czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 22. Ponowne KCA i impreza

I przychodzi taki czas, że jedna decyzja potrafi całkowicie zmienić Twoje życie. Najchętniej stałabyś się w tym momencie dzieckiem, które w ogóle nie musi przejmować się swoim życiem. Niestety, stałaś się dorosła. Doszły problemy, których nie da się tak łatwo rozwiązać. Doszły decyzje, które warzą na twoim życiu.
Mężczyzna stał i ciągle wyczekiwał mojej odpowiedzi. To nie było takie proste, jak mu się wydawało. 
-Ym..No wie pan..Ja to muszę przemyśleć. To się dzieje za szybko.. Mogłabym się trochę dłużej nad tym zastanowić?-zapytałam, a Kevin wyjął wizytówkę ze swojej marynarki. Wręczył mi ją i odszedł bez słowa. Spojrzałam na Jamesa, a potem znów na wizytówkę. 
-Zgodzić się?-zapytałam, a on objął mnie w pasie i spojrzał mi głęboko w oczy. Uśmiechnął się i złożył szybki pocałunek na moich ustach.
-Jeśli to właśnie chcesz robić w życiu, to czemu nie? - rzekł i tym razem cmoknął mnie w policzek. Odwróciliśmy się do reszty, którzy wyczekiwali wyjaśnień. Stali tak daleko, że na pewno nie wiedzieli kim jest mężczyzna. Podeszliśmy do nich i opowiedzieliśmy o całym zajściu sprzed kilku minut.
-Czemu się nie zgodziłaś?! - wrzasnęła zdziwiona przyjaciółka.
-Nie powiedziałam nie, ale też nie zgodziłam się. - powiedziałam . Ona machnęła ręką zrezygnowana i zaczęliśmy iść w kierunku postoju taksówek. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień, więc chcieliśmy już być w domu. 
-My jedziemy po kogoś na lotnisko. Będziemy za 30 minut.- rzucił Carlos i Kendall. Zaraz potem zniknęli, a ja wraz z resztą przyjaciół weszliśmy do domu, w którym zatrzymałyśmy się na wakacje. 
Siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy film. Potem usłyszeliśmy już, jak drzwi się otwierają. Zerwałam się z miejsca, ciągnąc przy tym Jamesa, który mocno obejmował mnie w biodrach. Zobaczyłam...
-NINA?! ASIA?! CO WY TU ROBICIE?! AAAAAAAA!- rzuciłam się na dziewczyny i przytuliłam je bardzo mocno. 
-Em no.. Nie powiedziałam Ci, że Kendall to mój kuzyn.- rzekła zawstydzona Nina. Wtedy zrobiłam bardzo wielkie oczy.
-Jak to?! To ty od samego początku mogłaś mieć kontakt z jednym z BTR i nic nam o tym nie powiedziałaś?! I teraz mi tu zawał robisz?! A ja się dwoiłam i troiłam jak spotkać BTR !? Nie wierzę!- krzyczałam zszokowana. 
-Spokojnie. Oddychaj! Przecież twoje marzenia się spełniły. Jesteś z Jamesem. BEZ MOJEJ POMOCY!- ostatnie zdanie charakterystycznie podkreśliła, a ja już nie chcąc kontynuować tej sprzeczki po prostu je przytuliłam. 
-Jak się cieszę, że jesteście.- powiedziałam. A gdy się od nich oderwałam popatrzyłam na Schmidt'a.
-A ty też mogłeś mi powiedzieć! Rozmawialiśmy na skejpie z nimi, a ty nic nie powiedziałeś?! Wstydź się noo! - zawołałam tupiąc nogą. Maslow mnie gwałtownie odwrócił, pocałował i puścił.
-Już?-zaśmiał się, a ja tylko pokiwałam głową i weszłam głębiej.
Siedzieliśmy wszyscy w salonie i nie mieliśmy co robić. Nagle zadzwonił telefon Carlosa. Ten nie wychodząc z pomieszczenia go odebrał i zaczął rozmawiać. Gdy skończył wrócił na miejsce i uśmiechnął się do nas.
-Gala KCA zostaje powtórzona, ponieważ bunt fanek BTR tak wstrząsnął stacją Nickelodeonu, że postanowili powtórzyć galę i przyznać statuetki tym, którzy na prawdę wygrali.- powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy .
-Że co?!Gala zostaje powtórzona?- zapytałam z niedowierzaniem.
-Tak... Jezu, ciekawe, który kraj się tak uparł na to, żeby strzelać replaya z KCA? Przecież my nie śpiewamy by być najlepsi, tylko śpiewamy dla Rushers. - rzekł Logan, a każda z dziewczyn westchnęła. Zaraz potem cały tłum się rozbawił, a ja ciągle się przytulałam do Jamesa. 
-Zapraszamy ludy, robimy imprezę! Co wy na to?- zaproponował  Carlitos. Każdy się zgodził i chłopcy wyjęli telefony, zaczęli wysyłać SMS'y i prosili o to, aby oni też zapraszali ludzi. Szykuje się ostra impreza.
-Mamy 2 godziny do zorganizowania imprezy. Nie wiem, czy damy radę, ale jakoś musimy.- zawiadomił Kendall i wstał z sofy.
-Porywam chłopaków i jedziemy na zakupy, a wy przyszykujcie dom. Zamknijcie pokoje na górze i się przygotujcie. Będzie niesamowicie. - rzekł Logan i pocałował Anitę, ta posłała mu słodki uśmiech i pomachała mu na pożegnanie.
-Wracaj szybko kochanie.-szepnęłam do Jamesa łapiąc skrawek jego koszuli. Dotykaliśmy się nosami i patrzyliśmy na siebie, ale nie w oczy. Bynajmniej ja. Zaraz pocałowaliśmy się czule, ale delikatnie. 
-Dobra, koniec tych romansideł! Mam dość! Rzygam tęczą! Zaprowadźcie dziewczyny do ich pokoi i w ogóle. Idziemy James ! NOW!- mówił Kendall odrywając nas od siebie. Złapaliśmy się za ręce i ze śmiechem się rozłączyliśmy. Dziewczyny pośpiesznie udały się na górę i zaczęły się szykować, a ja leżałam na kanapie dotykając swoich ust, potem dłoni, a następnie szyi. Wspominałam wszystkie chwile od momentu poznania Jamesa. Koncert w Polsce, bajka i raj dla fanek. Moment w jeziorze, worldwide girl, park... Każda chwila mi się przypomina. Coś pięknego. I niegdyś jeszcze marzyłam o takiej chwili i mówiłam " Tak, ja na pewno kiedyś go spotkam! ". Były momenty, gdy już wątpiłam w swoje słowa, lecz nadzieja przezwyciężyła wszystko. Dziwię się, że on spojrzał akurat na mnie. Miał tyle fanek do wyboru... Każda sto razy ładniejsza ode mnie. A jednak wybrał mnie.
-Idziesz Klaudia?-do salonu wpadła Nina z wielkim uśmiechem.
-Tak, zaraz przyjdę. - powiedziałam i dotknęłam swoich ust. Pierwszy pocałunek z tak niezwykłym chłopakiem. Do oczu napłynęły mi łzy. To wszystko jest takie piękne ! Do pewnego czasu moje życie było bezsensu. A potem przyszedł koncert i moje życie odwróciło się do góry nogami.
Ciągle wspominając tamte chwile poszłam do swojego pokoju. Stanęłam przed szafą i głowiłam się nad tym, co mam na siebie założyć. Wreszcie wybrałam ciuch i poszłam wziąć prysznic. Gdy byłam gotowa to zeszłam na dół i zaczęłam szykować przekąski. Wtedy zeszła na dół AnitaNina i Asia . Każda z nich wyglądała przecudnie.
-Gotowe na niezłe show?!-zawołałam unosząc tacę z piciem i jedzeniem.
-TAK!- odkrzyknęły razem, a następnie udałyśmy się za dom.
Goście powoli zaczęli się zbierać, a DJ'e już byli na miejscu i rozkładali sprzęt. Jeden DJ miał być w domu, a drugi nad basenem. Stałam wraz z grupą przyjaciół przy stoliku z napojami procentowymi. Każdy z nas trzymał po puszce piwa i patrzyliśmy się na bawiących się ludzi. Muzyka już grała, a ja obserwowałam ludzi.
-Nie wierzę. Selena Gomez, na prawdę?- spytałam z niedowierzaniem widząc wchodzącą dziewczynę.
-Tak. Bieber też tu będzie. Odpowiem na kolejne pytania. Gwiazdy zmierzchu TAYLOR LAUTNER też będzie. Hm..Kogo ty tam jeszcze lubisz...No my to jesteśmy, to wiadomo, no i tyle z takich twoich ulubieńców. - rzekł Maslow obejmując mnie od tyłu.
-Słodko. Ale Bieber nie jest moim ulubieńcem i zaraz, zaraz... TAYLOR LAUTNER TUTAJ BĘDZIE?! - wrzasnęłam podekscytowana.
-Tak, ale jemu chyba podziękujemy za wizytę.- zaśmiał się Logan trzymając rękę Anity. Każda z nas była zadowolona. Obserwowaliśmy dochodzących gości. Pojawiło się wiele sław; Pibull, Victoria Justice, Ariana Grande, The Wanted, Carly Rea Jepsen , Justin Timberlake, Halston Sage ,Kesha i wiele, wiele innych osób.
W tej chwili leciała jakaś ballada, a na parkiecie zostały same pary. Ja natomiast siedziałam na kanapie i przyglądałam się tańczącemu Loganowi wraz z Anitą. Carlos porwał do tańca Ninę, a Kendall Asię. Słodko wyglądali razem. Ja jednak ciągle wyglądałam za Jamesem... To co zobaczyłam przeszło moje oczekiwania. Do oczu napłynęły łzy.



______________________________________

To teraz gif, który mnie rozwalił na łopatki. To ja słuchając Windows Down przy ludziach. <3

Hahaha ;D Przypominam. Jutro jest #bignewfriday oraz #foxfotofriday

Ciekawe co dla Nas przygotował Carlos . ;)
A teraz do rozdziału.

Jak Wam się podoba? +Nina Rusherka  oraz +As ia już występują na blogu. Myślę, że spodobał Wam się rozdział dziewczyny.
Wczoraj go zaczęłam pisać, ale postanowiłam napisać ciut dłuższy no i dołożyłam coś a'la PROJEKT X. Huehuehue ;3 Podoba Wam się? Chciałabym też zaprosić wszystkich moich "fanów" (nie wiem, czy ich mam) na bloga, którego prowadzę z przyjaciółką.
www.big-time-rush-world.blogspot.com
Pojawiać się tam będą imaginy z BTR. Zazwyczaj będzie tam pisała Mrs.Henderson , którą z tego miejsca pozdrawiam. Czasem będę tam pisać ja, ale to nie oznacza, że tego bloga zaprzepaszczam czy coś. Ten wiem, że długo rozdziału nie było, ale brak czasu robi swoje. Jestem administratorką na wielu stronach na fb i powoli nie nadążam. Jakoś jednak daję radę.
Jak się podobał rozdział? Proszę o Wasze komentarze. Buziaki ♥
Claudia Maslow ♥

czwartek, 21 marca 2013

Rozdział 21. Centrum miasta

I chodź wszyscy w Ciebie już zwątpili, pokaż , że się mylili.
Wtuleni w siebie obudziliśmy się następnego ranka. Spojrzałam na jeszcze śpiącego Jamesa. Aż trudno w to uwierzyć. W jednej chwili wszystkie marzenia, może nie wszystkie, się spełniają. Tak idealny chłopak jest ze mną, zwykłą, szarą, przeciętną, nieuzdolnioną nastolatką. Trudno uwierzyć, że jeszcze niedawno piszczałam, wzdychałam i płakałam widząc go tylko na swoim telefonie bądź laptopie. Teraz właśnie on leży tuż obok mnie, w dodatku mnie obejmując. Czego chcieć więcej? Chcąc się przewrócić na drugą stronę, chyba obudziłam Jamesa. Zerknęłam przez ramię w jego stronę i zobaczyłam jego piękne brązowo-zielone oczy. Pełny, śnieżnobiały uśmiech dopełniał cały wygląd. Dziwiło mnie to, że jego grzywka *tak, tak! James w moim opowiadaniu jest taki jak przedtem ! W DŁUŻSZYCH WŁOSACH* układała się idealnie.
-Coś jest nie tak?-zapytał widząc, że jestem lekko zdezorientowana. Uśmiechnęłam się do niego i cmoknęłam w gorące usta. Po ciele przebiegł przyjemny prąd, co wywołało u mnie "napad" przytulania. Z wielkim uśmiechem tuliłam jego ciało, a James mnie "miział" po plecach. Co jakiś czas całował mnie w czubek głowy, ale naszą sielankę przerwał głos Carlosa i głośny huk jaki spowodował wbiegając do pokoju.
-Gołąbki pobudka! Anita zrobiła śniadanie, więc come on baby pobudka i wstawać.-wołał Pena podchodząc do kina domowego. Powciskał parę guzików i zaraz usłyszeliśmy Elevate.
-Forget about your day under the Milky Way I know a place where we can gooo
No need to be afraid
Come on, I’ll demonstrate
Take you to outer space
Here we go, here we go-śpiewał mi do ucha z wielkim uśmiechem. ja tylko przekręcałam się z boku na  bok chcąc iść dalej spać. 
-No wstawaj! Leniuu!- kontynuował James i zaczął mnie gilgotać, a ja mając ogromne gilgotki zaczęłam rzucać się po łóżku jak oparzona. Piosenka ucichła i słychać było tylko moje piski. 
-AA! JAMES! OGARNIJ SIĘ! JA MAM ŁASKOTKI! AAAA! - krzyczałam próbując powstrzymać kolejne ataki. Wreszcie leżąc na plecach, Maslow opierał się lekko o moją klatkę piersiową i wodził wzrokiem po mojej twarzy.
- Brudna jestem?-zapytałam ironicznie gestem ręki przejeżdżając po twarzy. Ten posłał mi uroczy uśmiech i pocałował najpierw delikatnie, a potem już namiętniej moje usta. Uśmiechnęłam się, a on to czując odwzajemnił gest. I znów ten sam hałas.
-AKHADSDNAHMSLDFVUEOGML!!! CARLOS!!! CZEMU TY NAM TO ROBISZ?!- wrzasnęłam wydając z siebie na początku dziwne dźwięki. Każdy z nich się zaśmiał, a ja nie ogarniając wstałam z łóżka i wyprosiłam Pene za drzwi. Puściłam znów muzykę, lecz tym razem leciało "Invisible" . Kocham tą piosenkę... Ma ... Ma głębszy sens. Poszłam do łazienki wziąć zimny prysznic. Owinięta ręcznikiem wróciłam do pokoju i Maslow widząc mnie zagwizdał i zaczął ruszać brwiami
(to wyglądało tak... ładniej xd)
Ubrałam się i zeszłam na dół. Jamesa jeszcze nie było, a reszta krzątała się po kuchni. Anita wreszcie usiadła i popatrzyła na mnie. Co ona tu robi? Przecież to dom Jamesa...Ciągle się bacznie mnie przyglądała. Nie rozumiem dzisiejszego zachowania wszystkich osób. Nie zważając na to wzięłam z wielkiej kupki naleśników jednego i posmarowałam go nutellą. Pycha! Usłyszałam , jak ktoś schodzi po schodach. Wiedziałam, że to Maslow, więc nie odwracałam się w tamtą stronę. Ciągle jadłam. Miałam racje, chłopak usiadł obok mnie jak oparzony i znów obdarował mnie pocałunkami.
-Jak zawsze wyglądasz olśniewająco.- powiedział zarzucając swoją grzywką. Prychnęłam śmiechem i wróciłam do konsumpcji posiłku. Gdy już zjadłam odstawiłam talerz do zmywarki.
-Za 15 minut idziemy na miasto.-zawiadomił Kendall i zniknął. Po upływie kilkunastu minut wyszliśmy z domu Jamesa i skierowaliśmy się na centrum miasta.
Gdy chodziliśmy jedną z alejek dostrzegliśmy grupkę ludzi , którzy grali na gitarach. Stanęłam, aby posłuchać ich brzmienia i nagle wpadłam na wspaniały pomysł.
-Znacie Rihanna- Stay?- zapytałam odłączając się od grupy.
-Jasne! mamy do tego nuty, a co?-zapytał jeden z nich.
-Zagrajcie.-rzuciłam i usiadłam obok. Usłyszałam melodię i zaczęłam śpiewać tekst... Zamknęłam oczy i znów zawitałam w moim świecie, w świecie, gdzie nie ma zmartwień... W świecie, gdzie nikt prócz mnie nie ma dostępu do szczęścia. Jestem w nim najważniejsza...Usłyszałam szmery i otworzyłam powoli powieki ... Zobaczyłam tabun ludzi i w momencie przestałam śpiewać.. Przełknęłam głośno ślinę, a oni zaczęli krzyczeć ; ''CHCEMY WIĘCEJ!!!'' . Jeden z gitarzystów szturchnął mnie w ramach wsparcia duchowego. Przemogłam strach.. Śpiewałam dalej. Gdy nadszedł moment śpiewu mężczyzny to jeden z grajków to śpiewał, a ja klepałam rytm o kolana.
-Stayyyyyyy...-zakończyłam piosenkę i każdy zaczął bić brawa. Skrępowana wyszukiwałam miejsca, gdzie się rozstałam z ekipą. Poczułam, że ktoś zaczyna mnie podnosić do góry. Odwróciłam się i dostrzegłam nie kogo innego, tylko mojego chłopaka.
-Jejku! Ty! Ty jesteś cudowna! Masz niesamowity głos!!!- przyznał, a ja cała rozpromieniałam. Cmoknęłam go i chciałam iść dalej, gdy nagle podszedł do nas jakiś mężczyzna.
-Jestem Kevin Smith. Jaśniej? Menager wielu sław, producent najlepszych filmów i posiadacz wytwórni płytowej. Powszechnie znany jako wyławiacz młodych talentów. Zapewne teraz już się domyśliłaś, dlaczego podszedłem? - zapytał, a ja całkowicie zamurowana stałam i patrzyłam na sylwetkę mężczyzny.-Chciałbym, żebyś nagrała jakąś piosenkę w studiu! Co ty na to?- dodał po chwili, a mnie sparaliżowało. Złapałam mocniej ramię Jamesa i patrzyłam z niedowierzaniem na mężczyznę  Od tej decyzji zależy moje życie.. Być, albo nie być sławnym..Spełnić swoje marzenia? Zaprzepaścić swoją prywatność dla sławy? Na prawdę tego chcę?
__________________________________
Rozdział do dupy.. Nie wyszedł mi ..;/ Krótki, do dupy.. uhgh. Nie wyszło, ale uda mi się następnym razem <3 *.* Jak nie teraz to potem, nie? ;) Czekam na komentarze <3 Buziaki ;*

Claudia Maslow <3

niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 20. Noc w domu Maslowa

Tkwiliśmy w objęciach przez parę chwil.  Te kilka minut uświadomiło mi, ile on dla mnie znaczy. Jak bardzo mi go brakowało przez parę godzin. Co będzie, gdy rozstaniemy się w połowie wakacji? Moje życie będzie musiało wrócić do normy.. Szare życie, bez rozrywkowej czwórki... Szaruga, przytłaczająca rzeczywistość. Nic przecież wiecznie trwać nie może, prawda? Coś, co jest dobre, zawsze szybko się kończy. Człowiek musi na to zasłużyć, żeby mieć życie "jak w Madrycie" . Mimowolnie każdy z nas wymaga od życia rzeczy nieosiągalnych. Chcemy być piłkarzami, piosenkarkami, modelkami, aktorkami i nie wiadomo kim, ale kończymy na tym, że jesteśmy przy brudnej ladzie w jakimś tandetnym sklepie.
-O czym myślisz?-zapytał wreszcie James, wstając na proste nogi. Podał mi dłoń i sam pomógł mi wstać. Jego ciepły dotyk, delikatne, a za razem męskie dłonie. Perfumy, które uwodziły jak najpiękniejszy zapach świata. Głębokie spojrzenie... I nagle cała miałam ochotę zatonąć w swoim łóżku, przy jego boku... Myśląc o danej chwili, nie przejmować się tym, co będzie za pięć minut, czy za dziesięć.
-O tobie skarbie.- rzuciłam i musnęłam jego gorące jak świeżo upieczone bułeczki, policzko. Złączyliśmy się dłońmi i skierowaliśmy się do szpitala. Zobaczyliśmy przyjaciół, którzy ciągle rozmawiali. Usiedliśmy obok Kendalla i Carlosa. Spojrzałam na nich. Oboje siedzieli sami, bez osoby, do której mogli się przytulić, powiedzieć ciepłe słówko... Smutno mi było z tego powodu.
-Słuchaj... Mogę przytulić Kendalla i Carlosa, prawda? Nie będziesz zazdrosny?- spytałam szeptem chłopaka, którego trzymałam za gorącą dłoń.
-Zazdrosny? O nich? Błagam cię! Mógłbym myć zazdrosny o Logana, bo on jest zaraz po mnie na twojej liście.- oznajmił dumny Maslow. Spojrzałam pytająco na niego. Skąd on wie o mojej liście ? Jest zapisana w moim pamiętniku! Przecież James nie zrobiłby mi tego, prawda?
-Skąd wiesz o mojej liście?-zapytałam lekko zdenerwowana. Popatrzyłam w stronę Anity, która szybko odwróciła wzrok w innym kierunku. -Powiedziała ci?-dodałam po chwili.
-Może tak, może nie.. Nie ważne. Wiem, że mnie kochasz... Wyraziłaś to tyle razy, że więcej mi nie trzeba.- uśmiechnął się. Znów przeleciało mi przez myśl, że chłopak bez mojej zgody przeczytał mój pamiętnik. Nie robiąc z tego zamieszania, wróciłam do wcześniejszych rozmyślań. Tuż obok siedział Carlos, więc jego najpierw przytuliłam. Pena z początku był zdezorientowany moim zachowaniem, więc nie odwzajemnił mojego gestu. Jednakże po dłuższej chwili objął mnie sympatycznie i również przytulił.
-Zakochany?-zapytałam, a on zaprzeczył ruchem głowy. Skoro nie jest zakochany, to niech się cieszy życiem. Nie każdy może mieć tak, jak sam Carlitos. On ma pełno fanek na całym świecie,a taki szarak jak ja nie może nawet o takim czymś marzyć. Potem zrobiłam to samo z Kendallem, ale on również powiedział, że nie jest zakochany. Więc w czym tkwi problem?
Posiedzieliśmy jeszcze, gdy postanowiliśmy się zebrać do domu. Jest trzecia w nocy, a każdemu z nas przydałby się sen po tak wyczerpującym wieczorze. Zabraliśmy się jednym autem z Loganem i Anitą. Para siedziała z przodu, a ja wraz z Jamesem z tyłu. Ciągle się obejmowaliśmy. Wypełnialiśmy swoją pustą przestrzeń. Czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie. Nie potrafiłam tego racjonalnie wyjaśnić, po prostu go kochałam.
Auto stanęło i zobaczyłam dom Jamesa. Spojrzałam na niego pytająco.
-Zostajesz dzisiaj u mnie. Powinnaś kogoś poznać.- uśmiechnął się słodko i wpił się namiętnie w moje usta. Odwzajemniłam szybko jego pocałunek i wysiadłam z auta. Pożegnałam się z przyjaciółką i jej partnerem, a oni odjechali. Maslow czekał na mnie i przed drzwiami się zatrzymał. Otworzył drzwi i nie pozwolił mi wejść do środka.
-Em.. To mam zostać u ciebie, czy mam wrócić do domu?-zapytałam zdezorientowana, a ten w odpowiedzi wpił się po raz kolejny w moje usta i ciągnąc za sobą weszliśmy do domu. Od razu poczułam, że coś plącze się obok moich nóg. Spojrzałam w dół, odrywając się tym samym od Jamesa i ujrzałam Fox'a.
-Ojej! To on jednak jest już taki duży?!- zawołałam zdziwiona, a za razem radosna. Uklęknęłam przed nim i zaczęłam go głaskać, a on w podzięce zaczął lizać mnie po twarzy.
-Te! Kolego! Ona jest moja. Pyszczek przy sobie. - powiedział Maslow, a ja wybuchnęłam śmiechem. Obejrzałam się dookoła i widziałam na razie czarno-białe pomieszczenie. Wstałam i zaczęłam iść za chłopakiem podziwiając wystrój wnętrz. Jak na takiego bogacza, jakim on jest, ten dom nie był kąpany w przepychu. Było elegancko, lecz skromnie. Usiedliśmy na wielkiej skórzanej sofie, która była w salonie. Znów wtuliłam się w jego gorący tors, który osłonięty był luźną koszulką. Jeździłam opuszkami palców po jego klatce piersiowej, a on zaś bawił się moimi włosami. W takiej pozycji tkwiliśmy w ciszy przez dobrą godzinę. Nikt z nas nic nie mówił, po prostu chciał czuć swoją obecność..
-Kocham cię.- szepnęłam i uniosłam wzrok do góry, by móc spojrzeć mu w oczy. Widziałam w nich radość, szczęście i miłość! Miłość, której w oczach żadnego z moich chłopaków nie widziałam.
-Ja ciebie też Claudia.- szepnął i powoli pocałował mnie delikatnie w usta. Ja zarzuciłam swoje ręce na jego szyję i przybliżyłam się do niego pogrążając się w pocałunkach. Zatraciłam się w jego gładkich, delikatnych, gorących ustach. Jego włosy były przez moje dłonie tak wyczochrane, że były zupełnie w nie ładzie i składzie. Za każdym razem pocałunki były coraz bardziej namiętne i pełne pasji. Przelewaliśmy swoje uczucia na siebie, pokazywaliśmy sobie, że się pragniemy. Widząc, że Maslow nieźle się nakręcił uśmiechnęłam się kolejny raz dotykając jego warg i poczułam, jak jego gorący dotyk z zamaskowanych pleców przechodzi pod koszulkę i szybuje w stronę rozpinania stanika.
-Hola, hola, stop. - zaśmiałam się odrywając od niego. James posłał mi zdezorientowane spojrzenie.-Może byś tak się kocie trochę opanował, co?-dodałam po chwili, odgarniając włosy za ucho.
-Moja wina, że jesteś tak pociągająca?-spytał i znów chciał mnie przyciągnąć do siebie, ale ja oparłam ręce o jego barki . Wyprostowałam je w łokciach i naprężyłam tak, aby nie spotkać się twarzą twarz z chłopakiem.
-Idę wziąć prysznic, a następnie idę spać.- poinformowałam i wstałam z wielkim uśmiechem na twarzy. Ruszyłam w stronę wyjścia z salonu, a następnie rozejrzałam się po pomieszczeniach. Wreszcie znalazłam łazienkę, ale zanim poszłam wziąć prysznic wróciłam do Jamesa.
-Ym.. No wiesz.. Nie mam w czym spać.- poinformowałam lekko skrępowana, a on się roześmiał.
-Śpij toples, mi to idzie na rękę.- zawołał i wstał. Ominął mnie i pobiegł na górę. Wrócił z jego koszulką.  Wręczył mi ją, a ja w podzięce cmoknęłam go w usta i ruszyłam wziąć prysznic. Po 10 minutach wyszłam z łazienki i natknęłam się na Fox'a. Pogłaskałam go i ruszyłam po schodach na górę, bo nikogo w salonie nie było. Weszłam drewnianymi schodami na górę i zobaczyłam, że w jednym z pokoi zapalone było światło. Weszłam do niego i zobaczyłam, że James już prawie śpi. Wyłączyłam więc telewizor i ułożyłam się obok niego. Spojrzałam jeszcze dokładnie na jego twarz i uśmiechnęłam się mimowolnie. Ten nieoczekiwanie otworzył oczy i z wielkim uśmiechem przyciągnął mnie do siebie. Znów zaczął mnie całować. Kolejna noc, wraz z nim na jednym łóżku. To nie wyglądało zbyt dobrze, ale liczą się uczucia. Uczucia, które na pewno szybko nie wygasną.
Maslow zjechał swoimi ustami na moją szyję i zdjął ze mnie koszulkę. Byłam w samej bieliźnie. Przewrócił mnie na plecy i zaczął całować mnie po szyi zjeżdżając coraz niżej. Całował mój dekolt, a potem brzuch, przez co ja się zaczęłam śmiać. Zaraz potem pozbawił mnie górnej garderoby i zaczął pieścić mój biust. Co jakiś czas wzdychałam z rozkoszy. James wrócił jednak z powrotem do moich ust, jedną ręką pieścił jedną pierś, a drugą zdejmował ostatnią rzecz, którą miałam na sobie... Zrobiłam to samo i poczułam, jak we mnie wchodzi. Życie rozpoczyna się dopiero teraz, gdy wiem, jaką radość mi ono daje. Mam wspaniałego chłopaka, który nie ważne, że jest sławny, jest po prostu wspaniały... W każdej dziedzinie.
Wchodził we mnie raz wolniej, raz szybciej, za każdym razem było coraz przyjemniej. Wszystkie utrapienia odpływały. Zostawałam tylko ja i on... Rozkosz...
Wreszcie doszliśmy do momentu kulminacyjnego. Gdy już chłopak zmęczony leżał obok mnie, ja zaczęłam się dziko śmiać.
-Bawi cię coś?-zapytał zdezorientowany. Ja zaprzeczyłam głową ciągle się śmiejąc.Pocałowałam go na dobranoc i odwróciłam się do niego plecami . Ten przytulił mnie od tyłu i oboje zasnęliśmy.
__________________________
Wooo hooo! :D hahahaha :D Podoba mi się ten rozdział :D Może nie jest tak fantastyczny, ale zły też nie jest. Jak WAM się podoba? Bo to WASZA opinia jest tutaj najważniejsza! <3  Starałam się opisać tą sytuację, ale jakoś nie potrafiłam.. Może na następny raz bardziej się do tego przyłożę... Wszystko tak odczuwałam, że nie mogłam tego opisać, bo serio... Dziwnie się czuję teraz.;/ Nie ważne xd Czekam na Wasze komy kochani! <3 Dobranoc ;**
A! No i jeszcze coś!
 Założyłam kolejnego bloga o Big Time Rush. Bohaterowie powinni być jutro <3
www.my-cover-girl.blogspot.com
XoXo, Claudia <3

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 19. Rozmowa przed szpitalem.

-James.. Czy ty wiesz... CZY WY, wiecie... Co my myślałyśmy zrobić? Wasz głupi żart mógł przerodzić się w prawdziwą katastrofę! Chciałyśmy się zabić dla was, a wy myślicie, że jest wszystko w porządku? Że się nie gniewamy za to co zrobiliście? Jesteście w dużym błędzie.- ostatnie zdanie mówiłam już szeptem. Nie chciałam znów wylewać łez. Tyle nerwów, co dziś zjadłam... Bałam się o nich, a chłopcy po prostu sobie z nas robili żarty.
-Właśnie dlatego były tu pielęgniarki, żeby mieć na was oko. Jakbyście gdzieś szły, wtedy ona interweniowała i nam mówiła. - przyznał Carlos. Nie zmieniało to jednak faktu, że jestem bardzo zdenerwowana za to, co zrobił zespół.
-Mamy rozumieć, że jesteśmy w jakimś programie telewizyjnym, tak?- zapytała przyjaciółka stojąca obok Henderona. Gusttavo przytaknął i popatrzył z wielkim uśmiechem na nas. Westchnęłyśmy i omijając chłopców wyszłyśmy ze szpitala. Nie chciałam tam spędzić ani chwili dłużej. Na przeciwko budynku były ławeczki, z których widać było dzielnicę, na której się znajdowaliśmy. Usiadłyśmy na nich i bez żadnych słów patrzyłyśmy przed siebie. Byłam załamana po tym numerze, jaki mi wykręcili. Z jednej strony jestem tak potwornie szczęśliwa, że jednak to wszystko okazało się żartem, lecz z drugiej strony miałam im za złe, że wykręcili nam coś takiego... 
-Ja idę do środka, bo zrobiło mi się chłodno.-poinformowała Anita i ruszyła z powrotem do szpitala. Siedziałam sama i w pewnym momencie łzy same spływały już po policzku. Miałam dość dzisiejszego dnia... DOŚĆ!
*OCZAMI JAMESA W TYM SAMYM CZASIE*
Siedziałem z Loganem przy wejściu do budynku i czekaliśmy na powrót dziewczyn. Usłyszeliśmy, że automatyczne drzwi się otwierają, więc spojrzeliśmy w danym kierunku. Spostrzegłem samą Anitę.
-James.. Radziłabym ci z nią pogadać.. Ona za bardzo to przeżyła.. Jest bardzo uczuciowa... Ja bym się bała popełnić samobójstwo, ale ona jest do tego zdolna, więc mówiła poważnie o tej akcji, którą planowała.- powiedziała pocieszającym głosem w moją stronę. -Idź do niej. Ona teraz cię potrzebuje najbardziej. Wiem, co czuje, bo jesteśmy takie same..- westchnęła i wtedy podszedł do niej Logan. Przytulił ją mocno i cmoknął w czubek głowy. Nie czekając ani chwili dłużej wyszedłem ze szpitala. Rozejrzałem się w koło i zobaczyłem samotną Claudię, która patrzyła bez uczuciowo w dal. Podszedłem do niej i usiadłem obok.
-Przepraszam...- szepnąłem po chwili ciszy. Claudia szybko otarła łzy, które spływały jej po policzku. Nie chciałem patrzeć, jak ona płacze... Przysunąłem się do niej bliżej i mocno ją przytuliłem. 
-Dlaczego?! Dlaczego nam to zrobiliście?! Nie mogliście sobie tego zrobić komuś innemu?!- krzyczała i biła mnie po klatce piersiowej. Rozumiałem jej gniew. Sam nie wiem, co by się stało, gdyby to jej się coś takiego stało...Muszę zrobić wszystko, żeby się na mnie nie gniewała.
-Przepraszam..- powtórzyłem i przytuliłem ją jeszcze mocniej.. - Nie płacz, proszę.-szeptałem jej nad głową, ale to nic nie dawało. Dziewczyna łkała, a ja starałem się ją pocieszyć...
*OCZAMI CLAUDII *
Powoli zaczęłam się uspakajać. Panowała cisza i mogłam pomyśleć nad tym co się stało. James wie, że zrobił źle, więc nigdy więcej tak nie postąpi. Miejmy nadzieję, oczywiście.
-Wiesz jak ja się bałam? Zobaczyłam to auto, to dosłownie straciłam czucie w nogach...-szeptałam wtulona w jego ciało.
-Może trochę przegięliśmy, ale reżyser kazał zrobić wszystko jak najbardziej realnie. Nie mieliśmy pomysłów, więc on się wszystkim zajął. My mieliśmy grać..-rzekł Maslow i znów cmoknął mnie w czubek głowy.
*******************
Krótki i nijaki... Bez komentarza. Obiecywałam przyjaciółce od dwóch dni,  że dodam tu rozdział! Wreszcie dodałam.. W ogóle mi się nie podoba ;(( No, ale Wasza opinia liczy się najbardziej <3 Lofki foreffki <3 Dobranoc; **

czwartek, 7 marca 2013

Rozdział 18. Wypadek

Czytaj przy ;
KLIK I
KLIK II
___________________________
-Chodzi o to, że to ma być niespodzianka i nie będę ci jej mówił, jasne?! - zawołał, a ja westchnęłam ciężko. Czemu zawsze tak trudno jest wyciągnąć od kogokolwiek jakąś informację? Czemu to nie może być tak proste jak 2+2=4 ?
-No kotuś... Proszę cię... Powiedz mi o co chodzi! Wiesz, że nienawidzę niespodzianek. Będę teraz siedziała i myślała co to i zapewne brzuch ze stresu będzie mnie bolał , co popsuje całkowicie mój humor. Tego chcesz? Na prawdę chcesz tego?- zarzuciłam lekko swoje ręce na jego szyję i spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Oczywiście, że tego nie chcę, ale obie z Anitą nic nie wiecie i się nie dowiecie. Obiecaliśmy z chłopakami, że wam nic nie powiemy.. Przepraszam no..- mówił lekko zdołowany. Rozumiem go. Ja jeśli coś obiecam mojej przyjaciółce, to dotrzymuję słowa. Nigdy nie było tak, że powiedziałam o niej coś, czego nie powinnam. Darowałam sobie już nakłanianie Maslowa, aby wytłumaczył mi dlaczego się tak zachowują.
-Powiesz mi chociaż, dlaczego ciągle zerkacie na zegarki?- spytałam z nadzieją odwracając się na pięcie do chłopaka.
-Nie, bo to część niespodzianki kochana.- cmoknął mnie delikatnie w usta i pchnął lekko do przodu. Pomimo tego, że szanuję jego słowo, nadal nalegałam i prosiłam, aby powiedział, co to za niespodzianka.
- A to się wypchaj!- rzuciłam zdenerwowana. Drażni mnie to, że ktoś przede mną coś kryje. Czuję się wtedy, że nie mogą mi zaufać. 
-No proszę cię Klauduś, kochanie... Obiecaliśmy, że to będzie tajemnica! Niespodzianka będzie niespodzianką no! A wy na pewno z niej będziecie zadowolone. Obiecuje.- musnął mój policzek i popatrzył na mnie. Ja jednak nadal byłam na niego obrażona. Niech najlepiej nikt z nich się do mnie nie odzywa. Nagle równocześnie każda czwórka zerwała się na proste nogi. 
- Już czas.-powiedział Carlos i każdy z nich udał się do wyjścia. Nie rozumiem ich... 
-Idźcie w pizdu! - rzuciła równie zdenerwowana Anita. Usiadłyśmy na jednej kanapie i przykryłyśmy się jednym kocem.
-Okej.. Co oglądamy?-zapytałam patrząc na czarny ekran TV.
-Może Paranormal activity 4?- zasugerowała, a ja nie czekając dłużej wstałam i podeszłam do ogromnej kolekcji płyt. Zaczęłam szukać danego filmu i włożyłam go do napędu. Wróciłam do przyjaciółki i usiadłam obok niej. Schowałam się pod kocem i prawie zasnęłam, ale końcówka filmu była najlepsza, więc za wszelką cenę nie chciałam usnąć. Wreszcie doczekałam się mrocznej końcówki i w najgorszym momencie usłyszałam, że ktoś mocno wali w drzwi.
-Idziesz otworzyć!- wrzasnęła od razu Anita. Zawsze, gdy oglądamy horror, to ona nigdy nie wychodzi z pokoju przez jakąś godzinę. Skierowałam się więc, aby otworzyć drzwi. Spostrzegłam przed nimi policję.
-Yyyy... Co się stało?-zapytałam bardzo zestresowana. Co mogło się wydarzyć?
-Panna Claudia Piwkowska?-zapytał jeden z funkcjonariuszy. Przytaknęłam, a oni widocznie byli tak spięci jak ja. Bili się ze swoim umysłem. Spostrzegłam, że zaczęli się denerwować.
-Co się stało do cholery?!-krzyknęłam nie mogąc wytrzymać napięcia.
-Pani..Pani..Pani podajże chłopak... Członek zespołu Big Time Rush... Maslow... James Maslow... Miał wypadek.. Cały zespół miał wypadek..Każdy z nich jest o krok od śmierci.- co jakąś chwilę policjant musiał przerwać to co mówił, bo samemu było to ciężko mu powiedzieć.
-Że jak to?!- wrzasnęłam i do oczu napłynęły mi łzy. Zaraz zobaczyłam obok siebie Anitę.
-Mieli wypadek.. Mogą umrzeć..- szeptałam przez zasłoniętą twarz. Przytuliłyśmy się i rozpłakałyśmy.
-Możemy panie zawieść na miejsce zdarzenia, a następnie do szpitala. Oczywiście, jeśli się zgodzicie.- powiedział jeden z nich. Zgodziłyśmy się i zabierając klucze wyszłyśmy z domu. Zamknęłyśmy go i wsiadłyśmy do furgonetki. Auto ruszyło, a my znów zalewałyśmy się łzami. Bardzo się bałyśmy o chłopaków. Nie tylko dlatego, że są gwiazdami i w ogóle co teraz będzie. Bardziej się bałam o to, czy oni z tego wyjdą. Skoro są o krok od śmierci... A co jeśli umrą? Ja.. Nie wyobrażam sobie życia teraz bez Jamesa. Za bardzo się do niego przyzwyczaiłam. Przecież ja go pokochałam..
Wreszcie auto stanęło i zobaczyliśmy pełno karetek, straży pożarnej i policji. Przełknęłam głośno ślinę i wysiadłam z radiowozu. Zobaczyłam całkowicie zmasakrowane auto wbite w drugie. Jedno było całkowicie zgniecione, drugie tylko do połowy.
-Jak?! Jak to się stało?!- mówiłam ledwo nie wybuchając ogromnym płaczem.
-Jedno auto straciło kontrolę i zderzyło się z drugim, które jechało bardzo szybko, około 160 km\h. Jechali nim chłopcy. Wiemy tylko tyle, że każdy kierowca był trzeźwy.- powiedział funkcjonariusz co jakiś czas zerkając w notatnik.
- James nie wsiadł by za kierownicę pijany...- szepnęłam. Nie potrafiłam już nic powiedzieć. Po prostu..Teraz chcę znaleźć się tylko przy nim.. Chcę wiedzieć, że żyje..
-Jedźmy już..- poprosiła Anita. Mężczyzna przytaknął i znów odprowadził nas do auta. Ruszyłyśmy teraz do szpitala.
-Boję się..- szlochała przyjaciółka, a ja nie tracąc ani jednej kropli tylko ją pocieszałam. "Wszystko będzie dobrze! To tylko zły sen! Zaraz się obudzisz! Wszystko będzie pięknie! Wspaniale wręcz.."- mówiłam sobie w myślach, chodź prawda jest inna. Widząc tak
 zmasakrowane auto bałam się o nich jak nigdy. Oni są na prawdę wspaniali! Można sobie pomyśleć, że instynkt fanki się uruchamia w tej chwili. U mnie już nie liczy się ich kariera! Liczy się to, żeby James żył...
Wreszcie dotarliśmy do ogromnego budynku. Wyparowałam z auta i łapiąc Anitę za rękę zaczęłam biec do szpitala. Dobiegłyśmy do recepcji.
-Dzień ... Dobry.. Doby wieczór.. My do big time rush..- mówiłam zdyszana.
-Nie wpuszczamy żadnych fanek. - powiedziała chłodno patrząc na swoje papiery.
-Nie jesteśmy fankami, ona jest dziewczyną Jamesa,a  ja Logana!- zawołała zdenerwowana blondynka.
-Ile razy ja to słyszałam.- westchnęłam pukając kartoteką o blat.
-DO CHOLERY JASNEJ PRZYJECHAŁAM NA WAKACJE ŻYCIA DO LOS ANGELES JESTEM POLKĄ! BYŁAM FANKĄ BTR, ALE POTEM POZNAŁAM ICH OSOBIŚCIE I KURWA CHCĘ ICH ZOBACZYĆ W TEJ CHWILI! MIESZKAM W ICH DOMU! PODAĆ ADRES DO CHOLERY JASNEJ!? CO SOBIE PANI MYŚLI, ŻE KURWA KAŻDA FANKA JEST TAKA PSYCHICZNA I PRZYCHODZI MÓWIĄC, ŻE JEST DZIEWCZYNĄ JAMESA?! ALBO LOGANA?! PANI POWINNA SIĘ LECZYĆ!!!- wydarłam się, a na korytarzu zapanowała cisza. Nagle podszedł do nas gruby mężczyzna z czarnoskórą asystentką.
-To prawda. To jest dziewczyna Logana,a to Jamesa. - powiedział, a widocznie na te słowa tej kobiecie zrobiło się głupio.
-Przepraszam najmocniej, nie wiedziałam. Kazał pan pilnować , żeby nie dowiedziały się żadne fanki, gdzie leżą chłopcy.- próbowała się wybronić, ale pan tego nie słuchał i machnął nam w kierunku jednej z sali.
-Mogę do niego wejść?-zapytałam pełna nadziei. Widziałam go przez szybę.. To nie ten sam James.. Nie ma idealnie ułożonych półgługich włosów, nie ma tego pięknego uśmiechu i błysku w oczach. Nie ma rumieńców na mój widok... Jest blady, posiniaczony zadrapany chłopak... Który leży i tylko oddycha.
-Musimy czekać, aż pielęgniarka wyjdzie.- skwitowała kobieta. Usiadłam więc obok niej i popatrzyłam w kierunku przyjaciółki, która stała salę dalej.. Zapewne leżał tam Logan. Podeszłam do niej i widziałam, jak podpuchnięte od płaczu miała oczy.
-Już ci... Wszystko będzie dobrze.. Zobaczysz... - szeptałam przytulając ją. Usłyszałam, że któreś drzwi się otwierają. Spojrzałam w danym kierunku i zobaczyłam, że z sali Maslowa wychodzi doktorka.
-Może do niego wejść jedna osoba..- powiedziała i popatrzyła na każdego z nas.
-Idź.- powiedział do mnie mężczyzna. Ja chwyciłam za klamkę i momentalnie mnie wszystko zaczęło boleć. Przemogłam jednak ból i weszłam do sali. Momentalnie po policzku spłynęły łzy... Nic nie będzie dobrze! Już nigdy... Usiadłam na krzesełku obok łóżka i dotknęłam jego zimnej ręki... Uniosłam ją lekko do góry i złożyłam na niej pocałunek.
-James...Kochanie... Wiem, że pewnie mnie nie słyszysz, ale... Wiedz, że ja tu na ciebie czekam..Będę tu do końca.. Nawet, jakbym miała czekać 80 lat! Będę tu! - mówiłam załamującym się głosem. Nagle specjalny sprzęt, który pokazywał jak bije serce chłopaka się zatrzymało.. James umiera..
-Nie! James! Proszę! Nie rób mi tego! Nie odchodź! WALCZ!- wrzeszczałam i wybiegłam z sali. Płakałam jak nigdy i wołałam lekarzy. Wbiegli do niego i zamknęli za sobą drzwi. Jedna z pielęgniarek zasunęła okno, przez które widać było mojego chłopaka.
-Nie! James! Nie możesz! ROZUMIESZ!? NIE MOŻESZ! JA CIĘ KOCHAM! NIE MOŻESZ MI TEGO ZROBIĆ!!!- krzyczałam i waliłam w drzwi. Nagle szmer i jakiekolwiek rozmowy ucichły.
-To koniec... Zgon.. Godzina 20;47. James Maslow. Lat 20. Zginął śmiercią tragiczną..- i wtedy już każdy z nas zaczął płakać.. I kobieta i ten mężczyzna..Anita podbiegła do mnie, uklęknęła i rzuciła się na szyję. Przytuliła mnie bardzo mocno i obie płakałyśmy jak głupie.. Potem już każdy z BTR umarł a my miałyśmy już zamiar iść się zabić.
Godzina 23;40
Siedziałyśmy przed salą z Kely i Gustavo - to ta para, którą poznałyśmy tutaj. Nie są razem, ale pracują z BTR. Patrzyłam już ledwo żywa na okno z sali Jamesa. Wynieśli jego ciało i nie widziałam, żeby ktokolwiek tam poszedł.. Czekałam na jakiś cud... Wreszcie zasnęłam..
Przebudziłam się po chwili i usłyszałam Worldwide... Coś jest nie tak.. Usłyszałam głos Jamesa.. I w tej chwili wyłonił się on..W białym garniturze , całkowicie jak przed wypadkiem. Idealny... To zapewne jeden z magicznych snów.. Klaudia obudź się to nie ma sensu...- pomyślałam. Zaraz potem wyszła reszta i każda ze swoich pokoi...
-Co jest!?- wrzasnęła, a wtedy już typowo obudziłam Kely i Gustavo. Popatrzyłam na nich , a oni tylko z dumą spoglądali to na moją reakcje to na chłopaków. Zaczęłam budzić Anitę, a ta od razu budząc się powiedziała;
-Logan żyje?-a wtedy Henreson uklęknął przed nią i złożył na jej ustach pocałunek. Patrzyłam nie dowierzając na to wszystko co się dzieje. Wreszcie skończyli.
-Okej, to ja się mogę obudzić, bo wiem, że to sen. Moja podświadomość uświadamia mnie, jak bardzo za wami tęsknię i mi się tu pojawiacie...- westchnęłam i się uszczypnęłam, ale to nic nie dało. Podeszłam po szklankę wody i wylałam ją na siebie. Dalej nic... Chwila... TO NIE SEN!?
-CO JEST?!-wrzasnęłam sparaliżowana. -TO WY ŻYJECIE?!-krzyczałam,a wtedy mężczyzna wstał, stanął na przeciwko mnie i popatrzył na mnie z bardzo poważnym wyrazem twarzy.
-ZOSTAŁYŚCIE WKRĘCONE!!!-zawołał i nagle każdy zaczął bić brawa, śmiać się i wygłupiać.
-CO?! JAKIE; WKRĘCONA?! - wrzasnęłam, a Maslow nie chcąc nic tłumaczyć podszedł do mnie i mocno mnie pocałował. Odwzajemniłam jego gest i dosłownie się na niego rzuciłam. Mocno się przytuliłam i nie chciałam go puścić. Bałam się o wszystko.
-Wybaczyłaś mi ten kawał? Tak szybko?-zapytał, a teraz dopiero sobie zdałam sprawę z powagi sytuacji.. Myślałyśmy z Anitą o samobójstwie, a oni sobie jaja robili...
__________________
Jezu! Ale mi się zajebiście podoba ten rozdział! Wiem, są na sto pro błędy, ale treść i to co się tam działo jest wyjebane w kosmos.! <3
Rozdział dla Bedzia ! <3 +Claudia Lawajlet +As ia  +Milkaa Henderson +Angie Vampir
Hahaha :D Jak myślicie co zrobi Klaudia w next rozdziale? :D Hahah ^_^ Myślę, że nie zryłam wam bardzo bani? OBY! *.* czekam na komy! <3 Buziaczki dobranoc ;**

wtorek, 5 marca 2013

Rozdział 17.

Maslow zaczął mnie łaskotać, a ja rzucałam się po podłodze. 
-Proszę ! James! Puść mnie! Przestań!- wrzeszczałam w niebo głosy, a on się śmiał i nie przestawał. Popatrzyłam na niego z miną zbitego psiaka.
-Przestanę, ale musisz mnie przekonać..- powiedział i pokazał szereg śnieżnobiałych ząbków. Podniosłam się i go pocałowałam.
*najlepszy gif jaki w życiu widziałam *o* *
-No to mi się podobało.- przyznał i podał mi rękę, aby pomóc mi wstać.
-A to, że zdradzasz mnie z łóżkiem powiem mamie!!! (haha +As ia  ;D) - powiedziałam charakterystycznie tupiąc nogą.  Maslow się zaśmiał i znów mnie przytulił.
-Jesteś cudowna, wiesz?- szepnął mi do ucha, a ja sama uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Miło słyszeć takie słowa od ideału chłopaka. James jest na prawdę niesamowitym chłopakiem. Wreszcie chłopak poszedł wziąć prysznic, a ja uprzątnęłam całkowicie "rozwalone" łóżko. Poukładałam pościel i zaczęłam znosić szklanki i talerze z pokoju do kuchni. Gdy wkładałam naczynia do zmywarki usłyszałam Anitę.
-HELOŁ BICZYS!- zawołała na wejściu cała w skowronkach. Popatrzyłam na nią zdziwiona.
-Co ty taka happy? - spytałam chowając kolejny talerz.
-A co? Nie można? Nie no joke. Spędziłam słodką noc z Loganem...-zaczęła się rozpływać i siadając na krzesełku przy blacie kontynuowała - Jedliśmy truskawki z bitą śmietaną... Ja byłam cała w śmietanie, a potem Logan ją ze mnie zlizywał, następnie było na odwrót.. Cud, miód, truskawka.- zakończyła. Przyznam, że nieźle musieli się bawić tymi truskawkami. Blondynka jednak wstała i nalała sobie picia do szklanki. Wróciła na swoje miejsce i nie odezwała się słowem. Po chwili ciszy, to znaczy mojego tłuczenia się, gdy chowałam naczynia, usłyszałam rozmowę chłopaków, którzy schodzili po schodach.
-Witam was zacne niewiasty.- zawołał Kendall na powitanie.
-I tu bym się kłócił Kend.- rzucił z wielkim uśmiechem James i klepnął go w brzuch.
-Ym... James.. Czy my powinniśmy o czymś wiedzieć?- zaśmiał się Carlos, a zaraz za nim cała grupa. Spiorunowałam spojrzeniem Maslowa.
-Nie no jaja sobie robię.- powiedział znów bez emocji i popatrzył się na mnie. Pokręciłam żałośnie głową i nalałam sobie soku do kubka.
-Co dziś robimy?-zapytałam. Reszta milczała, tylko Kendall główkował.
-Jesteśmy w L.A a tu jest co zwiedzać. Proponuję dziś odwiedzić kolorowy deptak. Jest tam dużo sklepów muzycznych, kramy z różnymi gadżetami no i oczywiście możemy spotkać kogoś sławnego. Praktycznie każda gwiazda ma tam swoje stoisko. Dziwne, ale prawdziwe.- zaproponował Schmid. W sumie to dobry pomysł. Trzeba zwiedzić trochę L.A! Zgodziliśmy się na wyjście i każdy poszedł się przygotować na wypad. Przebrałam się  i powędrowałam na dół, gdzie czekała już reszta.
-Wieczorem będzie niespodzianka, ale to dopiero wieczorem.- szepnął mi do ucha James.
-Mm..A co to za niespodzianka skarbie?-zapytałam z wielkim uśmiechem na twarzy. Ten w odpowiedzi rzucił tylko '' zobaczysz '' , a potem wszyscy zaczęliśmy się kierować  na deptak...
Od kilku dobrych godzin chodziliśmy w jednym kierunku. Ten bazar był ogromny! Słowa Kendalla się potwierdziły! Było pełno sklepów muzycznych i nawet spotkaliśmy parę sławnych osób, m.in. Ke$he, Victorie Justice, Nicki Minaj i Justina Biebera. Co prawda nie jestem jego fanką, ale wydawał się na fajnego chłopaka. Może spotkam go jeszcze raz kiedyś ?
-I jak ci się tutaj podoba?-spytał James obejmując mnie w talii. Nie wyglądało to za fajnie, bo jestem sporo niższa od niego, ale na swój sposób to jednak słodko.
-Każde miejsce z tobą jest fantastycznie. Nawet na pustyni przy upale i w ogóle to gdybym miała ciebie wszystko byłoby piękne.- rzekłam i go pocałowałam ( znów look na gifa *o* ).
-Wiesz co?-zapytał, a ja zarzuciłam ręce na jego szyję. Musiałam stanąć na palcach, żeby móc to zrobić.
-Co?-spojrzałam mu głęboko w oczy. To jest facet, którego w życiu szukałam.
-Ja cię chyba kocham..-i w tym momencie wpił się w moje usta, a mnie jego słowa spiorunowały. Wreszcie oderwałam się od niego, ale tylko na chwilę.
-A JA CIEBIE NIE! - zawołałam śmiejąc się i znów go przyciągnęłam do siebie i pocałowałam jeszcze namiętniej niż przed chwilą.

-Też cię kocham..- szepnęłam i wtuliłam się w niego.
-MOŻE SZANOWNA PARA ZAKOCHANYCH RUSZY SWOJE SZACOWNE TYŁKI I ZACZNIE IŚĆ Z NAMI, CZY MAMY WAS ZOSTAWIĆ SAMYCH!?-wydarł się Logan przez co cała grupa wybuchła śmiechem i nawet przechodzący obok ludzie się podśmiewali. Teksty Logana zawsze spoko.
Wreszcie wróciliśmy do domu. Było już późne popołudnie. Siedzieliśmy w salonie, a chłopcy niecierpliwie spoglądali na zegarki.
-Ej co jest?-zapytałam rozkojarzona, a oni nic nie odpowiedzieli... -James chodź na słówko...- powiedziałam wstając i łapiąc go za koszulę.
-Ooo bedzie ostry seks! - zawołała Anita i znów każdy zaczął się śmiać.
(Dzięki +Julia Brewer  za gifa <lol2>)
Anita i Logan się dobrali! Oboje mają powalające teksty! Wreszcie doszliśmy do pokoju i zaczęłam wypytywać co się dzieje, ale chłopak nie chciał nic powiedzieć.
-Okej.. Chodzi o...
______________________
Hahaha ... Rozdział jest trochę dziwny :D Ale co tam :D Raz się żyje :D hahahah ;D Rozdział dla +As ia , +Claudia Lawajlet  haha bo rozmowa z wami mnie rozwaliła i w ogóle <3 Jesteście genialne :D "Mogę się zdrzemnąć... Z nią :)'' <- hahahahah! :D
Jak się podoba rozdział? Mi nawet ! Taki przygłupawy, bo gify no i jeszcze moment kiedy wyznają sb miłość! <3 AWww ;D No i gif z Jamesem :OO *o* Boże no same powiedzcie! On jest niesamowity! Ten gif doprowadził mnie wczoraj do gorączki.. -,- Lol mi się ;d hahahah
czekam na Wasze komy! <3

Lofki forefki ! :333 Buziaczki! :*

sobota, 2 marca 2013

Fanpage

Za namową kumpeli, postanowiłam założyć własnego fanpage ( nie umiem odmieniać przez osoby xd) Będzie na nim pisanie, kiedy będą nowe rozdziały, nowe blogi i sami możecie się mnie pytać o co chcecie :) 
Może pomysł nie jest głupi? Zobaczy się ;** Czekam na Wasze kliknięcia LUBIĘ TO :*
Rozdział może jeszcze dziś ;)

Rozdział 16.Nie zdradzę go!!!

Gdy nagle dostałam SMS'a od Anity. 
Śpisz!? -Oczywiście szybko odpisałam, że nie.
Za pięć minut w salonie?-zgodziłam się. Zaczęłam się wiercić i próbowałam się wyrwać z objęć Maslowa, lecz on trzymał mnie tak mocno, że nie dałam rady się wydostać.
-James... James puść mnie...Muszę do toalety..- szeptałam, a ten się ocknął i rozluźnił "zatrzask". Zwinnym ruchem się wydostałam z pokoju i skierowałam się po schodach na dół.  Weszłam do salonu, gdzie siedziała już Anita nalewając do kieliszków wino.
-Serio? Nie będziesz spać, tylko będziesz pić?-zaśmiałam się i usiadłam obok blondynki. Ta w odpowiedzi podała mi lampkę i obiła ją o swoją.
-Za miłość..Moją, twoją i chłopców...- rzuciła i upiłyśmy łyka. Z jednej lampki wina zaczęłyśmy przenosić się na mocniejsze alkohole. Wreszcie byłyśmy tak upite, że kiwałyśmy się na wszystkie strony i śpiewałyśmy na cały dom polskie piosenki... Było z nami bardzo źle.. Usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach. Zbierając siły wstałam i bardzo chwiejnym krokiem poszłam to sprawdzić. Stopień po stopniu schodził Carlos.
-Ej! Co się tutaj dzieje?-zaczął głośno szeptać, przez co ja się tak zaśmiałam, że normalnie obudziłabym trupa... Popatrzyłam na prawy bok Peny, gdzie widniał jego piękny tatuaż. Całe "widoki" dopełniała rzeźbiąca się klatka piersiowa... Nie powiem, nie pogardziłabym takim...
-Claudia... Ciszej, bo obudzisz resztę, a jak obudzisz Kendalla, nie chciałabyś być w swojej skórze...- zagroził mi chłopak, a ja się tylko słabo uśmiechnęłam i znów z ledwością weszłam do salonu. 
-Anita! .... Idziemy!!-mówiłam kręcąc się prawie wokół własnej osi. Carlito nie czekając dłużej złapał mnie pod ramię i trzymał, żebym się nie wywaliła. Podszedł do Anity i pomógł jej wstać na nogi.
-Jak ja was zaprowadzę do pokoju?-zapytał myślący Pena. Ja od razu zaczęłam kierować się w stronę schodów. Reszta oczywiście poszła za mną, bo Carlito pilnował, żebyśmy nie spadły. Miło z jego strony... Wreszcie po bardzo długich zmaganiach znaleźliśmy się na górze. Najpierw Carlos odprowadził do pokoju Anitę. W jej łóżku spał Logan, więc ona położyła się obok i jak gdyby nigdy nic zasnęła. Chłopak teraz zaczął odprowadzać mnie.
-A ty ty ty głuptasku ty.. *robię to co ten chłopak(Leo) tej dziewczynie(Olivia)*
-Klaudia uspokój się.. Idź się połóż i śpij..-mówił i doprowadził mnie do łóżka po czym szybko wyszedł. Ja przyczołgałam się do Jamesa i przytuliłam się do niego.
-Czemu nie śpisz?-słyszałam jego aksamitny głos. Nie odpowiedziałam nic, bo nie miałam już na to siły. Po prostu zasnęłam tak szybko, że nawet się nie zorientowałam kiedy.
Następnego dnia obudziłam się z wielkim bólem głowy... Przetarłam zaspane oczy i na powitanie zostałam obdarowana pocałunkami.
-Dzień dobry śpiąca królewno.- szepnął mi do ucha i znów mnie pocałował. Od razu na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
-Cześć kochanie..- odwróciłam się do niego twarzą w twarz i spojrzałam mu w oczy.
-HALO! Pobudka! Śniadanie!-- wleciał jak oparzony Kendall. Popatrzył na nas. - To chyba nie za dobra pora...-przyznał i lekko zdołowany sytuacja wyszedł. Wstałam więc szybko na równe nogi i popatrzyłam na niego.
-Wstawaj! Na co czekasz kotuś?-zaśmiałam się i podeszłam do niego. Znów mocno mnie przyciągnął do siebie i wpił się w moje usta.
-Uspokóóój się!-zawołałam i wyrwałam się z jego objęć. Poszłam się ubrać, wcześniej biorąc prysznic. Wyszłam z łazienki i popatrzyłam na leżącego Maslowa. Podeszłam do niego i zaczęłam go zrzucać z łóżka.
-No wstawaj! James! Raz! Nie bądź jak dziecko! Proszę ładnie wstać..-mówiłam ciągnąc go za brzuch.
-NIE PODDAM SIĘ! TO MÓJ DOM! JA TU MIESZKAM! NIE WYJDĘ Z ŁÓŻKA! NIE ZDRADZĘ GO!!!-krzyczał w niebo głosy. Wiedziałam, że nie wygram z nim, więc sobie odpuściłam. Usiadłam na podłodze i zaczęłam "płakać"... Maslow momentalnie zerwał się z łóżka i podbiegł do mnie.
-Co się stało? Nic ci nie jest? Dlaczego płaczesz?- zadawał setki pytań.
-Bo mnie zdradzasz z łóżkiem!-wrzasnęłam zapłakana i zaczęłam się śmiać.
**************
Przepraszam, że krótki i o niczym, ale to tylko dlatego, że moja szanowna, kochana przyjaciółeczka Anitka sobie zażądała rozdziału, bo inaczej będzie płakać... MASZ ANITA ROZDZIAŁ! Który wyszedł mi okropnie... Nie dość, że krótki to do dupyy!-,-
Jutro mam ślub... JA mam ŚLUB!!! <3 A z kim? ;> Odpowiadajcie w komach ! :*** Buziaki ;3