.
Ciężko było mi przyswoić sobie to, iż muszę pożegnać się tak dyskretnie ze wszystkimi na miesiąc. Jedyną osobą, która o tym wie to mama Jamesa, moja rodzina i Anita. Nikt więcej. Dlaczego nie daję szansy wyjaśnić wszystko Jamesowi? Może dlatego, że przy nim nie kontroluję własnej siebie. Nie wiem, do czego jestem zdolna.Szczególnie, że pod sercem noszę NASZE dziecko.. Nasze, nikogo innego. 
-Córeczko..- usłyszałam głos matki, która uchyliła lekko drzwi. Spojrzałam spod ramienia na nią, leżąc na łóżku i tuląc do swojej piersi misia z koncertu. - Proszę cię , nie płacz..- weszła głębiej i usiadła na brzegu łóżka.
-Łatwo ci mamo mówić! Ty nie zostawiasz taty na całe 9 miesięcy , bo nie chcesz mu zniszczyć kariery!! -powiedziałam i zalałam się kolejnymi, ciężkimi łzami.
-To dlaczego mu tego nie powiesz? Czemu chcesz stąd uciec? Przecież... Zanim poznałaś osobiście BTR marzyłaś o takiej szansie! Zrozum, że on może na prawdę cię kocha? Może też być tak, że przez to, że po prostu uciekłaś może znaleźć sobie inną. Tego raczej nie chcesz..
-Nie chcę zniszczyć mu kariery! Przecież jak to wszystko będzie wyglądało?! Jestem Polką! Nie jestem pełnoletnia! Nagle poznaję BTR! Jeden z nich się we mnie zakochuje! A potem wielkie Laff Story! I ta historia kończy się niestety ciążą. Po czym ja uciekam do innego kraju, żeby Maslow się nie dowiedział o tym, że zostanie ojcem! Wybuchnie skandal i skończy się to tak, że uznają mnie za wariatkę, albo po prostu zamkną mnie w więzieniu za kłamstwa!!! - wykrzyczałam i zaczęłam bić pięścią poduszkę. - Za co?! Pytam się kurde za co to wszystko?!- dodałam, a rodzicielka pogłaskała mnie po głowie i wyszła z pomieszczenia. Jak zawsze. Wtedy, gdy potrzebuję jej rady, jej nie ma, albo nic mi nie pomoże. Typowa moja mama...
Kontynuowałam pakowanie i spakowałam na sam wierzch ramkę ze zdjęciem. Byłam tam ja wraz z przyjaciółkami. Pomyślałam, że będę za nimi najbardziej tęsknić. Szczególnie, gdy praktycznie żadna z nich nie wie, co się ze mną stanie. Zaufałam Anicie i wiem, że ona nikomu nie powie tego, gdzie jestem. Drugie zdjęcie, które zapakowałam to zdjęcie z BTR... Poszłam wziąć prysznic i spytałam mamy, o której mamy wylot.
-Za godzinę. Gotowa?
-Jasne.- westchnęłam. Poczułam w brzuchu dziwny ból i szybko pobiegłam do łazienki . Zwymiotowałam, znowu.
- Jak dolecisz do ciotki, to do mnie zadzwoń i pamiętaj, że jutro masz wizytę u ginekologa tam! Ciotka cię zawiezie.. - przypomniała, pakując moją apteczkę do walizki, która ledwo się zamykała.
-Dobrze, pamiętam.- odrzekłam i zaczęłam pakować torbę podręczną.
-Jakby się James pytał, gdzie jesteś, albo któryś z BTR to co mam powiedzieć? - spytała stojąc w drzwiach.
-Że wyjechałam. Ale nie mów gdzie. Nie mogą się dowiedzieć.Tylko Anita i mama Jamesa wiedzą, gdzie jadę. Nikt więcej. - powiedziałam, a ona wyszła i zamknęła za sobą drzwi. Spojrzałam na okno, które było na wprost mojego. Zobaczyłam tam półnagiego chłopaka, który władał właśnie spodnie i szukał chyba koszulki. Zaśmiałam się pod nosem i nadal przyglądałam się na niego uważnie. Wreszcie ten chyba poczuł mój wzrok i odwrócił się w moją stronę. Był to Justin i od razu mi pomachał. Odwzajemniłam gest i uśmiechnęłam się pod nosem. Bieber wziął coś do ręki, napisał na niej coś i wstawił do okna tak, abym zobaczyła. Na białej kartce widniał napis : MASZ DZIŚ CZAS? Ruchem głowy zaprzeczyłam i sama zaczęłam szukać kartki. Wyjęłam stary notes i napisałam, że wyjeżdżam, a następnie zasunęłam rolety tak, aby nie widzieć jego reakcji. Udałam się do toalety i wzięłam prysznic, po czym ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania . Pomalowałam się, zmyłam z paznokci stary lakier i nałożyłam nowy i ułożyłam włosy. Założyłam parę dodatków i wyszłam do pokoju.
-Klaudia... Za 5 minut jedziemy!- oznajmiła mama, wparowując do pokoju. Przytaknęłam ruchem głowy, po czym spakowałam telefon, portfel i inne drobiazgi do torby podręcznej i zeszłam na dół. Ojciec zniósł mi z góry walizki i wyniósł je do auta. Gdy wyszłam na zewnątrz zobaczyłam w oknie Biebera, a ten zaś widząc mnie szybko się schował, tak bynajmniej myślałam! Po paru sekundach był na swoim podwórku i przeskakując płot spytał, gdzie jadę.
-Jadę na wakację.- uśmiechnęłam się. Co, jak co, ale jestem bardzo dobrą aktorką.
-Aaa! Już się wystraszyłem, że wyjeżdżasz! - powiedział zaczepiając głęboko powietrze.
-Nie, nie... Wrócę tutaj nie długo.- rzekłam i pocałowałam w policzek Justina, po czym wsiadłam do auta. Mama odpaliła silnik, a następnie ruszyła. Szybko znaleźliśmy się na lotnisku, a chwilę potem musiałam iść na odprawę pasażerów.
-Boże.. Boję się o ciebie! Jesteś cała blada, masz podkrążone oczy. - wymieniała rodzicielka.
-Tak, źle się czuję. Będę tęsknić mamo..- do oczu napłynęły mi łzy. Przytuliłam ją mocno, a ona odwzajemniła mój gest.
-Gdybyś potrzebowała jakiejś mojej rady, dzwoń, a jak będziesz znała termin porodu, to masz mi koniecznie o nim powiedzieć, bo mam przy nim być! - mówiła, głaszcząc mnie po głowie.
-Dobrze mamo. Kocham cię.- powiedziałam i ruszyłam do samolotu.
Maszyna ruszyła , a ja włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam myśleć tylko o jednym ; NOWY YORK NOWYM DOMEM.
3 dni potem...
Siedziałam u cioci na starej kanapie, która była cała poplamiona ketchupem i innymi przyprawami. Po kątach walały się stare pudełka po pizzy, a ciotka ciągle zalatana nie miała czasu tego sprzątnąć. Nie chciałam, aby miała ze mną jakieś problemy, dlatego postanowiłam dziś jej tutaj posprzątać. Zabrałam się za wyrzucanie śmieci i pranie sofy. Samo to zajęło mi 3 godziny, a przede mną odkurzanie kurzy, pastowanie i mycie podług i wiele innych, męczących czynności. Nim się obejrzałam nastała 21;30. Ciotka wróciła z pracy i stanęła jak wryta widząc tak wyczyszczone pomieszczenie.
-Klaudia kochana jesteś.- powiedziała i mocno mnie przytuliła. Kobieta jest aktorką teatralną, przez co w ogóle nie ma czasu na nic. Nigdy tutaj nie sprząta, ani nie gotuje obiadów. Szkoda mi jej, bo gdyby nie to, byłaby na prawdę porządną kobietą, chodź i tak nią jest.
-Nie ma za co. W kuchni stoi dla ciebie na talerzu gotowa kolacja. Odgrzej sobie ją w mikrofali, ja idę wziąć prysznic, bo jestem strasznie zmęczona.- powiedziałam już kierując się do swojego pokoju. Wyjęłam dużą koszulę nocną i poszłam się wykąpać. Następnie położyłam się spać. Przede mną jeszcze 9 miesięcy spędzania tutaj czasu. Nie wiem , jak sobie z tym wszystkim poradzić, ale wiem jedno! Muszę poznać tutaj jakiś ludzi!
_____________________
No i proszę bardzo! Jak Wam się podoba nowy rozdział? SUMMER <3 Aww :3 Czego chcieć więcej, co? : O <3 Do tego zlot już w niedzielę, jutro mam ognisko, jestem całkowicie podjarana i pełna energii. Kurcze! Aż chce mi się żyć! :) Chwalcie się! Kto miał pasek? :> A nagrody? (u mnie w szkole nagrody są od 5.0 o.O) Piszcie, jak przebiegł wam koniec roku i w ogóle! :)
Wracając do bloga.. Chyba nie tego się spodziewaliście, prawda? :> A teraz konkurs!!!
Chcesz wystąpić w opowiadaniu? Wystarczy, że napiszesz najciekawszy ciąg dalszy owego opowiadania! Masz czas do tygodnia czasu! Odpowiedź na konkurs pisz w komentarzu! Ten, który będzie najciekawszy, wygra. Osoba, która będzie właścicielem opowiadania będzie musiał się ze mną skontaktować prywatnie, ponieważ muszę obmówić szczegóły owej postaci! Zachęcam do wzięcia udziału, bo będzie się ona teraz dość często pojawiać! Wygrać może tylko JEDNA osoba! Powodzenia! :)
No to macie konkursik! Nowa notka będzie dopiero za tydzień w piątek, abyście mogli się zgłaszać. Zanim jednak napiszę owy rozdział piszcie w komentarzach (jeśli chcecie, ja do niczego nie zmuszam!!!) odpowiedzi do konkursu.


Pis end low ju <3
Claudia Maslow <3

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 37. Nowy dom.

Prob­le­my rosną wraz ze wzros­tem świado­mości. Dla­tego naj­le­piej było by spać wiecznie. 
 Po paru sygnałach usłyszałam głos kobiety w telefonie. Kobieta widocznie była zaskoczona moim telefonem. Może i tego nie zauważyłam, ale mama Jamesa jest na prawdę wspaniałą kobietą. Mogę jej powiedzieć wszystko. 
Opowiedziałam więc o całym zajściu. Zaczęłam od tego, że nagrałam piosenkę z Justinem Bieberem i skończyłam na tym, że zadzwoniłam do mamy i opowiedziałam jej o wszystkim. Na koniec, znów, poprosiłam kobietę, aby nie mówiła nic swojemu synowi.
-Nie ma sprawy! - krzyknęła i potem pożegnałam się z nią. Był już późny wieczór, a mnie znużył sen . Nim się obejrzałam, zasnęłam.
2 dni potem.
Doklejałam ostatnie fotografie na ścianie i dokonywałam ostatecznych poprawek. Gdy pokój był gotowy wstałam na proste nogi i zerknęłam na całokształt.
Pokój wyglądał idealnie. Usiadłam na brzegu łóżka i spojrzałam na zdjęcia z Jamesem...Po policzku spłynęła łza. Jedna, ciężka łza. Od razu ją otarłam i w tym momencie wszedł do pokoju mój brat. Usiadł obok mnie i mnie przytulił.
-Klaudia?- usłyszałam jego cichutki głos. Popatrzyłam na niego. -Czemu James tutaj nie przychodzi?- zapytał , a ja westchnęłam ciężko.
-Przez najbliższy czas go nie będzie.- powiedziałam i ruszyłam do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą i postanowiłam porozmawiać z mamą. Zeszłam na dół, a wtedy usłyszałam znajomy głos..
-Niech mnie chociaż pani wysłucha. Ja nie chciałem jej zdradzić.. Szykowałem coś dla niej.- to był James. Wyjrzałam zza schodów i zobaczyłam Maslow'a. Ten , gdy mnie ujrzał chciał do mnie pobiegnąć. Niestety, ja szybko ruszyłam do siebie. Zamknęłam pokój na klucz i usiadłam na łóżku. Otarłam łzy i puściłam sobie piosenkę Justina Biebera-Nothing like us. Kocham tą piosenkę. Gdy chce mi się płakać, wystarczy, że usłyszę pierwsze słowa piosenki, a łzy lecą strumieniami.
-Błagam, Klaudia otwórz.- usłyszałam spokojny głos. Nie odpowiedziałam nic. Muszę stąd wyjechać na najbliższe 9 miesięcy. To będzie bardzo dobry pomysł.
Wieczorem, gdy siedziałam z rodziną w salonie, oglądając jakiś stary film detektywistyczny, zaczęłam głębiej myśleć o wyjeździe.
-Mamo..- zaczęłam. Wzrok rodzicielki spoczął na mnie i wyczekiwała dalszej przemowy.-Mogłabym wyjechać do ciotki do Nowego Yorku na ten okres?- zapytałam, a kobieta zrobiła wielkie oczy.
-Dziewczyno! Specjalnie dla ciebie opuściliśmy rodzinny kraj, żeby być blisko ciebie, a ty teraz chcesz stąd wyjechać?!- wykrzyczała zdenerwowana.
-Ale uspokój się Ania.. Daj jej się wytłumaczyć.- rzekł ojciec.
-Nie rozumiesz, jakie to dla mnie trudne, gdy go widzę. On nic nie wie i się nie dowie, bo tak czy siak mnie zostawi. Zniknę mu z życia i on niech dalej będzie tą gwiazdą, jaką był. Ja mu do szczęścia potrzebna nie jestem. Za to przynajmniej nie zniszczę mu jego kariery.- podsumowałam, a brat ciągle nas słuchał. Nie wiedział, co się dzieje i nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji...
-Zadzwonię do niej, czy przygarnie cię na te 9 miesięcy. - westchnęłam już bezsilnie matka. Wstała i ruszyła po telefon stacjonarny. Wykręciła numer do mojej chrzestnej i zaczęła z nią rozmawiać. Wyczekiwałam odpowiedzi, aż wreszcie kobieta usiadła na fotelu i zdała raport z rozmowy.
-Zgodziła się. Powiedziała, że wreszcie nie będzie mieszkać sama.- rzekła, a ja podeszłam i ją mocno przytuliłam.
Czytaj przy tym :
-Kocham was. Dziękuję, że jesteście. - przytuliłam ją mocno i pocałowałam w czoło. Niektórzy mówią, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu, ale sądzę, że to nie prawda. Dzięki nim nie przechodzę załamania nerwowego, a oni podtrzymują mnie na duchu. Są najlepsi.
-Teraz idę do Carlosa i Niny, porozmawiać. Przy okazji zahaczę o  Asię oraz Anitę. - poinformowałam i wyszłam z domu. Włożyłam słuchawki w uszy i zaczęłam iść , potrącając kamyczki na chodniku. Zobaczyłam , że w moją stronę idzie jakiś niewysoki chłopak, z kapturem na głowie. Sam miał spuszczoną głowę w dół, a grzywka zastawiała jego twarz. Nie wiedziałam, kim on jest. Ominęłam go i szłam dalej. Wreszcie zobaczyłam dom, w którym do  niedawna mieszkałam. Zapukałam, a w drzwiach stanął Kendall.
-No cześć Klaudia!-zawołał i przytulił mnie na powitanie.
-Hej Kend. Są dziewczyny?- spytałam, a on przytaknął i wpuścił mnie do środka.
-W salonie.- rzucił, a ja zaczęłam się kierować do owego pomieszczenia. Przywitałam się z nimi i przytuliłam je mocno.
-Jak się czujesz ?-zapytała Asia.
-W porządku, dziękuję. A wy jak tam?
-Carlos mi się oświadczył.- zawołała podekscytowana Nina i pokazała rękę, na której widniał piękny, delikatny pierścionek.
-Ojej to gratuluję!- krzyknęłam i przytuliłam ją mocno.
-Kiedy ślub?- spytałam,a dziewczyny się roześmiały. Nina wywróciła oczami i popatrzyła na mnie.
-Nie chciałabyś tu wrócić? Pusto w tym domu bez ciebie.
-Nie wrócę tutaj, bo nie potrafiłabym tu spać.- westchnęłam.-Teraz idę pogadać z Carlosem, Kendallem i Loganem. Zaraz wracam.- powiedziałam i ruszyłam na górę.Weszłam do pokoju, w którym było najgłośniej.
-No siema!- krzyknął Carlos, a Logan się rzucił na mnie i zawołał: PRZYŁOŻENIE! WYGRAŁEM! A każdy się śmiał. Podał mi rękę i pomógł mi wstać.
-Tak, widzę, że się dobrze bawicie.- powiedziałam i usiadłam na krześle przed nimi.
-Tsa.. Ciągle się tutaj coś psuje. Jedyną parą, która obeszła się bez żadnej kłótni jest Carlos i Nina. Wy to się musicie kochać, stary.- przyznał Kendall.
-To fakt, kochamy się.- uśmiechnął się Pena. Widać było po nim, że jest bardzo szczęśliwym człowiekiem. Po Ninie tak samo. Wyglądają idealnie razem. Kochana z nich para.
-A ty i James..
-Ja i James to temat zamknięty.- wyprzedziłam Logana.
-Czemu nie dasz mu szansy się wytłumaczyć? Skoro się kochacie, to ... Powinniście chociaż porozmawiać. On jest jeszcze niedojrzały na poważny związek, ale daj mu się wyjaśnić, bo to, co on chciał zrobić to..-powiedział Kendall, ale ugryzł się w język.
-Co chciał zrobić?- wypytywałam dalej.
-Nie ważne. Nie mogę powiedzieć.- bronił się Kendall.
-No mów!- krzyknęłam błagalnie.
-No nie mogę,no!
-A idź się lecz. Zaczynasz, a nie kończysz.- westchnęłam zażenowana.
-Daj mu szansę, a sam ci powie.- dodał Logan.
-Nie chcę go słuchać, za dużo razy mnie  zranił.- powiedziałam smutno. Spuściłam wzrok w dół i klepnęłam się w nogi.
-Okej. Nie przeszkadzam. Idę do dziewczyn. Trzymajcie się i bez kłótni!- zawołałam i wyszłam z pokoju. Zeszłam na parter i usiadłam znów w salonie. Rozmawiałam z dziewczynami i plotkowałyśmy, aż wreszcie postanowiłam wrócić do domu. Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam. Postanowiłam pobiec do siebie. Nagle ktoś na mnie wpadł. Spostrzegłam, że był to ten sam chłopak, którego wcześniej widziałam.
-O ! Claudia..- usłyszałam głos.. Justina.
-Bieber? Co ty tutaj robisz?- spytałam.
-Wracam do domu, nie widać?- zaśmiał się.
-Ja też. Jestem wykończona dzisiejszym dniem. Przeprowadziłam się tutaj i nie wiem, jak moje życie tutaj będzie wyglądało..- westchnęłam.
-Tak? Mieszkasz tu? A gdzie konkretnie? - spytał,  a ja pokazałam palcem dom.
-Jaki zbieg okoliczności. Mieszkam obok.- zaśmiał się, a ja do niego dołączyłam. Podążaliśmy ku swoich domów, a potem każdy wrócił do siebie. Poszłam wziąć prysznic i zasnęłam.
Następnego dnia zaczęłam się pakować i szykować do wyjazdu. Usiadłam na łóżku i się rozpłakałam. Znów. Przytuliłam mocno miśka, którego dostałam, po zejściu ze sceny po Worldwide na koncercie w Polsce i nadal płakałam. Nie chciałam tego tak zostawić, ale nie miałam innego wyjścia. No cóż.. Takie życie.
___________________________
Tadam. Nie udał mi się w ogóle ten rozdział. Ogólnie zawalam ostatnio tutaj te rozdziały.;// Słodko.. ;/
A Wy co sądzicie o nim? Podoba się chodź trochę? Czekam na komy <3 Kocham Was <3

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 36. Oświadczyny

Po­zos­tań dziec­kiem, aby cię zaw­sze mogły kochać two­je dzieci. 

Wyjęłam telefonu i wykręciłam numer do mamy. Nim się obejrzałam, kobieta odebrała telefon. Cała się trzęsłam, ale wiedziałam, że muszę powiedzieć mamie o tym, co się tu wydarzyło. Tłumaczyłam jej wszystko, a w słuchawce nie słyszałam żywej duszy. Aby upewnić się, że mnie słucha, co jakiś czas pytałam, czy mnie rozumie. Ona przytakiwała, a na koniec powiedziała, że dom już kupiła i za dwa dni będzie całą rodziną tutaj.

Gdy skończyłam z nią rozmawiać , usiadłam na łóżku i zaczęłam głęboko o tym wszystkim myśleć. W pewnej chwili do pokoju wszedł James.

-Może byś zapukał, co?!- warknęłam, a on wyszedł z pomieszczenia i zrobił to , o co go prosiłam.

-Nie chcę z tobą rozmawiać.- powiedziałam, ale on i tak wszedł. Popatrzył na mnie swoimi pięknymi, brązowo-zielonymi oczami i chciał mnie objąć.

-Nie dotykaj mnie.- walnęłam go w ręce i posłałam mu zdenerwowane spojrzenie.

-Ty nic nie rozumiesz, my chcieliśmy..

-Nie chcę wiedzieć, nie interesuje mnie to, co wy chcieliście.- przeszkodziłam mu.

-Możesz mnie chociaż wysłuchać?!- krzyknął, a ja wstałam i z bolącym sercem wyszłam z pokoju. Zaczęłam kierować się do salonu, lecz tam nikogo nie zastałam. Dziś jest ten wieczór, w którym Carlos ma oświadczyć się Ninie… Ciekawe, jak im idzie. Muszę iść się przejść i przemyśleć wszystko, od nowa.

Oczami Carlosa.

Jechaliśmy autem w wyznaczone miejsce. Spoglądałem co jakiś czas na Ninę, która była podekscytowana.

-Co to za niespodzianka, o której mi mówiłeś? – zapytała, a ja posłałem jej ciepły uśmiech.

-Zobaczysz kochanie na miejscu.- powiedziałem i nadal prowadziłem auto. Wreszcie dojechaliśmy pod ogromny budynek.

-No przecież ja nie jestem ubrana odpowiednio na mecz!- krzyknęła zdziwiona Perge. Wysiadłem z auta i ruszyłem otworzyć jej drzwi. Oboje zaczęliśmy się kierować w stronę wejścia. Wyjąłem klucze z kieszeni i przekręciłem zamek od głównych drzwi.

-Co ty robisz?- zadała kolejne pytanie, ale ja znów jej nie odpowiedziałem. Otworzyłem jej szerzej drzwi i wpuściłem do środka.  Położyłem ręce na jej oczach i prowadziłem ją na trybuny.Usiedliśmy na specjalnych siedzeniach, które przygotowałem i zdjąłem z jej oczu dłonie.
-O jacie.!- zawołała zachwycona . Rozejrzała się dookoła i spostrzegła wielki ekran, na którym widniały różne napisy. 
-Gotowa na seans?- zapytałem, a ona przytaknęła ruchem głowy. Film zaczął lecieć, a słysząc piosenkę z Titanica , dziewczyna od razu mnie mocno przytuliła. Wtuleni patrzyliśmy na film, a gdy się skończył reflektory padły na stolik..
Oczami Niny.
Spojrzałam na ślicznie ustrojony stoliczek, który stał na środku boiska. Pena podał mi dłoń i zaczął kierować do stolika. Nagle podeszło do nas kilku kelnerów i złożyło posiłek na blacie. To wszystko było takie piękne, że nie chciałam przerywać tego momentu. Patrzyłam na mojego ukochanego,gdy nagle ktoś zaczął grać na skrzypcach
-Jezu! Carlos! To co zrobiłeś jest niesamowity!- zawołałam prawie wzruszona. Zaczęliśmy jeść spaghetti. Nagle zobaczyłam coś srebrnego. Wyjęłam to, a Carlos szybko podbiegł i wziął mi to z rąk.Uklęknął przede mną i spojrzał mi głęboko w oczy. Muzyka lekko ucichła, ale nadal grała. Pena odchrząknął i złapał mnie za rękę.
-Czy ty, moja ukochana Nino Pergę, uczynisz mnie najszczęśliwszym na całym świecie i wyjdziesz za mnie?- po policzku spłynęły mi łzy.
-TAK! - krzyknęłam, a Pena założył mi pierścionek na palec i podniósł z krzesła. Zaczął kręcić wokół własnej osi i pocałował.. Zdecydowanie, to najwspanialsze, co mnie w życiu spotkało! 
Oczami Claudii.
Siedziałam w milczeniu z Anitą. Tylko ona wiedziała o tym, co się stało. No .. I moja mama. 
-Wiesz co? Może powiedz też o tym mamie Jamesa.- powiedziała przyjaciółka.
-Zwariowałaś?! Powie Jamesowi, a tego musimy uniknąć...- westchnęłam.
-Nie ma bata! Musisz!- nakazała. Wyjęłam telefon i .. Wykręciłam do niej nr..
__________________
Znów jakiś słaby rozdział. Nie chciało mi się go pisać w ogóle ;C Ale.. Jest! Co o nim sądzicie? :)
Czekam na komy! <3
love you <3 

Gif - przesłodki, najsłodszy, uroczy, kochany, genialny! Nie mam określeń <333

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział 35. Wyszedł pozytywnie...

Paradoks.
Spot­kać swe­go księcia, a po po­całun­ku prze­konać się, że był zwykłą żabą.  
Gdy weszłam do domu zastałam tam całującego się Jamesa. Widocznie był zadowolony z danej sytuacji. Zdenerwowana wtargnęłam do pomieszczenia i pierwsze, co chciałam zrobić, to zacząć płakać, ale już sobie to ostatnio obiecałam: Nie będę płakać przez Jamesa. Odchrząknęłam jedynie i czekałam na reakcje Maslowa. Ten jak opętany odwrócił się w moją stronę i wstał od razu na nogi. Chciał przepraszać, a ja, ze śmiechem zaprzeczałam ruchem głowy.
-James.. Wiesz co? Jesteś żałosny. Myślisz, że przez to, że byłam w tobie po uszy zakochana, daruję ci wszystko? Otóż właśnie ten błogi stan przeminął i już nie byłam najaraną życiem nastolatką. Dorosłam do prawdziwego związku. Widocznie tylko ja. Nie mam zamiaru tego dłużej ciągnąć. Zrywam z tobą.- wypowiadając ostatnie słowa walnęłam lekko pięścią klatkę piersiową chłopaka. Ze spuszczoną głową opuściłam salon i ruszyłam do swojego pokoju. Nie mam zamiaru niszczyć pozostałych marzeń, przez jednego chłopaka. Przede mną połowa wakacji! Mogę spełnić swoje marzenia! Na dodatek singiel z Justinem Bieberem… To było coś. Być nieznaną nikomu osobą i śpiewać z taką osobą jak on, to już spełnienie swoich marzeń. Dzięki niemu prawdopodobnie będę miała otwartą bramę do różnych wytwórni. Nagram swoją płytę i zobaczymy, co los nam przyniesie. Ciekawi mnie jedno. Co to była za dziewczyna… To pytanie wyjadało mnie od środka, więc nie zwlekając dłużej, postanowiłam się o niej coś dowiedzieć. Napisałam SMS’a do Niny i poprosiłam o rozmowę. Ta, jak oparzona wleciała do pokoju, parę sekund później. Fakt, siedziała na dole, więc daleko do mnie nie miała. Usiadła naprzeciwko mnie i z miną zbitego psiaka spoglądała na mnie.
-Proszę cię, tylko nie płacz.- szepnęła, a ja wywróciłam oczami.
-Nie mam zamiaru uronić ani jednej łzy. Jak na razie, to nie jest mi smutno. Prędzej jestem tak wkurzona, że zabiłabym tą krowę, co się pasie tam na dole.- mówiłam, zaciskając dłonie w pięść. Nina widząc moje zachowanie zaczęła się śmiać, a ja dołączyłam do niej.
-Powiedz mi chociaż, kto to.- poprosiłam, a ona widocznie nie chciała o tym mówić. –No Nina. Proszę! Powiedz!- dodałam z prośbą w głosie. Ta, nie umiejąc się nie zgodzić, usiadła po turecku naprzeciw mnie i spojrzała mi głęboko w oczy.
-Nie zrobisz nic głupiego?- zapytała, aby się upewnić, czy może mi o niej powiedzieć.
-Nic, a nic.- przytaknęłam, a przyjaciółka zaczęła opowiadać, że to ta sama dziewczyna, z którą zdradził mnie ostatnio. Nazywa się Halston Sage i jest aktorką.
-Dlatego wolał ją… Jest sławna, bogata i pewnie piękna. Nawet się na nią nie popatrzyłam.
-Proszę cię.. Ta twarz, to jak jakiś zdechły koń wygląda. Po prostu… Nie wiem, co on w niej widzi. Ona już poszła, a teraz Carlos z nim rozmawia. Szkoda mi słów do niego. Z Jamesa to kawał chama i nie zasługuje na taką, jak ty.- rzuciła Nina i przytuliła mnie mocno. Odwzajemniłam gest i nagle zadzwonił mój telefon. Ruszyłam go odebrać. Była to Anita , która oświadczyła, że jest na lotnisku w L.A. i prosiła, abym przyjechała po nią i Logana. Z wielką chęcią wzięłam kumpelę i obie ruszyłyśmy po parę. Gdy byłyśmy na lotnisku, wypatrywaliśmy ich, aż wreszcie dostrzegłam Logana. Podbiegłam do nich i mocno ich przytuliłam.
-A gdzie James?!- spytała zdziwiona Anita. Ciężko odetchnęłam i przełknęłam głośno ślinę.
-Co jest?- dopytywał Logan. Bez słowa odwróciłam się na pięcie i zaczęłam kierować się do wyjścia. Nie  pytając przyjaciół o podróż, pragnęłam znaleźć się w łóżku, przykryta kołdrą, tak, aby nikt mnie nie dostrzegł. Żebym mogła się rozpłakać, bez świadków. Nie będę słaba, nie…
Wtargnęłam do domu i zobaczyłam, że James stoi przy schodach. Chcąc nie chcąc chciałam dotrzeć do pokoju, który jest na piętrze, więc musiałam się spotkać z tym oszołomem.
-Przepuść mnie.-warknęłam, gdy Maslow zablokował przejście.
-Nie i proszę cię, wysłuchaj mnie!- poprosił i złapał mnie za ręce.
-Nie będę z tobą rozmawiać. Miałeś dwie szanse i chyba o te dwie za dużo!!! Nie interesuje mnie już to, co ty chcesz mi powiedzieć. Postanowiłam spełnić marzenia i zniknąć ci z życia. Daj mi teraz przejść !- nakazałam, ale jak to James, zawsze uparty, nadal nie pozwolił mi go wyminąć. Popchnęłam go, ale niestety był zbyt silny jak na mnie.
-Błagam cię, Claudia… Czy to tak wiele posłuchać to, co chciałem ci powiedzieć?!- spytał z nadzieją, że się zgodzę zamienić parę słów.
-Nie, nie będę cię słuchać. Nie, nie dam nam kolejnej szansy i NIE , nie chcę wiedzieć, jaka jest twoja wersja. Trzy razy nie, dziękujemy, nie przechodzisz dalej.- wyrwałam się z uścisków mężczyzny i zaczęłam biec do pokoju. Do oczu napływały ciężkie łzy, które ukrywałam odkąd zerwałam z Jamesem. Biłam się, zaciskałam zęby, aby one nie spłynęły, ale niestety.. Przegrałam z własną sobą. Jedna, ogromna i ciężka łza, powoli sunęła się po policzku. Spojrzałam w wyświetlacz telefonu i zobaczyłam siebie i mamę na nim. Pomyślałam, że to właśnie jej tu brakuje. Chciałabym jej o wszystkim powiedzieć, ale gdy ona się dowie, że Maslow znów to zrobił, ona go zabije i będzie kazała mi wrócić do domu. Mam jednak inne rozwiązanie, które muszę przemyśleć przez noc.
I tak zapowiadała się dość długa i wyczerpująca noc. Odpaliłam laptopa i zaczęłam przeglądać różne oferty… Najpierw przeglądałam różne wytwórnie i natknęłam się na jedną, która była warta uwagi. Teraz tylko pozostało znaleźć dom. Poszukałam i również znalazłam kilka ogłoszeń. Wysłałam je na skeypie mamie i poprosiłam, aby je przejrzała. W pewnej chwili, ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam do nich i zobaczyłam Anitę. Bez namysłu ją wpuściłam do środka.
-Co jest?- zapytała o niczym nie wiedząc. Gdy doszła do łóżka zobaczyła, że przeglądam różne ogłoszenia w sprawie domu do zakupu w L.A.
-No nie mów, że masz zamiar zamieszkać sama z Jamesem w jednym z tych domów!!!- zawołała podekscytowana, a ja ruchem palca ją uciszyłam.
-Właśnie tego nie mówię, bo mam zamiar zamieszkać tu z rodzicami.- usiadłam naprzeciwko niej i spojrzałam na nią i na ekran laptopa.
-A czemu nie z Jamesem?- dopytywała, a ja znów spuściłam głowę w dół.
-Bo to koniec.- dodałam, a ona zrobiła duże oczy. Widocznie była w szoku, po raz drugi, że ze sobą zerwaliśmy.
-No, ale dlaczego?
-Długa historia, związana ze zdradą. Nie mam ochoty o tym rozmawiać. Po prostu James znów mnie zdradził. Nie chcę , aby to się powtarzało. – przyznałam i położyłam się na poduszce. Przyjaciółka zrobiła to samo, tylko obok. Byłyśmy jak siostry, nie rozłączne od dziecka! Czułam się, jakbym miała siostrę bliźniaczkę, o której od zawsze marzyłam. Mogłam jej powiedzieć wszystko, a ona to zrozumie, wysłucha i pomoże, a czasem dokopie temu co trzeba.
-Teraz mi powiedz, bo tego w ogóle nie rozumiem! Siedzisz tu normalnie, nie widać po tobie, że zerwaliście… Nie jest ci źle?- posłała mi pytające spojrzenie. Zamknęłam oczy i położyłam na nich ręce.
-Wiesz… Cierpię duchowo, nie muszę tego robić fizycznie. Fakt, faktem… Bardzo mi go brakuje, bo nadal go kocham, ale nie wybaczę mu zdrady drugi raz. Nie, po prostu… On może jedzie cały czas na dwa fronty, a ja nic o tym nie wiem. Nie chcę nawet  myśleć, jak to może naprawdę wyglądać.- nim się obejrzałam, obie zasnęłyśmy.
Następnego ranka, gdy się obudziłyśmy, spojrzałyśmy na zegarek, na którym widniała godzina 11;30.
-No to sobie pospałyśmy…- westchnęłam przeciągając się niezdarnie. Przetarłam zaspane oczy i popatrzyłam na Anitę.
-Halooo… Ziemia do Pani Henderson! Proszę się budzić… - potrząsnęłam nią, a ona nadal była nieprzytomna. Zepchnęłam ją z łóżka, a ta jak oparzona podniosła się do góry. Zaczęłam się śmiać i podeszłam do krzesła po szlafrok. Anita ruszyła do swojego pokoju, a ja szybko sprzątnęłam w tym. Spojrzałam w ekran otwartego laptopa. Mama widocznie sprawdzała oferty, ponieważ napisała mi , że ciekawi ją dom z linka numer cztery. Odpisałam, że chciałabym, aby tu zamieszkała…
Zeszłam na dół, na śniadanie i zobaczyłam Kendalla, Carlosa, Logana, Ninę, Asię oraz Anitę. Wszyscy siedzieli przy stole i zawzięcie o czymś dyskutowali. Gdy tylko ja dotarłam do owego miejsca , konwersacja ucichła.
-Okejj…- westchnęłam i ruszyłam zrobić sobie śniadanie. Gdy jadłam owy posiłek, zrobiło mi się nie dobrze. Pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam. Usiadłam na toalecie i oparłam głowę o kolana. Wtedy przypomniało mi się, że dawno nie miałam okresu. Sprawdziłam swój kalendarzyk i …
-Nie..- szepnęłam do siebie, a po ciele przebiegł najboleśniejszy ból, jaki kiedykolwiek miałam.  Zawołałam Anitę i z lękiem w oczach poprosiłam, aby pojechała do apteki po testy ciążowe. Ta nie zwlekając ani chwili dłużej wybiegła z domu. Logan i Kendall chcąc sprawdzić co się dzieje spojrzeli na mnie.
-Hej, coś się stało?- zapytał Loggie,a ja ruchem głowy zaprzeczyłam.
-Po prostu strasznie dudni mi w głowie i jest mi słabo.- skłamałam, a oni wzruszając ramionami wrócili do tamtego pomieszczenia. Wytrwale wyczekiwałam powrotu przyjaciółki, a ta wbiegła do łazienki, w której się znajdowałam i cała się trzęsąc wręczyła mi dwa pudełeczka.
-Rób, bo zaraz zwariuję! – zawołała, a ja poprosiłam ją, aby wyszła z pomieszczenia. Ta opuściła w mgnieniu oka łazienkę, a ja , ledwo trzymając się na nogach, wykonałam testy. Oba wyszły pozytywnie…
Wyszłam z łazienki. Cały świat mi zawirował… Złapałam się ściany i pokazałam jej wykonany test.
-NO CHYBA ŻARTUJESZ!- krzyknęła,  a ja słysząc, że ktoś idzie, wyrwałam jej to z ręki i szybko zagroziłam, aby nikomu o tym nie mówiła.
-Co się dzieje?- była to Asia.
-Nic, nic.- szepnęłam ,a  ta widząc nasz stan poszła po chłopaków. Wróciła z całą ekipą, a my poszłyśmy do mojego pokoju. Zostawiłyśmy ich wszystkich samych i zaczęłyśmy głowić…
-Wiem co… Teraz tylko muszę powiedzieć o tym mamie.- zawiadomiłam.
-Pojebało cię?! Nie pamiętasz?! Zawsze mówiła, że jak będziesz miała dziecko przed osiemnastką, to wyrzuci cię na zbity pysk!- przypomniała mi Anita.
-Nie będę przed najważniejszą osobą w moim życiu ukrywać to, że jestem w stanie błogosławionym. Przecież … Nie powiem tego Jamesowi. Nie dowie się! Przysięgnij mi to!- mówiłam, a ona zrobiła to , o co prosiłam.  Zadzwoniłam do mamy…
____________________________
Tadam!<3 Napisałam ten rozdział wczoraj i gdybym miała dostęp do internetu, to bym go dodała, bo umówiłam się z przyjaciółką, że będzie wczoraj -,- Z dedykacją dla niej :*
Jak myślicie, co teraz zrobi Claudia? Jak zareaguje jej mama i czy powie Jamesowi o ciąży? :3 Piszcie, piszcie :3
Pozdrówki Claudia M. <3