niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 29. Dom.

Kochać... Tak łatwo powiedzieć te słowa. Przekaz ich jest jednak tak mocny, że te słowa powinny być wypowiadane tylko w "nagłych" wypadkach, nie wtedy, gdy chcemy być mili.
Tkwiliśmy w objęciach, a ludzie przechodzący obok patrzyli na nas , jak na totalnie chorych ludzi. My nadal cieszyliśmy się tą chwilą, tuląc się tak, jakby to były ostatnie chwile życia.
-Wiesz co?- szepnęłam wreszcie, chcąc stanąć na ziemi. James delikatnie opuścił mnie w dół i spojrzał w oczy. To samo, radosne spojrzenie, ten entuzjazm i miłość, która aż błyszczała jego wzrokiem... 
-Wracajmy do domu, bo moja mama będzie się niepokoić i oczywiście... Pasowało by się jej przedstawić. - szepnęłam zdołowana, wiedząc, że to nie będzie miłe spotkanie. Matka, gdy widziała mnie przez te dni tak zdołowaną i smutną, miała ochotę zabić Jamesa za krzywdę, jaką mi wyrządził. Nie wiem, jak zareaguje na wieść, że znów jesteśmy razem.
-Stresujesz się?- spytałam, gdy chłopak złapał mnie za rękę.
-Nie..- uśmiechnął się i zaczęliśmy podążając w kierunku posesji.
-A powinieneś.- rzuciłam. Maslow zatrzymał się i spojrzał wystraszony na mnie.Zaśmiałam się i pociągnęłam go dalej.
Wreszcie dotarliśmy na miejsce i popatrzeliśmy sobie w oczy. Uśmiechnął się i pocałował mnie delikatnie w usta.
-Przepraszam jeszcze raz za wszystko..- szepnął dotykając moich ust swoimi.
-Nie wracajmy do tego.. Chcę o tym jak najszybciej zapomnieć. - powiedziałam równie cicho.
~ W tym samym czasie, reszta~ 
Oczami Anity
Weszłam do kuchni przyjaciółki i z okna zobaczyłam, jak James wraz z Claudią zaczynają się całować.
-LOGAN! CHODŹ TU!- zawołałam szybko, a on jak na rozkaz przybiegł i spojrzał na mnie pytająco.
-Popatrz kurde przez okno, no!- zawołałam i wskazałam w dane miejsce. Henderson podszedł do mnie i obejmując mnie od tyłu wyjrzał w kierunku nowej, zakochanej pary.
-No wreszcie!!! Boże ile on mógł się starać! Ja bym sobie odpuścił.- westchnął chłopak, a mnie aż przebiegł nieprzyjemny prąd.
-Darowałbyś sobie? Serio?- zapytałam z bólem w sercu, a on patrząc mi w oczy uśmiechnął się i mnie pocałował.
-Ciebie? W życiu...- szepnął i pomógł mi wziąć szklanki z piciem do salonu, gdzie byli wszyscy.
~ Oczami Claudii ~ 
Wreszcie weszliśmy do domu. Przełknęłam głośno ślinę i złapałam mocniej Jamesa za rękę. Ruszyliśmy w stronę salonu, lecz zanim wyszliśmy z korytarza, zatrzymałam się przed nim i spojrzałam zdenerwowana na niego.
-Claudia, luz, twoja mama mnie kocha, prawda?- spytał uśmiechnięty, a ja szybko poprawiłam mu kołnierz od koszuli. Uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek.
-Pomimo wszystko pamiętaj, że cię kocham, nie dam cię zabić.- zawołałam i weszliśmy do pomieszczenia, gdzie wszyscy już byli.
-No wreszcie zakochana para przyszła!- zawołał Logan, przez co od razu dostał w klatkę piersiową od Anity. Wywróciłam teatralnie oczami i usiadłam na kanapie dwuosobowej wraz z Maslow'em. 
-Mamo, a Daniel gdzie?- spytałam nie widząc nigdzie brata. W tym momencie były tu dla niego raj na ziemi.
-Śpi! Pójdę go obudzić.- zawiadomiła, lecz ja pierwsza poderwałam się z miejsca.
-Nie! Ja to zrobię!- zawołałam i zebrałam cały boysband. Ruszyliśmy krętymi schodami do góry i stanęłam przed jednymi drzwiami, gdzie wisiała tabliczka robiona na zamówienie; ''NIE PRZESZKADZAĆ ! SŁUCHAM BIG TIME RUSH!'' 
-Posłuchajcie mnie... Mam prośbę.. Obudzicie go jednym ze swoich kawałków? On was ubóstwia! Jest małym chłopczykiem, a chce być tacy jak wy! Proszę, to dla was nic, a dla nie..
-Tak, zrobimy to, ale jaką piosenkę mamy zaśpiewać?- przerwał Kendall i popatrzył na mnie i na chłopaków.
-Może 24/seven? Nowa , skoczna, bardzo ją lubi, tak samo jak Windows Down, ale ... No przecież nie będziecie na cały dom WOO HOO krzyczeć, nie? Poczekajcie moment! Wezmę kamerę i nagram to! Będzie niesamowita pamiątka!- zawołałam i ruszyłam szybko do komody, w której trzymaliśmy aparaty, kamery i nieużywane telefony. Wyjęłam kamerę z napisem : DANIO i uruchomiłam ją. Wzięłam ze sobą magnetofon i puściłam po cichu daną piosenkę.
-Gotowi? Wchodzimy!- zawołałam, a Kendall zaczął śpiewać. Muzycznym krokiem BTR weszło do pokoju mojego brata, a on nadal spał. Pogłośniłam muzykę, a chłopcy śpiewali głośniej. Widać było, że Daniel się budzi, więc zrobiłam zbliżenie na jego twarz... Otworzył oczy i widząc cztery cuda świata, miał niesamowitą minę. Wszystko uwiecznione na taśmie. Nagle zerwał z łóżka i z piskiem wybiegł z pokoju.
-Cel osiągnięty. - zawołałam i nagrałam jeszcze swoją twarz w towarzystwie chłopaków. W śmiechu dołączyliśmy do przyjaciół , którzy czekali na dole. Wchodząc do salonu, James zatrzymał mnie przed wejściem i obejmując w pasie mnie czule pocałował.
-Wiesz, że twój brat jest bardzo słodkim chłopczykiem? - zapytał i spojrzał mi w oczy, przez co ja wybuchnęłam śmiechem.
-On i słodki? Haha, nie!- zawołałam i weszliśmy trzymając się za ręce do pokoju.  Zajęliśmy swoje miejsca i patrzyliśmy na Daniela, który siedział na kolanach mamy nieśmiało spoglądając na każdego z chłopaków.
-Co wy tu robicie?-zapytał wreszcie, kiedy lekko się uspokoił.
-Ejj! To ty nic nie wiesz? James jest z twoją siostrą!- zawołał Carlos dźgając go w bok. - Chodź do mnie na kolana.- dodał i odebrał od mamy brata. Ten zawstydzony siedział na jego kolanach, a mama zrobiła mu zdjęcie.
-Słodko razem wyglądacie z dzieckiem!- zawołała Asia przytulając się z Kendallem.
-Haha dzięki.- zawołała Nina. Oparłam się o oparcie sofy , a James mnie objął. Odcięliśmy się od realnego świata. Zostaliśmy tylko my, nic nie liczyło się bardziej od naszej miłości. Po chwili jednak głupio mi było tak zachowywać się przy mamie, więc wpadłam na pomysł.
-Ej kochani! Chodźmy do mojego pokoju! Mamo, zabieram Daniela, widzę, że Carlos go polubił! - oznajmiłam, a cała grupa poderwała się do wyjścia z salonu. Podążyliśmy znów do góry i centralnie zanim weszliśmy do pokoju zatrzymałam się.
-Co jest?- spytał Kendall. Spojrzałam nieśmiało na Anite, a ona chyba wiedziała o co chodzi.
-Moment. Zaraz wracamy!- zawołała i wciągnęła mnie do pokoju, zamykając drzwi.
-No tak.. Nie sprzątałaś tutaj kupe czasu, tak?- spytała zrezygnowana.
-Sprzątałam 2 dni temu! Ty jakbyś na okrągło płakała, to też miałabyś wszędzie chusteczki!- zawołałam. Szybko pościekałyśmy łóżko, posprzątałyśmy to,  co było zbędne i wreszcie wpuściliśmy ich do pokoju. Najbardziej bałam się momentu, gdy James, Kendall, Carlos i Logan zobaczą moją ściankę i tablice korkową. Pełno plakatów i informacji o nich w języku angielskim. Dzięki temu kształciłam obcy język.
-Łaadniee tu masz! - zawołała Nina. 
-Dziękować. Czujcie się , jak u siebie.- powiedziałam, a zespół posłał sobie porozumiewawcze spojrzenie.W pewnym momencie rzuciło się na łóżko i cała czwórka spojrzała na mnie rozbawiona. Leżeli na łóżku jak jakieś Top Model.
-Jak u siebie! - zawołał Carlos ze śmiechem. Między nich wcisnął się jeszcze mój brat i teraz każda zrobiła pamiątkowe foto.
-Łan direkszyn! hahahha- zaśmiałam się, a przyjaciółki od razu się zbulwersowały.-Żartowałam..- westchnęłam, a chłopcy się ogarnęli. Każdy usiadł na sofie, która była również w pokoju i zaczęliśmy rozmawiać. 
-No to jak, jesteście wreszcie znów ze sobą?- spytał Kendall,a James zamiast odpowiedzieć, po prostu mnie pocałował.
-No, to mamy odpowiedź.- rzekła Asia i również pocałowała Schmidt'a. Każda para zaczęła się całować, a mój brat jedyny siedział na fotelu i zaczął krzyczeć :FUUUJ! i uciekł.
-No widzisz! Twoja mama nic nie mówiła..- westchnął i bawiąc się moim kosmykiem patrzył mi w oczy.
-No, bo nie chciała mi robić obciachu przy wszystkich... Zobaczysz, jak będziesz sam ze mną i nią.. Będzie III wojna światowa.- rzekłam i znów go pocałowałam.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy, gdy nagle do pokoju wparował nieproszony gość...
__________________
No i proszę! E włala! jest 00;55 ! Przyjaciółka postawiła ultimatum, że do 01;00 ma być rozdział!!! Więc jest! :3 haha średnio mi się podoba.. Takie laaf story, rzygam , wychodzę i nie wracam xdd No, ale co Wy o nim sądzicie? Dodałam playlistę na bloga, ale ona jeszcze przejdzie korektę, ponieważ muszę dodać jeszcze piosenki. Na razie to tyle z mojej strony.
Dobranoc. <3 Czekam na komyy! :**

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 28. Rozmowa z Marcelem.

I właśnie wtedy, będąc na dwóch krańcach świata, uświadamiasz sobie, ile ta druga osoba dla ciebie znaczy. Za wszelką cenę chcesz do niej wrócić, ale wiesz, że to już nie jest ta pora, gdy on wytrwale na ciebie czeka, z szeroko rozpostartymi ramionami. On je nadal tak trzyma, ale one tulą już inną kobietę do siebie.
Dalsze informacje, które dostarczone były wczoraj również mnie zaszokowały. James kilkakrotnie pisał na TT, że tęskni za pewną dziewczyną, która jest jedyną na całą świecie. Oglądałam multum filmików z koncertów chłopaków, gdzie śpiewali nowe piosenki. Usłyszałam stare, dobre "Cover girl", a chłopcy stojąc na scenę wynieśli kwiaty.
-To dla naszej przyjaciółki i kogoś bardzo ważnego dla Jamesa. Pamiętamy cię Klaudia!- powiedział do mikrofonu Kendall i zaczął śpiewać... Ich gest był piękny. Poruszyło to bardzo moje serce, przez co po policzku spłynęły łzy... 
-Klaudia....- powiedziała mama , wchodząc do pokoju. Spojrzałam się na nią , ocierając szybko łzy.
-Tak?- odwróciłam się znów do monitora i zamknęłam filmik.
-Masz gościa...- rzuciła i wyszła. Wyczyściłam nos, otarłam policzka i puściłam cicho zakupioną płytę chłopaków. Zeszłam po schodach i nadal nie mogłam się uspokoić. Przechodziły mi po ciele nieprzyjemne prądy, które powodowały, że zaczynałam się trząść. Ludzie tak zazwyczaj mają, gdy jest im bardzo zimno, albo czegoś panicznie się boją. Ja teraz nie bałam się niczego, było mi gorąco, ale pomimo wszystko się trzęsłam. Stanęłam przed drzwiami i zacisnęłam mocniej chusteczki, które trzymałam w dłoniach. Otarłam szybko oczy i otworzyłam powoli wejście. 
-Klaudia.. Czemu płaczesz?- spytał Marcel i od razu mnie przytulił.
-To wszystko mnie przerasta...- szepnęłam i odwzajemniłam jego gest. Wpuściłam go do domu i oboje ruszyliśmy do mojego pokoju.
-Czekaj ... Chyba nie rozumiem..- powiedział bezradnie. Usiadł na kanapie, a ja zajęłam miejsce obok niego. Maj patrzył wyczekująco na mnie. 
-No to zacznijmy od początku..- westchnęłam. No tak.. To był jedyny przyjaciel , który nie wiedział wszystkiego, więc trzeba było mu wyjaśnić.
-Pamiętasz jak wsiadałam do tego auta, gdy ty jechałeś przed spodkiem, w ten dzień, gdy BTR grało w Polsce? To właśnie wtedy siadałam do ich auta...- mówiłam wolno, przypominając sobie każdy moment. Każdy detal, o dziwo, pamiętałam doskonale. - I wtedy oboje wpadliśmy do jeziora.. To było niby romantyczne, ale dla niego, zwykłe zamoczenie ubrań.-  kontynuowałam. On, jak przystało na przyjaciela, wysłuchiwał każdego mojego słowa. Przytakiwał, gdy się gubiłam i pytałam, czy się nie powtarzam, ciągle był obok i słuchał.. - I wtedy właśnie moja przyjaciółka ,Nina, pokazała mi zdjęcie Jamesa, gdy całuje się z inną.- podsumowałam, a Marcel zrobił skwaszoną minę.
-Nieźle pojechał chłopak. Jak mógł cię tak skrzywdzić?- westchnął ciężko, poprawiając swoją pozycję. Nadal wyczekiwał na resztę, bo wiedział, że to nie koniec.
-I właśnie dlatego przyleciałam z powrotem do Polski, zamykając za sobą bramę do spełnienia marzeń..- westchnęłam i znów wytargałam parę chusteczek. Wyczyściłam nos, wyrzuciłam zużyte do kosza i otarłam łzy.
-Nie płacz... On nie jest wart twoich łez! Nikt nie jest ich wart. Jeśli mężczyzna doprowadził kobietę do łez, to nim nie jest..- powiedział przyjaciel i mocno mnie przytulił. Usłyszałam dzwonek swojego telefonu, więc szybko się oderwałam od Marcela i pognałam, aby go odebrać.
*ROZMOWA*
J; Halo?
A; No witaj bejb! Przyjedziesz po nas na lotnisko?
J; ANITA?! 
A; No, a kto inny?! Wbijaj po nas jakimś dużym autem, bo sporo nas jest.
J; Sporo...? 
A; Przyjeżdżaj !!! Chcemy cię zobaczyć, przytulić i w ogóle!!!
J; No okej! Już biorę mamę i jedziemy.
*KONIEC*
-Marcel nie obrazisz się? Anita wróciła do Polski z chłopakiem i prosiła, żebym pojechała ich odebrać.- rzekłam zbierając szybko wszystkie chusteczki.
-Jasne. I tak miałem już lecieć. Trzymaj się piękna i nie płacz.- rzucił i cmoknął mnie na pożegnanie.
-Siemasz Marcel, dzięki za rozmowę.- powiedziałam, a chłopak wyszedł. Postanowiłam się jeszcze szybko przebrać . Gotowa zbiegłam na dół i poprosiłam mamę, aby pojechała ze mną.
-Nigdzie nie jadę. Gotuję obiad, nie interesuje mnie to.. - zawołała zdenerwowana.
-Mamuś proszę! Ten jedyny ostatni raz.. Proszę.- mówiłam próbując ją jakoś ubłagać.
-Klaudia.. Jak ty mnie umiesz wykorzystać. - rzuciła w kąt szafki fartuch i powyłączała wszystkie sprzęty jakie były w użytku. Wyszłyśmy na podwórko i wyjechałyśmy dużym autem na lotnisko. Byłam podekscytowana, kto przyleciał razem z nimi. Będąc już na miejscu, powiedziałam mamie, aby zaczekała, a ja pobiegłam do budynku. Rozejrzałam się dookoła i widziałam tabun fanek BTR. Słyszałam ich piski i szmery. Podeszłam bliżej nich i zobaczyłam Logana, Anitę , Ninę, Carlosa, Kendalla, Asię i... Jamesa...
-Dobra spadówa!- zawołała wreszcie Anita, która była zdenerwowana. Przecisnęłam się przez tabun i przytuliłam ją.
-Jesteście! Wszystkie! Nie wiecie jak tęskniłam!!!- zawołałam i mocno każdą uścisnęłam. Oczywiście również chłopaków przytuliłam, a gdy miałam uściskać Maslow'a, na moment się zatrzymałam. Jak każdą osobę wcześniej pełna radości przytulałam , tak teraz podeszłam do Jamesa i czule, bez radości ani niczego po prostu zrobiłam to co z innymi.
-Kendall! Oglądałam dziś co zrobiliście przy "Cover girl"!!! Jesteście fantastyczni, wiecie?!- zawołałam ciągle próbując się uśmiechać. - Dobra, chodźcie, bo moja mama się niepokoi. - westchnęłam ciężko i wszyscy ruszyli na przód. 
-Idziesz?- zapytałam, gdy zobaczyłam, że James idzie na samym końcu.
-Mam prośbę, mogłaby mi wziąć twoja mama tylko bagaże, a Logan mi je weźmie, bo chciałbym się przejść i przemyśleć parę spraw... Z tobą...- powiedział, a ja bez uczuć się zgodziłam. Zanieśliśmy bagaże i stojąc w oknie spojrzałam na mamę . Nie musiałam nic mówić, tylko się uśmiechnęła.
-Idź.- szepnęła, a ja ruszyłam wraz z Maslow'em na pieszy powrót do domu.
-Słuchaj..- powiedział po krępującej ciszy. -Mówiłem ci to wiele razy.. Zrobiłem błąd.. Nadal cię jednak kocham.- szepnął.
-Ja ciebie też.. Nawet nie wiesz, jaką ochotę mam teraz się na ciebie rzucić i cię nigdy nie puścić, ale jest problem... Boję się,  że znów mnie zdradzisz...- szepnęłam, a wtedy James się zatrzymał, złapał mnie za rękę i mocno złapał mnie w pasie, tak, abym nie mogła nigdzie uciec.
-Uwierz mi, że jesteś tą jedyną, której teraz potrzebuję! To ciebie kocham, nie Halston! Do niej nie odzywam się od tamtego incydentu! Mimo, że tyle dziewczyn chciałoby być na twoim miejscu, to ja wybrałem właśnie ciebie i to z tobą chcę już być na zawsze... Kocham cię jełopie i zgódź się na to, abyśmy znów byli razem, tak jak kiedyś, bez żadnych zmartwień.- mówił szeptem, a nasze twarze były bardzo blisko siebie. Dotykaliśmy się nosami , a ja czułam, jak jego oddech otula moją szyję... 
-Wiesz co...- mówiłam równie cicho jak on.-Odejdź choćby kawałek dalej, bo mogę zrobić coś, co będę potem żałować...
-Niby co?- spytał ironicznie i uśmiechnął się. Widziałam w jego oczach radość, euforię i energię , którą zarazi zaraz mnie.
-To..- rzuciłam i wpiłam się w jego delikatne usta. Odwzajemnił mój pocałunek z taką samą zachłannością. Dotykaliśmy siebie z delikatnością, ale to powodowało, że pragnęliśmy siebie jeszcze bardziej. Maslow podrzucił mnie lekko do góry tak, żebym mogła opleść swoje nogi wokół jego brzucha. Ręce przyciągały szyję Jamesa jeszcze bardziej. Tego właśnie mi brakowało. Czułam się jak w niebie. Otrząsnęłam się i szybko zakończyłam tą rozkosz. Zeskoczyłam z niego i oddaliłam się kawałek dalej. Zakryłam oczy ręką i drugą oparłam się o biodro.
-Boże James tak mi głupio..-westchnęłam, a on podszedł do mnie od tyłu i objął mnie w pasie.
-Nie masz za co przepraszać. Wróć do mnie kochana.- szepnął mi do ucha i znów cmoknął mnie w szyję.
-I co ja mam z tobą zrobić? Działasz na mnie jak narkotyk, od którego się chyba uzależniłam. Wrócę do ciebie, ale obiecaj mi, że mnie nie zostawisz..- powiedziałam i odwróciłam się na pięcie.
-Obiecuję! OBIECUJĘ! Nie wiesz jak się cieszę!- zawołał Maslow i mocno mnie przytulił, po czym złączyliśmy się znów w pocałunku...
________________________
Iha iha iha iihaaaaa <3 Rozdział dla dwóch dziewczyn:
Maslowerki and Anity
One dwie męczą mnie ciągle o nowe, więc mają! *-*
No i Wy też. <3
Podoba się? :> Jest już okej? :D Zaś love stroyy i rzygam tęczą. *-* ahahhaha
Dobranoc;**
Czekam na komy <3

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 27. 24/seven

Po co ludzie przychodzą do naszego życia skoro wcześniej czy później i tak odchodzą... 
Zajęłam miejsce w samolocie i czekałam. Wytrwale czekałam, aż odlecę z tego miasta , zostawiając za sobą szereg wspomnień. Obok mnie siedziała starsza kobieta. Widać było, że jest kochaną babunią, która zawsze mądrze mówi. Uśmiechnęła się do mnie i zaczęła bawić się swoimi starymi dłońmi.
-Proszę zapiąć pasy, zaraz odlatujemy.- powiedziała stewardessa. Wykonałam polecenie i usłyszałam "Worldwide" w radiu. Ucieszył mnie ten fakt. To jedna z moich ulubionych piosenek chłopaków. 
-Ale proszę stąd wyjść ! Zaraz startujemy! Proszę pana, proszę spokojnie opuścić pokład!- mówiła stanowczo kobieta blokując wejście na pokład.
-Nie mogę! Muszę zatrzymać swoją ukochaną przed wylotem stąd!- usłyszałam.. Jamesa.Popatrzyłam w jego kierunku i zobaczyłam go... Stał nadal całkowicie oderwany od rzeczywistości..Podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy.
-Proszę cię. Nie opuszczaj mnie.Jesteś moim serce, bez serca nie da się żyć, normalnie funkcjonować. To tak, jakbym w tym momencie stracił nogi i ręce. Nie zostaje mi nic innego, jak czekać na śmierć. Jesteś tą, która sprawia, że każdy dzień staje się lepszy. Wstaję rano i wiem, że czekasz na mnie z wielkim uśmiechem na twarzy. Czekam, aż powiesz mi, że mnie kochasz, żebym mógł powiedzieć ci to samo.. Gdy cię poznałem właśnie zrozumiałem, że muzyka jest dla mnie bardzo ważna..
-Czemu?- przerwałam załamanym głosem.
-Bo gdyby nie to, że jestem sławny, nie poznałbym ciebie. Jesteś fantastyczną dziewczyną. Wiem, że popełniłem błąd! Kto ich nie popełnia? Ale zauważ, że ja się staram. Chcę nadal z tobą być... - szepnął i pocałował mnie w rękę. Każdy w samolocie patrzył się właśnie na mnie.
-James.. Już ci mówiłam. Nie chcę znów być tak skrzywdzona. To, co powiedziałeś, było piękne, ale to już nie jest bajka.- mówiąc te słowa po policzku spływały mi łzy. Maslow otarł je koniuszkami palców i złapał mocniej moją rękę.
-Przepraszam... Ostatni raz mówię panu spokojnie, aby pan wyszedł. W przeciwnym razie, wezwę ochronę.-  przerwała nam ta sama kobieta. Każdy pasażer ją uciszył i czekał na dalszy rozwój wydarzeń.
-To nie była bajka! Dlaczego ty nie chcesz mi zaufać?! Nie popełnię tego błędu drugi raz, przysięgam, ale proszę! Zaufaj mi..- kontynuował, a jego oczy się zaszkliły. 
-James proszę.. Darujmy sobie to. Zapomnij o mnie! Zapomnij , że była kiedyś jakaś fanka, z którą byłeś, a potem ją zdradziłeś. Zapomnij, po prostu zapomnij...- szepnęłam i zakryłam dłońmi twarz. Usłyszałam, że wchodzi tu ochrona. Otworzyłam delikatnie oczy i widziałam, jak go wyprowadzają. Starsza kobieta położyła na moim ramieniu rękę i poklepała mnie pocieszająco.
-Spokojnie malutka.. Wszystko będzie dobrze..- pocieszała mnie, ale ja tylko zaprzeczałam ruchem głowy. 
-Nic nie będzie dobrze! Już nigdy nic nie będzie dobrze..- mówiłam i ocierałam łzy, a staruszka mnie przytuliła do siebie. Poczułam, jak samolot odrywa się od podłoża i ... Odlatujemy.
~ Oczami Anity ~ 
Siedzieliśmy na krzesłach w poczekalni, patrząc na samolot, w którym siedziała nasza przyjaciółka.
-Ona nie mogła nam tego zrobić. Na pewno tu wróci. Czuję to.- szepnęła Asia. Kendall przytulał ją i ocierał jej łzy. Nina nie odezwała się słowem tylko ślepo wpatrzona była w podłogę. Carlos ciągle ją przytulał i co jakiś czas cmokał w policzek. Ja nadal płakałam. Nie chciałam, żeby to tak się skończyło. Zobaczyłam, jak Jamesa wyprowadzają ochroniarze. Maslow wyszarpał się z ich uścisków i ruszył w naszą stronę. Popatrzył na samolot, a ten oderwał się od podłoża i zaczął unosić się ku górze.
-Odleciała... Zajebiście! Ona odleciała..- wrzasnął chłopak z załamanym głosem. Ominął nas i wyszedł szybko z lotniska. 
-Nic tu po nas. Wracajmy.- szepnął Henderson równie smutny jak reszta. Wstaliśmy na nogi, a chłopak złapał mnie za rękę. Szliśmy jako ostatni. W pewnym momencie się zatrzymałam.
-Jak kocha to wróci..- szepnęłam. Logan nie dosłyszał i dał mi to do zrozumienia. -Jak kocha to wróci!- powiedziałam głośniej, ocierając łzy.
-Wiesz, może znasz ją lepiej, ale ja coś czuję, że ona nie wróci tutaj.. Już nigdy.-rzekł Henderson.- Jutro jedziemy w trasę. Pamiętasz, prawda?- dodał, a ja przytaknęłam. Co ja będę robiła sama, bez Klaudii? Fakt, są inne dziewczyny , ale z nimi nie znam się za dobrze, bo to są przyjaciółki Klaudii, której tutaj nie ma. Warto jednak zacieśnić znajomość.
22;00
Siedzieliśmy w domu. Chłopcy spakowani na trasę , spędzali ostatnie godziny z nami. Każdy przytulał swoją drugą połówkę, oprócz Jamesa.. James siedział na fotelu i trzymając w ręku telefon dogłębnie nad czymś myślał.
-Ej stary wszystko okej?- spytał Kendall, a Maslow ani drgnął. -EJ!- zawołał, a ten jakby ocknął się z transu.
-Co? - spytał ledwo żywy.
-Idź już lepiej spać, bo jutro trasa.- poradził Carlos, a ten popatrzył na niego, jakby miał go zabić.
-Jak mam iść spać, skoro ona nie odpisuje na moje SMS'y? Jak ja mam iść spać, skoro nie wiem, co się z nią dzieje? Gdzie jest, czy jest już w domu. Dla was może to być banalnie proste, ale dla mnie nie. Wy macie komu powiedzieć, że się kogoś kocha, ale mi jej tu cholernie brakuje!- wydarł się i ledwo co ukrywał swoje uczucia. Widać było, że jest rozdarty psychicznie. 
-Każdemu z nas jej brakuje...- szepnęła cicho Nina. 
~ Oczami Claudii ~
Jeszcze sześć godzin. Sześć godzin powrotu do rzeczywistości. Zamknęłam za sobą dział, ale nie doczytałam go do końca. Nie wiem, jak skończy się ta bajka. Wiem tylko tyle, że robię to, co uważam za słuszne. 
-Kochana..- usłyszałam głos starszej pani. Spojrzałam na nią , a ona uśmiechnięta patrzyła na mnie, swoimi zmęczonymi, szarymi oczami.- Nie powinnaś tutaj być, dobrze o tym wiesz. On cię kocha, ty go kochasz..
-Skąd pani wie, że go kocham?- przerwałam , a ona nic nie odpowiadając spuściła wzrok w dół.
-Widać to po tobie. Nie muszę być wróżbitką, żeby widzieć, kiedy Bóg karze kochać drugą osobę. - dodała. Zauważyłam, że w ręku trzyma różaniec. Musi być bardzo wierzącą kobietą.
-Tak, to fakt.. Kocham go, ale..
-Nie ma żadnego "Ale"! Przez "Ale" straciłam męża na zawsze. Nie chcę, aby ktoś tak młody jak ty cierpiał przez zawód miłosny. Jeśli ty go kochasz i on również cię kocha, to powinniście być razem i to bez gadania!- mówiła z uśmiechem na twarzy. Nie odezwałam się już słowem. Myślałam o tym, co ona powiedziała, aż wreszcie zasnęłam....

-Następna stacja; Katowice. Lądujemy za 5 minut. Proszę wszystkich pasażerów o zapięcie pasów i przygotowania się do lądowania.- usłyszałam głos stewardessy i otworzyłam zaspane oczy. Kobieta obok również spała, więc szturchnęłam ją, aby się obudziła. Zaraz potem spojrzałam przez okno, które było oddalone ode mnie o kilka siedzeń. Widziałam tą samą Polskę, którą tu zostawiłam. Teraz znów tu jestem i .. Wracam do rzeczywistości..
Odbierając swój bagaż wyszukiwałam wzrokiem mamy. Głowa strasznie mnie bolała, a oczy szczypały od płaczu. Dostrzegłam ją, ale nie samą. Widziałam przyjaciółki, które zaczęły biec w moją stronę.
-KLAUDIA!- krzyknęły i rzuciły się na mnie. Nie słychać było radości z ich strony. Najwidoczniej już wiedzą.
-Tak mi przykro..- powiedziała Magda. Znów mnie przytuliła, a ja starałam się nie płakać. Chodź było to jedno z najtrudniejszych zadań w moim życiu, starałam się je wykonać.
-Cześć mamo..- mówiłam szeptem i podeszłam do niej. Przytuliłam ją i pocałowałam w policzek.
-Cieszę się , że wróciła i się nie cieszę, że wracasz w takim stanie.- rzekła i otarła moje policzki z łez, które jednak same spłynęły. Bez słowa wszyscy udaliśmy się do auta. 
-Idziecie do mnie, czy wracacie do domu i wpadacie potem?- zapytałam siadając z przodu.
-Wpadniemy potem, bo teraz widać, że jesteś wykończona.- rzekła przyjaciółka.
-Nie będę kłamać, ale to prawda.- rzuciłam i zapięłam pasy. Ruszyliśmy do domu...
Wbiegłam po schodach i weszłam do swojego pokoju. Zamknęłam się w nim na klucz. Ruszyłam wziąć prysznic i przebrać się w coś luźniejszego. Włączyłam sobie po cichu muzykę i usiadłam na krześle, które było przed oknem i zaczęłam myśleć..

I tak mijały kolejne dni i tygodnie. Gdy Klaudia wchodziła na portale społecznościowe zostawała zasypywana setkami pytań. Po tygodniu, sprawa ucichła . Dziewczyna nie odpowiadała na żadne pytania, nie chciała z nikim rozmawiać. Jedynie od czasu do czasu widziała, jak któryś z BTR pisze do niej na TT, że za nią tęsknią. 
Już od 8 dni jestem w Polsce. Nie czytam nowych informacji o BTR, nie szukam żadnych rzeczy z nimi. Żyję tak, jakby ich nie było. 
Dziś postanowiłam iść z przyjaciółkami na zakupy. 
-No wreszcie kochana wróciłaś do nas!- zawołał Marcel i przytulił mnie na powitanie. Nie widział mnie jeszcze w ogóle , odkąd tu jestem. 
-Mi też miło.- uśmiechnęłam się i ruszyliśmy na empik. Swobodnie mogłam rozmawiać po polsku i nie musiałam myśleć, czy dobrze powiedziałam i czy dobrze zrozumiałam to, co do mnie mówiono. Dzięki pobytowi tam, podszkoliłam się w tym języku i teraz radzę sobie z nim bez problemu. 
-Klaudia patrz!!- zawołała Magda i pokazała na szereg gazet ze mną i Jamesem. Zrobiłam wielkie oczy i spojrzałam na nagłówki : "Nowa dziewczyna Jamesa jest Polką!" , "Chciał, aby została, ale ona odeszła..." , "Kim jest ta blondynka, przy boku Maslow'a z zespołu BTR?" i wiele , wiele innych.
-Na prawdę? Na prawdę dopiero teraz? Nie chcę ich widzieć. Odłóż to na bok, chcę o tym zapomnieć.- warknęłam. Poszliśmy na dział z muzyką i zobaczyliśmy nowy album BTR "24/seven" . Od razu kupiłyśmy je i ruszyłyśmy do kasy.
-Przepraszam bardzo za pytanie. Pani jest dziewczyną członka tego zespołu?- zapytała sprzedawczyni, a ja wywróciłam oczami.
-Nie, to musi być jakaś pomyłka.- westchnęłam i od razu dostałam od przyjaciół w ramię. Opuściliśmy sklep i udaliśmy się na spacer. Ciągle musiałam im opowiadać, jak było w L.A. Czy to miasto na prawdę jest takie śliczne , jak na filmach i czy da się spotkać dużo gwiazd.
Niespodziewanie przechodziliśmy koło spodka, w którym grali chłopcy. Każde wspomnienie wróciło..Znowu.
-Krzaki po koncercie zawsze spoko.- zaśmiała się Madzia, a ja wraz z resztą dołączyliśmy do chichotu. 
Wreszcie wróciłam do domu i napotkałam tam dziwne auto. Rejestracja nie była polska, coś jest nie tak. Weszłam na plac i ciągle przyglądałam się , czy ktoś nie wychodzi z domu.  "Może to BTR?"- pomyślałam podekscytowana, ale przypomniałam sobie, że to na pewno nie oni, ponieważ są w trasie. Chyba..
Z domu wyszła jakaś kobieta. Ciągle rozmawiała z moją mamą w języku angielskim. Nie przejęłam się tym i pobiegłam do swojego pokoju. Postanowiłam dziś przeczytać blogi przyjaciółek, które codziennie piszę newsy o chłopakach. To, co przeczytałam na blogu Gaby mnie zaszokowało. Podczas jednego z koncertów chłopcy mieli wylosować 4 dziewczyny do "Worldwide" ... Każdy z nich wybrał jakąś, a James się rozpłakał i zszedł ze sceny.
-Wow..- westchnęłam lekko przybita. Westchnęłam i patrzyłam na dalsze informacje. To , co znów zobaczyłam , chyba mnie ucieszyło.
"Logan postanawia odwiedzić ze swoją dziewczyną Polskę. Czy będą sami? Nie wiadomo." 
***********************
Nie podoba mi się tak trochę ten rozdział.. Jestem porąbana.. Tam taki zajebisty rozdział mi wyszedł, a teraz JEB! Jakiś niedojebany! -,- Soorki za to słownictwo, ale jestem zdenerwowana na siebie... -,- Jakbym miała być zadowolona z rozdziału, to musiałabym pisać od nowa od momentu, gdy Klaudia wysiada z samolotu, bo do tej pory było okej, ale potem już go zniszczyłam -,- Ugh!!! -,- Przepraszam no ;((
Rekord komentarzy! W poprzedniej notce skomentowano aż 13 razy *-* Ojejjj! Jesteście wspaniali! Kocham Was bardzo! <3
Zapraszam na nowego bloga :
http://crazy-for-you-btr.blogspot.com/

Czekam na komy.. Bajoo :* 

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 26. Jesteś jedyną.

Rozdział czytaj do ; STAY
_______________________________

Czasem zdrada coś kończy… Rozpada się jedność jak opuszczone szkło. Nie da się poskładać do kupy zdradzonego szczęścia. Nigdy już nie będzie tak samo, żal pozostanie na zawsze, jak wbity w serce nóż a wspomnienia powrócą przy każdej sprzeczce. Dlatego trzeba wybaczyć i odejść… na zawsze. 
Nie byłam w stanie słuchać tego, co chcą mówić mi przyjaciele. Wiem, że oni nie potrafili by mnie okłamać. Mogę im zawsze zaufać. Jednak nie to jest najgorsze.. Najgorsze jest to, że mówił, że mnie kocha, że jestem tą jedyną, a kilka godzin potem całował inną i zapewne mówił to samo.
-Wiecie co? Muszę iść się przejść. - szepnęłam zapłakana, a Carlos przyjacielsko mnie przytulił.
-Nie płacz... Nie warto. Na prawdę... - mówił głaskając mnie po głowie. Nina siadła obok i zaraz oderwała mnie od Peny. Popatrzyła na mnie z troską i ona również mnie przytuliła.
-Tylko nie zrób głupstwa.- powiedziała, a ja biorąc ze sobą telefon ruszyłam jeszcze na górę. Przebrałam się i tuż przy wyjściu z pokoju znów zrobiło mi się nie dobrze. Pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam. To ze stresu, mój organizm tak czasem reaguje. Umyłam porządnie jamę ustną i ruszyłam na dół.
-Wychodzę.- powiedziałam słabo, ciągle płacząc. Chcę stąd wyjechać, zapomnieć o tym, co się tu wydarzyło. Powinnam wrócić do Polski. Włożyłam słuchawki na uczy, założyłam kaptur na głowę i szłam przed siebie, nie patrząc na nic. Myślałam o każdej chwili tutaj, jak bardzo byłam naiwna. Szara, zwykła nastolatka z Polski, która nie jest idealna myślała, że jakiś super, przystojny, bogaty gwiazdor na nią spojrzy. Byłam głupia, ale za głupotę się płaci. Tyle czasu mu poświęcałam, łudziłam się, że na prawdę coś do mnie czuje. Już myślałam na poważnie o przyszłości. No tak, dzieli nas trochę duża różnica wiekowa, ale nie chcę pogłębiać tego, jak bardzo się myliłam. Wyjadę stąd. Rzucam swoje marzenia o ścianę, a one rozpryskują się na tysiąc kawałków i nikt ich nie może skleić... Nikt, prócz mnie samej. Zabłąkanej nastolatki, ze zranionym sercem, tonącej w morzu łez, szukająca deski, pnia, czegokolwiek, co powstrzyma ją przed utonięciem.
Ni stąd ni zowąd zobaczyłam, że idzie James. Postanowiłam bez wahania zawrócić do domu. Nie chcę tutaj dłużej być, chcę stąd wyjechać, zostawić to wszystko i nigdy więcej nie wspominać tych miłych, pięknych chwil spędzonych z gwiazdą. Zaczęłam biec, gdyż usłyszałam, że Maslow krzyczy w moją stronę, abym się zatrzymała. Nie miałam o czym z nim rozmawiać, wszystko między nami skończone, ale trzeba stanąć z tym oko w oko i powiedzieć, że to oficjalny koniec. 
Wbiegłam do domu, całkowicie zapłakana i ruszyłam na górę. Wszyscy, prócz Jamesa byli w domu. Nie wszyscy pewnie zaś wiedzieli o zdradzie Jamesa.
-Kochana!- słyszałam wołanie Anity, która biegła za mną po schodach.
-Nie teraz, proszę cię..- szepnęłam i zatrzasnęłam się w swoim pokoju. Położyłam się na łóżku i nie ukrywałam swoich łez i bólu, jaki mi towarzyszył odkąd się dowiedziałam o jego zdradzie. Nie przestanę o tym myśleć, puki stąd nie wyjadę! Wracam do Polski. Otworzyłam laptopa i od razu sprawdziłam linie lotnicze. Zadzwoniłam na skeypie do mamy i wszystko jej opowiedziałam.
-Jesteś pewna, że tego właśnie chcesz? Nie dasz mu się wytłumaczyć? - wypytywała współczująca rodzicielka.
-Nie chcę go widzieć. Zniszczył mnie, od środka. Od tylu lat o tym marzyłam! Od tylu lat mi się podobał! Byłam zapatrzona w niego jak w obrazek, a on to wykorzystał! Rozumiesz?!- płakałam jeszcze bardziej. Każde wspomnienie uderzało mnie z mocą kilkuset tonów. Bolało mnie to tak, jakbym leżała na torach, a pociągi ciągle by po mnie przejeżdżały. 
-Dobrze..To ja ci zamawiam bilet na jutro. Może być?- spytała, a wtedy wpadł do pokoju Logan.
-Przyszedł.- rzucił i wyszedł tak szybko, jak tutaj wszedł.
-Mamo muszę kończyć. Jutro samolot. O której?- wypytywałam.
-O 18. - powiedziała. - Zamówię ci przez angielską stronę, to na lotnisku odbierzesz bilet. Papa!- dodała i się rozłączyła. Henderson dobrze mówił.Nim zamknęłam sprzęt zobaczyłam zdyszanego Jamesa. Znów po policzku spłynęły ciężkie, gorzkie łzy.
-Klaudia, ja..
-Nie odzywaj się do mnie. Z nami koniec. Nie wiesz, jak to cholernie boli!! Nigdy tego nie będziesz wiedział, bo jesteś zadufaną w sobie gwiazdą, która nie potrafi zrozumieć, czym jest miłość dla kogoś, kto nie jest sławny, a kocha się w takiej osobie! Zrobiłeś mi nadzieję! Kochałam cię, zresztą, nadal kocham, ale nie będę już z tobą. To dla mnie za dużo. - mówiłam wstając i nadal płacząc. Każde słowo powodowało gorszy ból, więcej łez...
-Klaudia, ale ja na prawdę cię kocham! Ty nic nie rozumiesz!!!- mówił , próbując mnie jakoś uspokoić.
-Nie dotykaj mnie!!!- warknęłam z zaciśniętymi zębami. Patrzyłam na niego z wielką złością, w tym momencie nie było mi smutno, byłam na siebie wściekła.
-Nie rozumiesz!!! Ona chciała ze mną być, a dziś spotkałem się z nią, bo chciałem powiedzieć jej, że to ciebie kocham! Nie ją!!! Zrozum!- mówił James trzymając moje ręce. Wyrwałam je szybko i podeszłam do okna.
-Skoro tak odmawiasz dziewczynom, to mi odmówiłeś już dawno temu.- szepnęłam z założonymi rękoma. Nie patrzyłam w jego stronę. Znów zaczęłabym płakać, a nie chcę, aby on patrzył na to, że jestem słaba.
-Kurde nic nie rozumiesz! To ciebie kocham! Chcę z tobą być, nie z Halston, to ciebie kocham! Kurwa ogarnij to wreszcie, że to ty jesteś tą najważniejszą dziewczyną na całym moim świecie!!!- powiedział i podszedł do mnie. Uniósł mój podbródek do góry i spojrzał w zaszklone oczy. Od razu skierowałam spojrzenie w inną stronę.
-Zostaw mnie samą. To koniec James.. Jutro wracam do Polski..- szepnęłam patrząc na gwieździste niebo. 
-Jak to? Przecież jutro masz spotkanie z menagerem! Nie możesz wyjechać, od tak.
-Odwołam spotkanie. Powiem, że to nie moja bajka. A wylecieć mogę. Mama zarezerwowała bilet powrotny do domu. A teraz wyjdź. Proszę, zrób to ty, albo ja wyjdę, ale już tu nie wrócę.- powiedziałam cicho i spojrzałam na niego. Widziałam, że jego oczy się zaszkliły... Wychodząc przewrócił stolik, złapał wazon i roztrzaskał go o ścianę. Wtedy zaniosłam się płaczem... Usiadłam na parapecie i ciągle płakałam.Wycierałam łzy krańcami bluzy, ale one już były tak mokre, że to nic nie dawało. Usłyszałam, że ktoś chce wejść do pokoju. Spojrzałam w danym kierunku i zobaczyłam całą grupkę przyjaciół. Weszli i omijali każdy kawałek szkła, jaki był. 
-Boże co tu się działo?!- wrzasnęła Asia i popatrzyła na mnie. Zakryłam twarz rękami i znów zaniosłam się płaczem. Dziewczyny od razu podbiegły i mnie przytuliły.
-Nie płacz! Proszę... - szepnęła Anita i pogłaskała mnie po głowie.
-Ale się nie da...- powiedziałam cicho i dalej płakałam. Chłopcy również podeszli do mnie i mnie przytulili. 
-Jutro wracam do Polski...- rzekłam w pewnym momencie, a wszyscy od razu odeszli ode mnie o krok dalej.
-Ty sobie żarty stroisz, prawda?- wrzasnęła bardzo zdenerwowana dziewczyna Logana.
-Dziewczyno nie przejmuj się Jamesem! Spełniaj swoje marzenia! Nie przejmuj się nim! - powiedział Kendall.-Masz ogromny talent, wykorzystaj go, jeśli ktoś daje ci szansę! Nie poddawaj się tak łatwo.
-Nie namówicie mnie, żebym została, wszystko tutaj mi przypomina te chwile z nim. Nie chcę, nie chcę dłużej o tym myśleć. Mama zarezerwowała bilety, więc przykro mi...- przetarłam oczy i usiadłam na łóżku. Reszta również się porozsiadała, ale tak, żeby mnie mieć na oku.
-Ehh... Proszę cię, nie wyjeżdżaj..- powiedziała Nina. 
-Błagam, nie proście, bo robi mi się jeszcze smutniej. 
-Ale my ci nie damy wyjechać!- zawołał Pena, a każdy na niego spojrzał.-Jesteś tutaj potrzebna! Prawdziwa przyjaciółka!!! - dodał, a ja pomimo tego płaczu na moment się uśmiechnęłam. 
-Przepraszam was. Jesteście najlepszym, co mnie w życiu spotkało, ale ja nie dam rady... Muszę wrócić tam, skąd tu przybyłam. To nie miejsce dla mnie. Ten świat, to wszytko.. Wydawało się być tak pięknie... Teraz właśnie zrozumiałam, że wszystko wraca do normy. Wrócę do Polski i będę musiała się skupić znów na nauce, jak zawsze będę pogodną Rusher, która nikomu nie powie, że widziała was, że była z wami pod jednym domem, a z jednym z nich miała letni romans. Tak właśnie, tak jak wszystkie letnie romanse, musiały się kiedyś skończyć..- zakończyłam swoje przemówienie i przez chwilę zapadła cisza.
-Dlaczego będziesz ukrywać, że nas nie znasz? My cię znamy i się z tym nie kryjemy...- westchnął Logan.
-Zrozum, że jakbym powiedziała którejkolwiek dziewczynie, która kocha się w was i mogłaby was słuchać godzinami, to nie dałaby mi życia. Wypytywała by mnie o wszystko, a ja tego nie chcę.- szepnęłam i wytarłam oczy. - Przeproszę was, ale muszę zacząć się pakować. Jutro o 18 mam wylot. - powiedziałam wstając z łóżka. Każdy mnie przytulił jeszcze raz i wyszedł. Ja zaś zaczęłam sprzątać cały bałagan, jaki tu panował. Zbierając szkło , znów płakałam, przecięłam się kilka razy, ale za którymś tak mocno, że zaczęłam krzyczeć. Krew się lała jak woda z kranu, a ja nie mogłam jej zatamować. Poszłam do łazienki i z apteczki wyjęłam bandaż. Udało mi się zatamować krwotok, ale byłam zła na siebie , ciągle płakałam. Miałam tego dość. Rzuciłam to wszystko i wybiegłam za dom. Znajdował się tam las, do którego zmierzałam. Będąc już w nim, było strasznie ciemno. Ja padłam na kolana i zaczęłam krzyczeć.
-DLACZEGO?! DLACZEGO MUSIAŁAM TO BYĆ JA?!- i ciągle płakałam. Scena jak z filmu, ale tak było na prawdę. Miałam sobie za złe, że tak szybko się na wszystko zgodziłam. Postanowiłam wrócić i położyć się spać. Wzięłam szybko prysznic i położyłam się do łóżka. Zasnęłam....

Następnego dnia, gdy głowa niemiłosiernie mnie bolała, a oczy szczypały i łzawiły od płaczu, zeszłam na dół. Widziałam wszystkich przyjaciół, prócz jednego. 
-O boże.. Jak ty wyglądasz..- wystraszyła się Asia i podbiegła do mnie. - Jesteś cała we krwi! Co ty zrobiłaś z ręką?!- zapytała z niedowierzaniem.
-Wypadek przy wczorajszym sprzątaniu.- westchnęłam i skierowałyśmy się obie do łazienki. Przyjaciółka zmyła mi zeschniętą krew z twarzy i odwinęła bandaż.
-Powinniśmy jechać do szpitala, bo to za ciekawie nie wygląda.- powiedziała poważnie Asia.
-Nie ma takiej potrzeby..- westchnęłam, a wtedy pojawił się Kendall.
-Jest i to pilna potrzeba! Całą noc krwawiła ci ręka! Dziewczyno ty nic chyba nie rozumiesz! Nie zdajesz sobie sprawy z tego, co może się stać!!- powiedział i wyjął telefon. Usłyszałam, że dzwoni na pogotowie.
-Ogłupiałeś? Nie dzwoń po tych idiotów! Sama tam pojadę, jak tak bardzo chcecie!!!- wrzasnęłam zdenerwowana. Poszłam szybko na górę i przebrałam się w coś luźnego. Zeszłam na dół i udałam się z przyjaciółmi do auta. 
3 godziny potem...
Siedziałam w swoim pokoju i dziewczyny pomagały mi się pakować, ponieważ lewa ręka była zszywana i strasznie mnie bolała. 
-Może daj mu szansę, znaczy nie, że w związku, ale ogólnie..- powiedziała Anita pakując moją sukienkę.
-Nie... Odkąd mnie znasz , mówiłam, że nie wchodzę drugi raz do tej samej rzeki. Nie chcę mieć z nim nic do czynienia! - zawołałam i usłyszałam , jak ktoś krzyczy pod moim balkonem. Wyszłam i zobaczyłam Jamesa z bukietem kwiatów.
-Klaudia! Przepraszam! Wybacz mi!- mówił, a ja machnęłam ręką i weszłam do środka. Nadal jednak słyszałam jego głos.
-Pamiętasz? Spotkanie w parku? - postanowiłam wrócić. Chciałam wysłuchać tego, co ma mi do powiedzenia.
- Wtedy... W Katowicach? Nie wiem, co wtedy czułaś, ale mogę zgadywać, że byłaś podekscytowana naszym koncertem.. Potem co? Worldwide... To ono nas połączyło! Potem spotkanie w galerii... To przeznaczenie...
* OD TERAZ CZYTAJ PRZY ; WORLDWIDE *
-Zrobiłem błąd, wiem, ale każdemu człowiekowi przypada druga szansa.. Ja nadal bardzo cię kocham, jak teraz wyjedziesz, nie wiem, co zrobię. Jesteś moim natchnieniem, muzą, bez której nie potrafiłbym śpiewać... Może wcześniej umiałem, ale teraz nie potrafię.. Jesteś dla mnie bardzo ważna .. Bardzo cię przepraszam...Wróć do mnie..- mówił, a jego głos wskazywał, że chyba zaczyna płakać. 
-James.. Nie ma do czego wracać. Zrobiłeś błąd, dobrze, że się przyznałeś, ale widocznie tak miało być. Nie byliśmy sobie przeznaczeni...- powiedziałam cicho i wróciłam do pokoju. Ledwo powstrzymywałam łzy, które tak bardzo cisnęły mi się do oczy. Nie będę płakać!- powiedziałam sobie w myślach i skupiłam się na pakowaniu. Dochodziła 16.15 , więc postanowiłam iść wziąć kąpiel. Ubrałam się i spojrzałam w swoje odbicie.
-Mimo, że nie jestem idealna, bogata i sławna, zasługuję na miłość.- powiedziałam sama do siebie i otarłam łzę. Z walizkami zeszłam na dół i postanowiłam ostatnie godziny posiedzieć z przyjaciółmi.
-Jesteście niesamowici. Kocham was jak bracia!- rzekłam załamującym się głosem. Przytuliłam każdego z nich i spojrzałam w ich kierunku. Znów zaczęłam płakać. - Będę opowiadać to swoim dzieciom, jak poznałam sławne gwiazdy i się z nimi zakumplowałam. Życzę wam, aby wasza sława nigdy nie umarła, żebyście byli tak popularni jak The Beatles. Na prawdę, wasza muzyka jest niesamowita...- westchnęłam i otarłam łzy.
-Daj spokój! Nie płacz już..- powiedział Kendall i posłał mi ciepły uśmiech.
-Żeby się dało. Smutno mi, że teraz się z wami muszę żegnać. Jest mi tak cholernie przykro, że tak bajka się już kończy...
-Nie musi się kończyć, to ty ją szybko zamykasz..- rzekł Henderson. Nikt się nie odezwał, zapanowała cisza. 
-Nie to, że stoję po stronie Jamesa, ale.. On na prawdę cię kocha.. Może popełnił błąd, ale kto ich nie popełnia?- dodał zaraz Logan.
-Nie namawiaj mnie, żebym do niego wróciła... Nie chcę znów tak cierpieć.. To dla mnie za dużo...- szepnęłam i wstałam, ponieważ była 17;30. Zaczął boleć mnie brzuch... Czuję, że coś się wydarzy...
Po 5 minutach byliśmy, wszyscy, na lotnisku.
-Kocham was chłopaki. Oddana Rusher forever..- szepnęłam. Podeszłam do Carlosa i go przytuliłam.
-Siemasz karzełku. Nie mogę przywyknąć do tego, że jesteś niższy ode mnie. Ale i tak jesteś fantastyczny! - powiedziałam, a on uśmiechnął się, gdy go puściłam. Podeszłam do Kendalla.
-Wiem, że podoba ci się Asia... Działaj! Tylko nie skrzywdź, tak jak James mnie.- zagroziłam, ale zaraz wybuchnęłam śmiechem. Łzy już leciały, ale nie chciałam na nie zwracać uwagi. Niech płyną.
-Logan.. Ty też nie skrzywdź mi przyjaciółki, bo nie wiem, co ci zrobię. Jesteś niesamowitym chłopakiem, tak trzymaj... Mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy.- powiedziałam i uścisnęłam go mocno.
-Na pewno. Obiecuję, że wszyscy się jeszcze spotkamy.- zaśmiał się. Nie było Jamesa... Chciałam się chociaż pożegnać..
Podeszłam do dziewczyn i mocno je przytuliłam. Znów płakałam jak dziecko.
-Nie no proszęę! Nie wylewaj znów tych łez.. To jest daremne. On to ostatni dupek!- wrzasnęła Asia i mocno mnie przytuliła.
-Hahah.. Żeby mi tak łatwo było to powiedzieć..- szepnęłam. Uściskałam każdą z nich i zobaczyłam jego.. Biegnącego w moją stronę, z bukietem róż, w garniturze.. Zasłoniłam twarz rękami i patrzyłam na niego. 
-Błagam nie wyjeżdżaj..- mówił zdyszany, gdy był już tuż przede mną.
-Nie James.. Muszę... Nie chcę tutaj dłużej być.. Skrzywdziłeś mnie i to bardzo.. Najgorsze jest to, że ..- i tu już bałam się dokończyć.
-Że co?- spytał i spojrzał mi w oczy.
-Straciłam coś z tobą, może pamiętasz.. - westchnęłam i płakałam jeszcze bardziej..
-Nie wyjeżdżaj! Kocham cię no! ... EJ! LUDZIE SŁUCHAJCIE! KOCHAM TĄ DZIEWCZYNĘ! JAK MAM JĄ ZATRZYMAĆ, ŻEBY NIE WYJECHAŁA?!- zaczął krzyczeć, a ludzie dookoła zaczęli się na nas patrzeć. Usłyszałam pisk. Zobaczyłam tabun dziewczyn, które biegną w stronę chłopaków. 
- Widzisz... Ty masz swoje życie, różni się ono od mojego..- powiedziałam i przytuliłam go na pożegnanie.
-Pamiętaj, że mimo wszystko, mimo krzywd i łez, nadal cię kocham..- szepnęłam i odeszłam , a fanki stanęły na moje miejsce. Maslow przedostał się z tego sztucznego tłumu, zatrzymał mnie i pocałował.
-Nie dam ci odejść, rozumiesz? Nie dam!!!- powiedział i znów się złączyliśmy.
-Dlaczego James?! Dlaczego ty znowu mi to robisz.?- wrzasnęłam zanosząc się łzami.
-Bo cię kocham! Ty mnie też! Masz tu zostać! Ja cię potrzebuję!!!- krzyczał równie głośno jak ja. Przytulił mnie, a ja wyrwałam się z jego objęć.
-Nie James... Koniec..- szepnęłam i zaczęłam biec do odprawy biletowej.. Odwróciłam się i zobaczyłam załamanego Maslowa, resztę przyjaciół, dziewczyny, które płakały i chłopaków, którzy je pocieszali..
-Żegnajcie.- szepnęłam i przeszłam przez barierkę.
**************************
Woooow... No to mi się udało... Podoba mi się ten rozdział. Wymyśliłam go w nocy, gdy nie mogłam spać. Powiem, że chyba jestem z niego baaardzo zadowolona.. <3 A Wy jak sądzicie? Podoba się? 
Czekam na Wasze komy. <3 Buziaki :*

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 25. Awantura.

James stał z wielkim lampionem w dłoniach, który był odpalony.
-Wiedziałaś, kiedy przyjść.- uśmiechnął się czule i złożył na moich ustach pocałunek. Złapał mnie delikatnie za dłoń i położył ją tak, abym i ja trzymała wraz z nim dany przedmiot.
-Teraz się skup. Pomyśl życzenie, ja też to zrobię, a potem go puścimy. Dobrze?- spytał, a ja przytaknęłam. Jedną ręką mocno go objęłam i pomyślałam jedno; Chcę być z nim już na zawsze. Bardzo go kocham i nie wiem, jak potrafiłabym bez niego żyć.
-Ja już.- szepnęłam i spojrzałam w tlący się płomień , który utrzymywał w pionie lampiona.
-Ja również. Puszczamy na trzy. Raz...Dwa... TRZY!- i puściliśmy go wolno, a on poszybował ku górze i leciał w gwieździste niebo.
-Kocham Cię, wiesz?- złożył delikatny pocałunek na czubku mojej głowy.
-Ja ciebie też, James.
Tkwiliśmy chwilę w ciszy, aż wreszcie postanowiliśmy wrócić do domu. Wolnym krokiem kierowaliśmy się wąskim chodnikiem, słysząc przejeżdżające auta. Trzymaliśmy się za ręce, patrząc prosto przed siebie. Chwilami zerkaliśmy na siebie kontem oka, przez co oboje się uśmiechaliśmy. Zwierzęta, które teraz słychać było najbardziej, tworzyły nastrój, który był idealny w tym momencie. Pomimo tego, że jesteśmy w mieście, czuć było tutaj las.
-Ah..-westchnęłam w pewnym momencie.
-Coś się stało?- spytał, a ja ruchem głowy zaprzeczyłam.
-Po prostu... Po prostu to wszystko jest takie piękne. Ten nasz związek, jest prawie nie realny oczami obcych ludzi. Nikt nigdy nie pomyślałby, że taka gwiazda jak ty, może spotykać się z polką, która na dodatek nie jest sławna, piękna, ani bogata.
-Nie liczy się to co jest na zewnątrz. Piękno przeminie, serce będzie takie samo. Pieniądze, to rzecz nabyta. I czy ty powiedziałaś, że nie jesteś piękna?- spytał, a ja przytaknęłam. - Jesteś moją dziewczyną z okładki kochanie. Nie chcę żadnej innej, żadnej nadzianej, sztucznej, sławnej dziewczyny. Wolę naturalną, szarą myszkę, która dla mnie jest całym światem! - zatrzymaliśmy się i zarzucił na moje biodra swoje ręce. Patrzyłam mu w oczy i widziałam w nich blask.
-Ty to umiesz bajerować dziewczyny.- uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek.
- Przesadzasz! Mówię tak , jak jest. A , że ty masz niski poziom samooceny..- westchnął i przytulił mnie mocniej do siebie.
-Wracajmy.- szepnęłam i znów złapaliśmy się za ręce. Kierowaliśmy się drogą powrotną do domu, gdy nagle mój telefon zaczął dzwonić. Widziałam na wyświetlaczu numer mamy.
*** ROZMOWA***
J-Ja M-Mama
J; Mamo, wiesz ile te połączenia cię wyniosą?!
M; Nie inteeresuje mnie to! Nie mogłam się z tobą skontaktować inaczej! Więc teraz szybko mi mów, co u ciebie!
J; No świetnie. Wracam ze spaceru. Byliśmy z Jamesem puścić lampiona, a teraz wracamy do domku, bo już jest po 20.
M; Romantycznie. *śmiech* A tak w ogóle..?
J; Jutro o 12 mam mieć spotkanie z jednym z dyrektorów wytwórni płytowych.
M; JAK TO!? Dlaczego mi nic wcześniej nie powiedziałaś!? Dlaczego mi nie powiedziałaś, że śpiewasz?
J; Nie interesowałaś się! Co ci będę mówiła!?
M; Interesuję się! Nawet nie wiesz jak bardzo!! Jakbym się nie interesowała, to bym teraz do ciebie dzwoniła? Raczej nie! Ale nie kłóćmy się! Jak on cię znalazł?
J; Byliśmy raz na spacerze , no i w parku była taka grupka ludzi, która grała, ale nie mieli solistki, więc usiadłam obok nich, poprosiłam, żeby zagrali STAY RiRi, no i wtedy usłyszał mnie ten mężczyzna.
M; Ojeju! Moja córcia będzie sławna! Nawet nie wiesz, jak się cieszę!
J; Cieszysz się, bo kasy przybędzie? Gdyby nie ten przyjazd tutaj, dalej nie wiedziałabyś o moich ulubionych hobby. Nie ważne. Kończę. Zadzwonię jutro na skeypie. Pa.
M; Nie obrażaj się , proszę! ... No nic. Pa
*** KONIEC ***
Westchnęłam ciężko i schowałam telefon do torebki.
-Co się stało?- spytał James. Ja tylko machnęłam ręką i szłam dalej. Nie chciałam z nim o tym rozmawiać.
Dotarliśmy do domu, a na wejściu usłyszeliśmy niezłą kłótnię. Wbiegliśmy do domu i kogo zobaczyliśmy?  Demi Lovato , która nieźle kłóci się z Loganem i Anitą.
-Zrozum, że to koniec! Nie będziemy już razem! Nic do ciebie nie czuję! - krzyczał Logan.
-Ale ja cię kocham! Co ona ma, czego ja nie mam!? - wypytywała.
-Ona jest sobą, nie robi histerii z byle powodu, cieszy się chwilą, jest normalna i jest przede wszystkim sobą!! Skończ dziewczyno temat. - wtedy Dami chciała się na niego rzucić ( w sensie, że pocałować xd), ale wtedy zainterweniowała Anita.
-Kochana. Tam masz drzwi. Jeśli nie wyjdziesz dobrowolnie, będzie z tobą cienko.- westchnęła już w miarę opanowana blondynka. Puściłam wtedy Jamesa i wbiegłam do salonu.
-Co się tu kurde dzieje?! Czego ty tu jeszcze chcesz?! - wrzasnęłam na Lovato.
-Jak to co? Przyszłam do swojego chłopaka.- uśmiechnęła się głupio, a widząc minę prawdziwej dziewczyny Logana, przeszyły mnie niemiłe prądy.
-Wyjdź.- rzekłam i pokazałam ręką drzwi.
-Nie.- rzuciła jak gdyby nigdy nic. Spojrzałyśmy sobie z Anitą porozumiewawczo w oczy i obie podeszłyśmy tak blisko niej, że prawie zaczęłyśmy ją bić, ale wtedy zainterweniowali chłopcy. Cała reszta zeszła na dół patrzeć na potok wydarzeń.
-WYPIERD***J! - wrzasnęła bardzo zdenerwowana Anita. Ja próbowałam się wyrwać z uścisku Jamesa.
-Puść mnie no! Nie pozwolę jej kurde zatruwać nam życia. Niech wyjdzie, albo trafi na ojom!!!- krzyczałam dalej się rzucając.
-Ale zrozum, że pobicie jej nic nie da! - mówił Maslow. Nie słuchałam go w ogóle, więc Carlos i Kendall widząc moje zachowanie, postanowili wyprowadzić siłą Lovato. Jeden wziął ją za nogi, drugi za ręce, a Demi próbowała się wyrwać. Zaczęła piszczeć, a gdy była już na ulicy, wtedy chłopcy zamknęli furtkę na klucz i zagrozili jej, że jeśli jeszcze raz wtargnie na ich posiadłość, zadzwonią po policję i postarają się o zakaz zbliżania.
W tym samym czasie Logan i James próbowali nas uspokoić. Obie byłyśmy strasznie zdenerwowane.
-Z kim ty kurde byłeś?!- wrzasnęłam ironicznie w stronę Hendersona.
-Proszę, nie przypominaj, dobrze?- westchnął, a Anita nie wiadomo dlaczego się rozpłakała.
-Już cii..- szepnęłam i ją przytuliłam.
-Dlaczego płaczesz? - spytał zatroskany Logan. Usiadł również koło niej i wyrwał mi ją z objęć. Dało nam to do zrozumienia, abyśmy zostawili ich samych. Asia, ja, James, Nina, Carlos i Kendall skierowaliśmy się więc do kuchni. Usiedliśmy przy stole i w milczeniu siedzieliśmy.
-Ej Nina, pójdziemy się przejść?- spytał Carlos.
-Jasne! Chodźmy!- uśmiechnęła się i wyszli.
-Coś między nimi iskrzy! - zawołała Asia, a  każdy się zaśmiał.
~Oczami Niny~
Szliśmy z Carlosem w stronę parku.
-Co powiesz na Wesołe Miasteczko? - zasugerował, a ja bez namysłu się zgodziłam. Przeszliśmy przez pobliski "las" i słyszeliśmy już ten dźwięk, pisk i melodyjki , które wydobywały się z różnych maszyn w miasteczku.
-No to może na sam początek Rollercoaser? - uśmiechnął się i złapał mnie za rękę. Zaniemówiłam, więc tylko pokiwałam głową, że się zgadzam. Pena nieoczekiwanie złapał mnie za rękę i kierowaliśmy się do kolejki na wybraną atrakcję.
-Boisz się?-spytał, gdy byliśmy już w wagoniku.
-Coś ty! Ja? Nina? Mam się czegoś bać?- zaśmiałam się sarkastycznie, a on dołączył się po chwili. Kolejka ruszyła i zaczęliśmy wjeżdżać pod górkę. Nagle zatrzymaliśmy się na chwilę, a przed nami był bardzo stromy zjazd.
-Wiesz co?- spytałam bardzo szybko.
-Co?- z wielkim uśmiechem spojrzał na mnie.
-Zaczynam, się baaAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAaaaaać..- wrzeszczałam, gdy zaczęliśmy zjeżdżać. Wtuliłam się w klatkę piersiową chłopaka i zamknęłam oczy. Mocno zacisnęłam w rękach jego t-shirt i czekałam aż się skończy. Wtedy poczułam, że zatrzymaliśmy się do góry nogami.
-Wooo hooo! - zawołał Carlito, a ja otworzyłam lekko powiekę, aby sprawdzić co się dzieje. Moje przypuszczenia nie myliły. Chwilę tkwiliśmy do góry nogami.
-AAAAAAAA! Błagam! Zjedźmy na dół! Zrobię wszystko! Zaraz stąd wypadnę! Błagam! Chcę być już na dolee!- mówiłam prawie ze łzami w oczach.
-Nie bój sie. Trzymam cię.- powiedział Carlos i mocno mnie złapał. Po chwili czułam się zupełnie bezpieczna. Wszystkie moje lęki wyparowały. To co robi Pena jest przesłodkie.
Wreszcie kolejka się zatrzymała i jak oparzona wyskoczyłam z niej.
-NIGDY WIĘCEJ NIE WSIĄDĘ NA TO COŚ!- powiedziałam bardzo głośno. Carlos mnie dogonił i złapał za rękę.
-Podobało się, co?- spytał i cmoknął mnie w policzek, przez co mimowolnie uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
- W tym momencie tak. - zaśmiałam się, a on do mnie dołączył. Podeszliśmy do stoiska, gdzie napełniało się baloniki wodą, aż pękną.
-No to może coś wygram.- powiedziałam i wzięłam jednego "losa". Dostałam pistolet na wodę i zaczęłam celować w balonik. Niestety mi się nie udało.
-To może ja spróbuję?- poprosił o kolejny los i ... Udało mu się.
-Wybierz sobie któregoś z tych misiów. - powiedziała kobieta i pokazała trzy ogromne, puszyste misie. Jeden był zwykły, czarny. Drugi był koloru kawowego, który trzymał poduszkę z napisem HUG ME , a trzeci, moim zdaniem najlepszy, był też kawowy, ale był większy od reszty i trzymał serce z napisem; I LOVE YOU.
-Poproszę tego trzeciego. -powiedział Carlos,a starsza kobieta mu go podała. Wziął od niej go i spojrzał na mnie. Mimowolnie na mojej twarzy pojawiał się coraz większy uśmiech.
-Proszę. Dla cudownej dziewczyny, która nawet w obliczu strachu jest nieziemska!- powiedział to i wręczył mi misia , całując mnie w policzek. Byłam cała w skowronkach.
-Idziemy teraz na diabelski młyn?- spytałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Tak, tylko poczekaj chwilę, pójdę po watę cukrową. Nie ruszaj się stąd nigdzie, bo nie chcę cię zgubić, dobrze?- spytał, a ja pokiwałam głową. Ten szybko odbiegł ode mnie, a ja miałam chwilę na rozejrzenie się po terenie. Napotkałam Jamesa, ale nie z Claudią. Była to inna dziewczyna. Widać, że był z nią ... Szczęśliwy? Wysoka, szczupła blondynka, z ... dziwnym uśmiechem. Postanowiłam zrobić im zdjęcie. Zobaczyłam nagle, że James się z nią zaczyna całować.
-Co jest kurwa?!- powiedziałam po ciuchu do siebie i zrobiłam im zdjęcia. Widocznie James mnie zauważył, bo bardzo szybko się od niej oderwał. Zostawił ją i podbiegł do mnie.
-Nie no błagam! Nie mów Klaudii.- rzekł, a wtedy przyszedł Carlos.
-Ale czego ma Nina nie mówić? - spytał rozkojarzony Pena.
-Ten idiota zdradza Klaudię!!! Rozumiesz?! - wtedy latynos wypluł to, co miał w buzi i spojrzał na niego z nie dowierzaniem.
-Serio?! Stary co ty robisz w ogóle?! - mówił widocznie równie zdenerwowany.
-Błagam, nie mówcie jej tego. To jest Halston, ale nie chcę się z nią wiązać. Chciałem właśnie z nią o tym pogadać..
-I tak sobie mówisz, że nie chcesz z nią być?! Przez pocałunki!? Jesteś zwykłą świnią!!! -wrzasnęłam zdenerwowana i odeszłam jak najdalej od niego.
~ Oczami Carlosa ~
Nie wierzyłem w to co się przed chwilą zdarzyło.
-Przecież jesteś z Claudią szczęśliwy, tak?! To dlaczego do jasnej cholery to zrobiłeś co?! Kurde ogarnij się chłopie.
-Nic nie rozumiesz! Mnie na prawdę nic nie łączy z Halston!!!- bronił się Maslow.
-Wiesz co? Nie chcę z tobą gadać. Zachowałeś się jak dupek! Mężczyzna powinien mieć chuja , a nie nim być. - westchnąłem i odszedłem od niego , zostawiając go całkowicie wstrząśniętego.Znalazłem Ninę i miałem zamiar jej wyznać dziś swoje uczucia. Jest na prawdę wspaniała! Kendall dużo mi o niej opowiedział. Wiem o niej wszystko. Chciałbym z nią być, bo jest na prawdę fantastyczna. Jeśli da mi szansę, to na pewno nie potraktuję jej tak jak James Claudię.
-Kochana! Spokojnie! James, fakt, zachował się jak świnia, ale to nie zmienia faktu, że ma jeszcze szansę się wybronić, chodź ja na jego miejscu nie pokazałbym się ze wstydu Claudii. Co ona poczuje, gdy się o tym dowie...- westchnąłem, kierując się w stronę Diabelskiego Młyna. Zajęliśmy kolejkę i nadal dyskutowaliśmy o tej sytuacji, którą widzieliśmy.
-Może.. Może nie mówmy na razie tego Claudii. Co ty na to?- spytałem.
-No chyba śnisz! Nie chcę, aby ona była oszukiwana! Jak się dowie, że my o tym wiedzieliśmy i tego nie powiedzieliśmy, to się obrazi! A im dłużej z nim będzie, tym bardziej będzie go kochała!!! - powiedziała przejęta dziewczyna. Przytuliłem ją i pogłąskałem po głowie.
-Wszystko będzie okej. Zobaczysz. - pocałowałem ją w policzek i zasiedliśmy w jednym wagoniku.
Gdy byliśmy na górze zapanowała niezręczna cisza. Postanowiłem jej to powiedzieć.
-Słuchaj, bo ja... Ja chciałem.. Chciałem ci to powiedzieć. Powiem! A co mi zaszkodzi! No chyba mnie nie wyśmiejesz, prawda ?- upewniłem się, a ona się uśmiechnęła i zaprzeczyła. -Okej. To mówię.. No więc.. Emm..-plątałem się w wypowiedzi.
-Śmiało Carlos! Mów!- powiedziała i złapała mnie przyjacielsko za rękę.
-Podobasz mi się no ! Zależy mi na tobie!!- wyrzuciłem szybko te słowa z ust i patrzyłem na jej reakcję. Ona widocznie była...  Przerażona? Może zdziwiona moim wyznaniem.
-Na prawdę Carlos?-upewniła się, a ja w odpowiedzi ją pocałowałem w usta.
-Zostaniesz moją dziewczyną?- spytałem z nadzieją, a ona nie odpowiedziała, tylko mocno mnie przytuliła i pocałowała znów.
-Czyli tak?- upewniłem się, a ona przytaknęła.
~ Oczami Claudii ~
Siedziałam sama w swoim pokoju. Nikogo nie było w domu. James powiedział, że musi coś załatwić na mieście, Logan i Anita poszli na miasto. Kendall zabrał gdzieś Asię, bo musi z nią o czymś porozmawiać. Carlos i Nina też poszli się gdzieś przejść. Zostałam sama. Postanowiłam pogasić wszystkie światła w domu i usiąść na parapecie. Wyglądałam przez okno, z którego widać było ocean. Ptaki i gwieździste niebo miało tyle uroku w sobie, że mogłam patrzyć się na ten krajobraz dniami i nocami. Rozmyślałam teraz, co może robić teraz James. Kocham go i to bardzo. Ilekroć ja to mówiła, tylekroć jeszcze się powtórzę.
-KLAUDIA?!- usłyszałam wołanie z dołu. Pewnie to Nina i Carlos. Zbiegłam więc do nich i zastałam ich bardzo radosnych, ale za razem smutnych.
-Jestem!- zawołałam uśmiechnięta.
-Musimy ci coś powiedzieć. Mamy dwie wiadomości. Która pierwsza?- spytał Carlos.
-Dobra.- rzekłam od razu.
-JESTEŚMY RAZEM!-zawołała Nina i mocno mnie przytuliła. To było jej marzenie.
-Ojej! Brawo i gratuluję!! Aaa! Szczęściara! Carlos to na prawdę wspaniały facet!- pogratulowałam i teraz wyczekiwałam tej złej wiadomości.
-Chodźmy do salonu lepiej.- powiedział Pena, więc posłusznie się tam udaliśmy. Usiedliśmy na kanapie i zapadła chwila ciszy.
-No mówcie no! - zawołałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
-James cię zdradza.- rzekła Nina i spuściła głowę w dół.
-Jak to?-spytałam na razie nie wyrażając swoich emocji. Wtedy przyjaciółka wyjęła swój telefon i poszperała w nim coś. Podała mi go i zobaczyłam zdjęcia Jamesa i jakiejś dziewczyny, którzy się całują. Do oczu napłynęły mi łzy. Wiedziałam, że to nie będzie trwać wiecznie...
_________________
Woaw! No to mi się długi rozdział udał. Nie powiem, ale jestem nawet z niego zadowolona. Teraz akcja się bardzo dziwnie potoczy :D Powiem, że będzie bardzo ciekawie :3 +Nina Rusherka  a Tobie jak podoba się akcja z TB w roli głównej . :D Romans z Peną się zaczyna :3 Huehuehue xd  jak myślicie, co teraz zrobi Claudia? ;> Czekam na Wasze przypuszczenia. Jak Wy oceniacie ten rozdział? W następnym postaram się tak rozwinąć uczucia Claudii i "kłótnię" między Jamesem i Claudią, żebyście się popłakały *-* To miałam w planach, odkąd założyłam bloga, więc teraz tylko napisać. Rozdział nawet bardzo długi mi wyszedł, co mnie bardzo cieszy. ;)
Dobra ocenę zostawiam Wam, a teraz filmik, który kocham! <3

Hahaha Loofann co se tam robi! <3 Hahhaah *-* Albo Kendall i jego "SZEJK IT PUPA" hahah xD ♥ Kocham tych wariatów <3
PROSZĘ KOMENTUJCIE ROZDZIAŁY! <3 BŁAGAM NO! <3
Do usłyszenia Claudia Maslow ♥♥♥

sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 24. Ładnemu we wszystkim ładnie.

I wyszedł haftowany paw , którego nijak się nie spodziewałam. James pobiegł za mną do łazienki i trzymał mi włosy, żeby je nie pobrudzić.Padłam zmęczona porankiem na zimne,kawowe płytki. Chłopak zakłopotany kucnął przede mną i spojrzał mi w oczy.
-Wszystko już okej? - obdarował mnie ciepłym uśmiechem, a ja przytaknęłam.
-Tak, tak. Wszystko okej.Po prostu może zjadłam coś niedobrego i to zwróciłam.
-Tak mnie nastraszyłaś, na prawdę...-szepnął i objął mnie swoimi męskimi ramionami. Poczułam jak robi mi się cieplej na sercu. Oboje połączeni rękoma ruszyliśmy do reszty, która była nadal w salonie.
-Już wszystko w porządku? -  zapytała zatroskana Anita. Pokiwałam twierdząco głową i usiadłam na kanapie. Dziewczyny siedziały ze smutnymi minami, a chłopcy je obejmowali.
-Zostańcie tutaj. Nim się obejrzycie, my tu wrócimy.- prosił Carlos. Miał rację , gdybyśmy zostały ten tydzień w L.A mogłybyśmy zmienić nasze życie. Przypomniało mi się, że posiadam wizytówkę do mężczyzny, którego spotkałam w parku. Może... Może spróbowałabym jako jakaś sławna gwiazda?
-Pamiętasz tego mężczyznę w parku, który podał mi swoją wizytówkę, gdybym chciała śpiewać zawodowo?- spytałam cicho Jamesa.
-Jasne, że pamiętam. Powinnaś się zgodzić, bo masz na prawdę niesamowity talent. - powiedział i odgarnął mi pasmo moich blond włosów za ucho. Uśmiechnęłam się i posiedziałam z przyjaciółmi.
-Ej my się zbieramy. Gusttavo czeka na nas w studio. Pewnie musimy obmówić jakieś sprawy związane z trasą. - rzekł Kendall, a cała reszta wstała na równe nogi. James delikatnie pocałował mnie na pożegnanie i stojąc w drzwiach odwrócił się w moim kierunku;
-Będziesz tęsknić?
-Oczywiście. Już tęsknię, bo jesteś tak daleko ode mnie kochany.- powiedziałam i oboje ciepło się do siebie uśmiechnęliśmy. Ktoś powiedziałby, że jesteśmy za młodzi, żeby zrozumieć pojęcie miłość. Jeśli miłość, jest czymś, czego nie da się od tak wyleczyć, zapomnieć, nie chcieć, to właśnie teraz jestem zakochana, a ze mnie wylewa się to uczucie.
Będąc w pokoju ciągle myślałam nad tym, czy zadzwonić do tego mężczyzny. Mam wielką prawdopodobność, że mogę zostać tutaj już na stałe, nie wrócę do Polski, której nie cierpię od dziecka. Spełnię każde marzenie, które kiedykolwiek miałam. Usiadłam wreszcie na krańcu łóżka. Wzięłam wizytówkę do ręki i telefon. Patrzyłam bacznie na nią ślepym wzrokiem i przełknęłam głośno ślinę. Bałam się... Bałam się tego, jak bardzo zmieni się moje życie. Co może się stać? Ale ... W końcu zawsze chciałam być sławna. Czemu tego nie zrobić? Skoro takie były moje marzenia, teraz klucz do nich został podany mi na tacy. Wykręciłam wreszcie numer telefonu i gdy miałam wcisnąć POŁĄCZ zawahałam się. "Tak, zrób to Klaudia! Zrób to teraz."- jakiś głos mówił mi co mam robić. Nie będę się kłóciła z tym , czego zawsze chciałam. Jeśli marzenia da się spełniać, to trzeba je chwytać i dążyć do ich ziszczenia.
-Halo?- usłyszałam ten sam głos. Męski bas, tę chrypkę i brytyjski akcent.
-Witam. Jestem Claudia. Słyszał mnie pan około dwóch dni temu w parku, gdy śpiewałam piosenkę Rihanny. Kazał mi pan zadzwonić, gdy przemyślę tę decyzję.
-I jak? Już wiesz, czy chcesz być sławna?
-Tak...- zawahałam się znów.- Tak, chcę. - dodałam po momencie zwątpienia.
-Świetnie! Zjaw się jutro w tym samym parku co wtedy o 12 w samo południe. Umiesz na czymś grać?- zaczęłam dogłębnie myśleć.
-Na nerwach się liczy? - zaczęłam się śmiać.
-Dobrze, że masz poczucie humoru. Przynajmniej jedna normalna.- westchnął mężczyzna. -To jutro, 12;00, tuż obok fontanny widzimy się. Przynieś instrument, na którym umiesz grać. Jeśli nie posiadasz takiego, to nic nie szkodzi, a jeśli to ciężki sprzęt to zagrasz nam coś w studiu.- poinformował menager i się rozłączył. Pomyślałam, że powinnam o tym powiedzieć mamie. Włączyłam swojego laptopa i weszłam na skeypa. Ustawiłam sobie nowy opis, który brzmiał; "Wiedziałam, że któregoś dnia wszystkie moje marzenia się spełnią. Chodź były tak nierealne, teraz się ziściły! ;') " . Obecnie nie było mojej mamy na komunikatorze, więc po prostu napisałam jej wiadomość o tym, że jutro mam pierwsze spotkanie z menagerem. Opisałam jej wszystko. Czekać tylko na odpowiedź.
Zeszłam na dół do dziewczyn, które oglądały jakiś film.
-Co to?-zapytałam siadając między nimi na kanapie.
-"Pamiętnik" . Świetny film. Na końcu będziemy wszystkie ryczeć. Zobaczysz.- powiedziała Anita, a każda się skupiła. Film był na prawdę fantastyczny. Opowiadał o parze starszych ludzi, którzy byli w domu spokojnej starości. Kobieta miała niesamowitego alchajmera i nie poznawała swojego męża, a on czytał jej pamiętnik , który ona sama niegdyś pisała. Większość filmu jest o młodości tych dwojga, jak komplikuje się ich związek. Końcówka była taka, jak wspominała przyjaciółka. Każda z nas płakała. Mężczyzna wszedł do pokoju swojej żony, ale to nie był zwykły pokój. Był to pokój dla ludzi, którymi trzeba było się specjalnie zajmować, czyli tzw. izolatka. Usiadł koło jej łóżka, a ona z łzami w oczach patrzyła na niego i mówiła, że myślała, że go nigdy nie zobaczy. On zaś na to odpowiedział, że zawsze będzie wracał. Położył się obok niej i trzymając się za ręce powiedzieli : Kocham Cię i Do zobaczenia. Następnego dnia rano, wchodzi do tego pomieszczenia pielęgniarka i widzi staruszków razem w łóżku, w tej samej pozycji, w której zasnęli. Podeszła do nich bliżej, w ogóle się nie ruszali, gdy dotknęła ich rąk, było już wiadome. Zmarli...
-Jezu! To było takie piękne...- zaciągałyśmy się przez zatkany nos powietrzem. Chusteczki były już w pogotowiu, więc każda tylko brała kolejne i wypróżniała nos.
-Żeby tak było w prawdziwym świecie, byłoby pięknie.- westchnęłam ocierając kolejne łzy.
Nagle dostałam SMS'a;
Spotkajmy się o 20;00 w parku. Kocham Cię ;*
Był to SMS od Jamesa. Odpisałam mu szybko jak mam się ubrać, a on na to;
W coś ładnego skarbie, ale ładnemu we wszystkim ładnie. ;*
 Uśmiechnęłam się jak głupia do ekranu i ruszyłam szykować się na spotkanie. Dobiegała 18;30. Oglądanie filmu zajęło nam najwięcej czasu. Migiem znalazłam się przed szafą i zaczęłam w niej szukać coś ładnego. Gotowa zaczęłam kierować się w wyznaczone miejsce... Gdy doszłam na miejsce, aż zabrakło mi tlenu...
_______________________________
No i jest taki nijaki rozdział. W ogóle masakra, ale cóż. No napisałam , bo musiałam. Następny rozdział, nie wiem.. Tu będzie ciekawa akcja, więc spodziewam się, że szybko nawet w miarę się pojawi. Przez weekend nic nie dodam, ponieważ robię projekt na zajęcia artystyczne o Big Time Rush. Zajęcia mam we wtorek, a muszę dokończyć robić plakat, zrobić dwa filmiki i przygotować podkład muzyczny =,= Dużo tego, ale czego się nie robi dla satysfakcji, że cała klasa słucha o BTR *.* Lovam to uczucie. <3
Co sądzicie o rozdziale? Ten film "Pamiętnik" jest serio fantastyczny! Oglądaliśmy go na religii, rozumiecie!? :O Religia *.* Ale mamy super księdza, który jest wymagający, ale zawsze oglądamy filmy ;D
Polecam ten film, serio . <3
A teraz czekam na Wasze komentarze <3